piątek, 10 lipca 2020

Ideologia. Assassin's Creed




Niniejszy tekst jest lekko przeredagowanym transkryptem scenariusza videoeseju mojego autorstwa. Filmik można obejrzeć w tym miejscu. Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na YouTube.

Ideologia jest dość specyficznym terminem. Każda osoba na intuicyjnym poziomie rozumie, co on oznacza, ale założę się, że gdybym zapytał Was o definicję, każde z Was podałoby mi nieco inną. A może nawet i zupełnie inną. Ideologia jest bowiem terminem nieesencjonalnym – na przestrzeni lat jej znaczenie zmieniało się, niektórzy filozofowie czy politycy mieli własne, specyficzne rozumienie tego pojęcia, które z czasem przeniknęło do mowy potocznej i jeszcze bardziej skomplikowało i tak już zagmatwaną sytuację. Często prowadzi to do nieporozumień albo nawet niepotrzebnych konfliktów, gdy na przykład spierają się ze sobą dwie osoby posługujące się różnymi interpretacjami tego słowa, a każda z nich zakłada, że to drugie mówi o tym, o czym myśli to pierwsze. Jest też wiele osób używających terminu „ideologia” w całkowicie bezrefleksyjny sposób. Generalnie mnóstwo z tym zamieszania, które postaram się, w miarę moich skromnych możliwości, rozjaśnić. 

Okej, odpakujmy to. W najprostszym rozumieniu ideologia to system poglądów, idei, pojęć jednostki lub grupy ludzi. Taką definicję podaje Słownik Języka Polskiego i, jak każdy słownik, prezentuje w ten sposób bardzo skondensowaną definicję bardzo złożonej rzeczy. Rozbudowaną wersję tej definicji można opisać w kilku punktach: 

Ideologia: 
  • zawiera w sobie mniej lub bardziej spójną teorię tłumaczącą ludziom otaczającą ich rzeczywistość oraz to, co jest z nią nie tak 
  • przedstawia plan działania, jak poprawić sytuację i zmienić nasz świat na lepsze 
  • prezentuje samą siebie jako aktywną siłę, która wymaga bezpośredniego, praktycznego działania na jej rzecz 
  • ma tendencję do umieszczania intelektualistów w roli przywódczej, nawet jeśli skierowana jest do ogółu społeczności 

Każde z nas ma jakąś ideologię – jakiś pomysł na to, co jest nie tak ze światem i w jaki sposób możemy to zmienić. Te pomysły się różnią, w zależności od naszych opinii, życiowych doświadczeń, osobistych refleksji, wpływu innych osób i tak dalej. 

Wszystko zaczęło się od epoki Oświecenia, która – między wieloma innymi rzeczami – znacznie ograniczyła rolę religii w kształtowaniu się ludzkich poglądów i świadomości. Otworzyło to przestrzeń dla powstania nowych nurtów myślenia oraz organizowania się wspólnie z osobami, które podzielają nasze rozumienie świata. Jedną z takich osób był Antoine Destutt de Tracy, francuski filozof odpowiedzialny za wymyślenie terminu „ideologia”. 

Dla Anointe’a – nie, nie będę męczył się z wymawianiem jego nazwiska, wiecie, że jestem w tym fatalny – ideologia oznaczała próbę zrozumienia świata i mechanizmów nim rządzących. Nie dla samego zrozumienia, ale po to, by ten świat naprawić i uczynić lepszym dla wszystkich. Nie chodziło o wiedzę dla samej wiedzy, ale o wiedzę, którą można wykorzystać dla dobra ogółu. W teorii brzmi to fantastycznie, więc pojmowana w ten sposób ideologia szybko stała się jedną z najpopularniejszych doktryn filozoficznych w XVIII-wiecznej Francji. 

W praktyce sprawa była jednak znacznie bardziej skomplikowana. Okazało się, że dwie osoby patrzące na jakiś problem społeczny mogą mieć dwa zupełnie inne pomysły na to, w jaki sposób ten problem rozwiązać. Albo jedna z nich może uznać, że dany problem nie jest tak naprawdę problemem, tylko czymś neutralnym albo wręcz pozytywnym. Albo widzieć problem tam, gdzie nie dostrzegają go inni. Wbrew temu, czego zapewne chciał Antoine, nie istnieje jedna spójna ideologia, ponieważ nie wszyscy ludzie patrzą na świat w dokładnie taki sam sposób. Czy nawet w podobny sposób. 

To sprawiło, że w XIX i XX wieku powstało mnóstwo różnych ideologii – komunizm, socjalizm, liberalizm, neoliberalizm, libertarianizm, anarchizm, konserwatyzm, centryzm, nacjonalizm, faszyzm, nazizm i całe mnóstwo innych – a wiele z nich do dziś trzyma się całkiem nieźle. Ideologie, w ich pierwotnym rozumieniu, są zatem wynalazkiem stosunkowo bardzo świeżym. 

Przed nastaniem epoki oświecenia rolę ideologii spełniała religia. Czy religia jest ideologią samą w sobie? Nie wydaje mi się, by istniał jakiś twardy konsensus w tej sprawie. Wiele zależy od tego, w jaki sposób zinterpretujemy termin „ideologia”. Choć zdecydowanie istnieją zideologizowane nurty religijne, a niektóre religie bywają czasem elementem tej albo innej ideologii. Osobiście skłaniam się raczej ku odpowiedzi „nie, religia nie jest ideologią”. Ideologie mają na celu zmianę świata na lepsze, większość religii skłania się raczej ku bardziej duchowym celom, jak osiągnięcie życia wiecznego w Niebie. Ideologie opierają się na bezpośrednim działaniu ludzi, religie skłaniają się raczej ku interwencji sił nadprzyrodzonych. Różnic jest więcej niż podobieństw. Osobiście rozróżniam obie te rzeczy, ale obie wkładam do większego worka z napisem „metanarracje”. 

Metanarracje są fantastycznym, ale bardzo skomplikowanym terminem, o którym zapewne kiedyś nagram oddzielny esej. Na razie wróćmy do ideologii. 

Ideologia to termin, który narzuca silne negatywne skojarzenia, choć sam w sobie ma charakter neutralny – opisowy. Dzieje się tak nie bez powodu. Częściowo wynika to z faktu, że osoby mające uświadomioną ideologię na ogół bardzo aktywnie działają, by popchnąć w świat w kierunku, który uznają za lepszy. Co budzi opory większości, która albo przywykła już do obecnego stanu rzeczy albo ma zupełnie inny system wartości. To powoduje konflikty, przez co osoby utożsamiające się z tą albo inną ideologią najczęściej mają opinię burzycieli robiących niepotrzebny hałas wokół swoich postulatów – niezależnie od tego, jakie są to postulaty. 

Nie znaczy to oczywiście, że pozostali nie mają żadnej ideologii. Wręcz przeciwnie. Tu dochodzimy do drugiej, zupełnie innej definicji słowa „ideologia” używanej przez takich filozofów jak Marks i Hegel. Dla nich ideologia oznaczała – upraszając nieco – zestaw przekonań, w które ludzie wierzą nie dlatego, że zdecydowali się w nie wierzyć, bo uznali, że to dobry pomysł, ale dlatego, że wychowali się w świecie, w którym te przekonania obowiązują od zawsze. To sprawia, że istnieje mnóstwo rzeczy, które nie są twardym prawem natury, jak grawitacja, ale które uznajemy za takowe, ponieważ wpajano je nam od dziecka, nikt nigdy nie zmuszał nas do poddawania ich w wątpliwość. I dopiero osoba z zewnątrz, która nie podziela tych przekonań albo ktoś, kto miał doświadczenia, które zmusiły go do zakwestionowania ich, jest nam w stanie wskazać, że to nie jest rzeczywistość, niekoniecznie, tylko… no cóż, ideologia. 

Nas zwykle to mocno denerwuje, bo często w ten sposób podważany jest porządek społeczny, który uznawaliśmy dotąd za naturalny i niezmienny. Więc gdy ktoś wskazuje, że można mieć na ten temat inną opinię, reagujemy ze sceptycyzmem czy nawet agresją. Bo to część naszego świata na bardzo głębokim poziomie i stanowi ważny element tego, w jaki sposób postrzegamy rzeczywistość. 

Jak patriarchat. 

Albo Gwiezdne Wojny. 

…zastanawiam się, którym z tych przykładów nagrabiłem sobie mocniej. W każdym razie – część filozofów, gdy mówi o ideologii ma na myśli właśnie ten pasywny szum tła. Grawitacja działa wszędzie. Patriarchat działa tylko w społeczeństwach patriarchalnych. Tego pierwszego nie da się zmienić. To drugie zależy od kultury, historii oraz podziału ról społecznych, które są plastyczne i można je odrzucić albo mocno zmodyfikować. Jeśli obie te rzeczy uznajemy za równie rzeczywiste oznacza to, według Hegla i podobnych mu myślicieli, że naszą ideologią jest patriarchat. Albo częścią naszej ideologii. Ta konkretna definicja często określana jest mianem fałszywej świadomości. W tym rozumieniu ideologia ma znaczenie negatywne, bo określa bezrefleksyjne przyjmowanie tego, co ogół uważa za normę i coś naturalnego. 

Późniejsi filozofowie, szczególnie ci zajmujący się socjologią wiedzy jak Max Weber czy Karl Manhiem, zauważyli, że ideologie są systemami myśli i poglądów, które wyrażają interesy określonych grup społecznych. Oznacza to, że na przykład kapitalizm – jeśli uznamy go za ideologię samą w sobie – wyraża interesy właścicieli kapitału, socjalizm wyraża interesy klasy robotniczej, konserwatyzm chroni interesy osób o tradycjonalistycznej wrażliwości, liberalizm interesy klasy średniej, a faszyzm interesy kompletnych idiotów. To z kolei sprawia, że wszystkie ideologie są z natury złe. Bo każda z nich dąży do dominacji wyłącznie jednej, określonej grupy osób, w domyśle – kosztem wszystkich innych. Co za tym idzie, wszystkie idee stworzone pod wpływem tej albo innej ideologii są z natury wadliwe, ponieważ tworzą je ludzie mający określoną agendę. A zatem nie tworzą prawdziwie neutralnych idei, a jedynie podświadomie racjonalizują własne przekonania i próbują sprzedać swoje poglądy jako prawdę o świecie. 

Jak możecie się domyślić, ta interpretacja nie jest specjalnie popularna. Osoby, które ją krytykują, często zwracają uwagę na to, że pojmowana w ten sposób ideologia ma na tyle szeroką definicję, że wpada w nią właściwie wszystko. Również socjologia wiedzy. A zatem socjologowie wiedzy, którzy doszli do wniosku, że wszystkie idee są zideologizowane, a zatem nieprawdziwe…. wyrażają w ten sposób przekonanie, które jest zideologizowane. A zatem nieprawdziwe. Szach mat, lewa… ehm, Weber. 

Przejdźmy zatem do Assassin’s Creed. Z góry zaznaczam, że odwoływał się będę jedynie do pierwszych pięciu odsłon serii, czyli do tak zwanej sagi Desmonda. A zatem jeśli wymienię coś, co zostało później zretconowane, darujcie. Ta seria przepisuje swoją mitologię właściwie co roku i już dawno przestałem za tym nadążać. Przywołuję tu Assassin’s Creed, bo obie strony konfliktu Asasynów i Templariuszy znakomicie reprezentują to, czym jest ideologia. I… no cóż, właśnie sobie uświadomiłem, że mam zamiar całkowicie dosłownie i bezwstydnie… wciskać ideologię do gier video. Gracze mnie zabiją, prawda? 

No cóż, zaryzykujmy. Assassin’s Creed jest serią gier opowiadającą o ideologicznym konflikcie dwóch prastarych frakcji – Bractwa Asasynów i Zakonu Templariuszy. Nie mają one zbyt wiele wspólnego ze swoimi historycznymi odpowiednikami, bo oba są znacznie starsze, mają zupełnie inną genezę, inne cele oraz inną, no cóż, ideologię. 

Tytułowe kredo Asasynów brzmi „Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone”. To może wprowadzać w błąd, dlatego warto pamiętać, że ma ono charakter opisowy, nie wartościujący. Pokazuje, jak według Asasynów wygląda świat i jakimi zasadami się rządzi. Nie jak powinien wyglądać. Bractwo odrzuca fałszywą świadomość – każda norma społeczna jest sztuczna i powinna być kwestionowana oraz zmieniona, jeśli tylko pojawi się lepsza alternatywa. Świat, jako taki, jest niemożliwy do pełnego poznania i zrozumienia, ponieważ nasza percepcja świata jest ograniczona z natury rzeczy. W filozofii nazywamy to perspektywizmem. Nasze umysły nie są w stanie poradzić sobie z pełnym obrazem rzeczywistości, dlatego warto zachować sceptycyzm i przyjąć do wiadomości, że czegoś nie dostrzegamy albo nie rozumiemy. 

Oczywiście kwestia tego, czym jest „lepsza” alternatywa pozostaje otwarta. Perspektywizm sam w sobie nie ma żadnej pozytywnej wartości ideologicznej. Dlatego Asasyni kierują się innymi pryncypiami. Jednym z nich jest utylitaryzm, czyli założenie, że każde działanie powinno wiązać się z maksymalizacją ludzkiego szczęścia i minimalizacją cierpienia. Bractwo często skłonne było poświęcać życie jednostek dla dobra ogółu, najczęściej uśmiercając osoby stojące na drodze do osiągnięcia pokoju. Sprawiedliwość społeczna to kolejna istotna składowa ideologii Asasynów. Bractwo niemal zawsze stawało po stronie nieuprzywilejowanych mniejszości oraz walczyło z nierównościami na gruncie rasy, płci, statusu społecznego i pochodzenia. 

Jeśli ideologia Asasynów wydaje się Wam wewnętrznie sprzeczna i naszpikowana paradoksami, to macie rację. Częściowo bierze się to z faktu, iż nie jest ona naturalnym systemem przekonań, który wyklarował się poprzez działania i dyskurs w prawdziwym świecie, ale czymś, co wymyślili scenarzyści Ubisoftu, a potem inni scenarzyści zaczęli przepisywać i zmieniać, by dopasować to do tego, co w danym momencie chcieli zrobić w kolejnej grze. A częściowo dlatego, że wiele ideologii z prawdziwego świata posiada sprzeczne elementy, co często prowadzi do schizm, rozłamów albo wewnętrznych dyskusji. 

Współcześnie można spotkać się z opiniami, że czas ideologii już przeminął. Szczególnie po upadku Związku Radzieckiego, pod koniec XX wieku i dominacji liberalnego kapitalizmu w większości miejsc na świecie wielu filozofów i politologów wyraziło przekonanie, że oto mamy do czynienia z końcem tradycyjnie rozumianych ideologii, ponieważ na polu walki został już tylko jeden zawodnik. Z pewnością znacie pojęcie „końca historii” zaczerpnięte z książki Koniec historii i ostatni człowiek autorstwa amerykańskiego politologa i ekonomisty Francisa Fukuyamy. Fukuyamie nie chodziło o dosłowny zastój rozwoju, ale właśnie o wyklarowanie się ostatecznej ideologii – wolnorynkowej liberalnej demokracji – która zakończy cały ten bałagan, bo jest najlepszym możliwym sposobem organizacji społeczeństw. 

Dwadzieścia lat po książce Fukuyamy brytyjski filozof i teoretyk kultury Mark Fisher – którego możecie znać z mojego materiału o hauntologii… i który prawdopodobnie byłby Asasynem – poddał w wątpliwość to przekonanie, tworząc pojęcie realizmu kapitalistycznego. Fisher twierdził, że bezprecedensowa dominacja kapitalizmu powodowała erozję politycznej i społecznej wyobraźni. Ludzie przyjęli neoliberalny kapitalizm jako nową fałszywą tożsamość i nie są w stanie wyobrazić sobie żadnego lepszego systemu społecznego. Nie dlatego, że taki system nie jest w stanie zaistnieć – bo tego nie wiemy – ale dlatego, że sama myśl o alternatywie została uśmiercona już w zarodku. Dzięki temu neoliberalny, późny kapitalizm jest w stanie się utrzymać nawet w sytuacjach, gdy ewidentnie nie działa i doprowadza do ekonomicznej katastrofy. Fisher podaje tu przykład w postaci kryzysu ekonomicznego z 2008 roku, gdy banki i wielkie korporacje otrzymały potężne transfery socjalne, bo w przeciwnym wypadku upadłyby. Rządy nie pozwoliły im na to właśnie z powodu tego przekonania, że koniec kapitalizmu oznaczałby koniec cywilizowanego świata. 

Czy miały rację? Skąd ja mam do cholery wiedzieć? Jestem tylko YouTuberem, który ma zdecydowanie zbyt wiele wolnego czasu i najwyraźniej lubi kręcić bata na samego siebie. Jeśli ktoś ma ochotę wyrobić sobie własną opinię – do czego zachęcam, pamiętajcie, że nie jestem alfą i omegą – polecam lekturę książki Fishera Realizm kapitalistyczny: Czy nie ma alternatywy? która niedawno W KOŃCU wydana została w naszym kraju przez polską edycję Le Monde Diplomatiqe. 

Wydaje mi się, że najlepiej myśleć o ideologiach jak o narzędziach, za pomocą których jesteśmy w stanie zmienić świat. Wszyscy mamy jakieś poglądy na to, co jest nie tak z otaczającą nas rzeczywistością. Ideologie są jednym ze sposobów na usystematyzowanie tych poglądów, utworzenie z nich spójnej wizji oraz strategii na wcielenie ich w życie.

Bibliografia:
Artykuł o definicjach ideologii na stronie Britanniki –
Artykuł o definicjach ideologii na stronie Encyklopedii PWN -https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/ideologia;3913853.html
Karl Marx „German Ideology” w angielskim przekładzie - https://www.marxists.org/archive/marx/works/1845/german-ideology/index.htm
Polskie wydanie książki M. Fishera „Realizm Kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy?” - https://ksiegarnia.pwn.pl/Realizm-kapitalistyczny.,832015927,p.html

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...