piątek, 24 kwietnia 2020

RECENZJA: Wszystkie Białe Damy

fragment okładki

Wszystkie Białe Damy – zbiór opowiadań grozy autorstwa polskiego pisarza horroru Piotra Borowca – cały czas wymagał ode mnie, bym kwestionował moje założenia. Bohaterowie są nudni i banalni – ale przecież zwyczajni ludzie bywają zatrważająco nudni i banalni (nie jest to w żadnym razie elitarystyczne założenie, ja sam bez bicia przyznaję że jestem prawdopodobnie najnudniejszym człowiekiem, o jakim dane było Wam słyszeć), więc krytykowanie tego byłoby pochopne. Postacie zachowują się w sztuczny, niewiarygodny sposób – ale też przecież horror w dużej mierze polega na deformacji rzeczywistości, więc równie dobrze może to być intencjonalny element budowy świata przedstawionego. Historiom brakuje emocjonalnego ciężaru, większość z nich nie oferuje żadnej istotnej stawki, o którą toczyłaby się gra – ale równie dobrze można patrzeć na to jak na zaletę, dzięki której teksty skutecznie kreślą hiobowy klimat świata odartego z jakiegokolwiek dobra. Świata, gdzie Bóg jest okrutnym lalkarzem szarpiącym za sznurki, by metodycznie wyrywać marionetkom kolejne kończyny. 

Losowy czytelnik może uznać Wszystkie Białe Damy za lekturę zarówno bardzo dobrą, jak i bardzo złą. Wszystko zależy od tego, które założenia kupi, a które zakwestionuje. Tak jest oczywiście z każdym tekstem kultury, ale niektóre z nich kreślą tę granicę znacznie mocniej niż inne. Doskonałym przykładem jest film The Last Jedi, którego ocena w olbrzymim stopniu zależy od tego, które założenia odnośnie Gwiezdnych Wojen widz jest w stanie zakwestionować. Wszystkie Białe Damy w podobny sposób narzucają mi pewną ostrożność w formułowaniu osądów – na temat tego, jak powinna wyglądać dobra literatura, jaki powinien być dobry horror i tak dalej. Już dzięki temu uznaję lekturę za w jakiś sposób wartościową. 

Myślę jednak, że powinienem zacząć od początku. Polskie środowisko horroru jest stosunkowo wąską niszą, dość mocno odseparowaną od środowiska polskiej fantastyki. Ma własne bańki społeczne, własne wydawnictwa, etos oraz, oczywiście, własne środowiskowe wojenki i dramaty. Z tych czy innych powodów ta nisza nie interesowała mnie jakoś specjalnie. O prozie Piotra Borowca – jednego z bardziej rozpoznawalnych twórców wywodzących się z tego środowiska – słyszałem wiele sprzecznych rzeczy, postanowiłem zatem sprawdzić jeden z dwóch zbiorów opowiadań, które opublikował do tej pory. 

Żeby mieć to z głowy od razu – Wszystkie Białe Damy nie są dobre w żądnym konwencjonalnym sensie. Fabuła większości opowiadań jest prosta i bardzo mało kreatywna na poziomie założeń. Postacie praktycznie nie istnieją jako autonomiczne, wiarygodne osoby z ukształtowanymi osobowościami czy jakąkolwiek głębią. To fabularne kukiełki, które narracja popycha od jednego kluczowego wydarzenia do innego. Dialogi daleko wykraczają poza konwersacyjną wiarygodność. Bohaterowie porozumiewają się jakąś dziwaczną syntezą mowy potocznej i hiperpoprawnej literackiej polszczyzny. Historia toczy się zwykle od jednego punktu zwrotnego do kolejnego bez żadnych fragmentów tranzytowych, w których postacie (i osoby czytające) miałyby czas na emocjonalną reakcję na wydarzenia, wewnętrzny rozwój albo chwilę na organiczne uspokojenie się narracji przed kolejnym twistem. Akcja większości opowiadań toczy się we współczesnej Polsce i często obraca się wokół pracy sądowej, co przekłada się na niską różnorodność tekstów. Po pewnym czasie wszystkie zlewają się ze sobą. 

To założenia i na poziomie tych założeń proza Borowca zawodzi. Rolą sztuki nie jest jednak wypełnianie założeń, tylko – między innymi – doprowadzenie do sytuacji, w której odbiorca coś poczuje. I muszę przyznać, że w tym sensie Wszystkie Białe Damy odnoszą sukces. Choć nie do końca jestem pewien, na ile te odczucia, których doświadczałem w trakcie lektury zbiorku są dla mnie wartościowe. Autor ani nie obiecuje katharsis, ani go nie dostarcza. Jego bohaterowie bez wyjątku są odstręczającymi ludźmi bez żadnych pozytywnych cech, właściwości i interakcji. W najlepszym razie są pasywnymi, apatycznymi uczestnikami wydarzeń toczących się na kartach książki. W najgorszym to skrajnie egoistyczni nihiliści napędzani najgorszymi instynktami, takimi jak chciwość, uprzedzenia, mizogina czy żądza zemsty. W konsekwencji, gdy spotyka ich coś złego – a spotyka niemal za każdym razem – nie jestem pewien, co powinienem czuć. Na pewno nie współczucie, ale też nie satysfakcję, bo przyczyna ich śmierci zwykle jest siłą znacznie bardziej destruktywną i groźniejszą dla świata. 

Mamy zatem złych ludzi, których spotykają złe rzeczy w złym świecie bez pozytywnych właściwości. Już w połowie zbiorku dopadło mnie otępienie i przestałem przejmować się czymkolwiek. Gra prawie nigdy nie toczy się o stawkę, na której by mi zależało. Postacie znajdujące się w niebezpieczeństwie są albo nieciekawe albo zwyczajnie odrażające. Motywacje głównych bohaterów są tak egoistyczne, że nie jestem w stanie zdobyć się na to, by im kibicować nawet gdy teoretycznie powinienem. Tego nic nigdy nie równoważy. W tych rzadkich momentach, gdy jakiś bohater ma motywację, z którą jestem w stanie sympatyzować (rodzic, który o mało nie stracił dziecka, zdradzona żona) opisy ich przeżyć wewnętrznych są suche, mechaniczne i sprawiają wrażenie obligatoryjnych. Nie wymagam od horroru szczęśliwych zakończeń czy posągowych protagonistów, ale znaczący konflikt wymaga znaczącej stawki – a konflikt jest duszą opowieści. Wszystkie Białe Damy są zatrważająco bezduszne. 

Świat przedstawiony jest zresztą bardzo naturalistyczny. Akcja opowiadań toczy się najczęściej w Krakowie i okolicach. Nazwy miejscowości, ulic, firm oraz nazwiska celebrytów zaczerpnięte są z rzeczywistego świata, opisy miejsc i lokacji bazują na tym, jak te miejsca i lokacje wyglądają w naszym świecie. Wszystko to kreuje bardzo wiarygodny obraz przestrzeni narracyjnej, co działa na korzyść klimatu. Najgorszym, najwstrętniejszym monstrum w uniwersum Borowca jest bowiem nie upiór przywołany z piekielnych czeluści czy duch z nawiedzonego domiszcza, a współczesna Polska pełna małodusznych ludzi, których wzrok nie sięga dalej niż do czubka ich własnego nosa. 

Na zbiorek składają się więc dołujące historie rozgrywające w Polsce tak polskiej, jak to tylko możliwe. W rezultacie po lekturze dopadła mnie jakaś dziwna kombinacja emocjonalnego wypalenia i niechęci do otaczającego mnie świata. W dzień po ukończeniu lektury, w drodze do supermarketu mimowolnie zaczynałem przyglądać się mijanym ludziom, potem osobom w kolejce i kasjerce, nie mogąc odpędzić się od wątpliwości – czy oni wszyscy naprawdę są tak małostkowymi, odrażającymi istotami ludzkimi bez pozytywnych właściwości, jak bohaterowie i bohaterki opowiadań ze Wszystkich Białych Dam? Proza Borowca wchodzi głęboko pod skórę i zostaje tam na wiele długich dni. 

A ja wcale nie jestem pewien czy to dobrze. Wszystkie Białe Damy zapewniły mi egzystencjalny horror, w którym nie umiem odnaleźć żadnego wartościowego doświadczenia. Większość opowiadań kończy się w zawieszeniu, przed teoretycznym punktem kulminacyjnym, pozostawiając czytelników w niepewności co do rozwiązania fabuły. Upiorną konsekwencją takiego zabiegu jest budowanie napięcia, którego nigdy nic nie rozładowuje. Bardzo szybko robi się to wyczerpujące. Po pewnym czasie umysł po prostu obojętnieje i przestaje reagować na kolejne emocjonalne bodźce. Z tego właśnie powodu przeczytałem zbiorek bardzo szybko, w ciągu kilku dni – bo chciałem mieć to przykre doświadczenie jak najszybciej za sobą. 

Ale znów – może to właśnie o to chodzi? Może eksploracja wyniszczającej beznadziei ma jakiś sens? Choćby tylko jako doświadczenie specyficznie negatywnej emocji w bezpiecznej, kontrolowanej sytuacji? Do tego służy przecież horror jako gatunek – artystyczny narkotyk pozwalający eksperymentować z emocjami, których doświadczanie zwykle wiąże się z zagrożeniem dla życia i zdrowia. Jeśli przerażenie, obrzydzenie albo groza – to czemu nie otępiałe zobojętnienie i pasywna odraza do świata? Kreowanie tych emocji wychodzi Borowcowi znakomicie i jeśli ktoś odnajduje wartość w ich przeżywaniu, Wszystkie Białe Damy są właśnie dla niego.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...