piątek, 10 stycznia 2020

Mikołaj aktywista

fragment grafiki promocyjnej całość tutaj.

Klaus to hiszpański (anglojęzyczny) pełnometrażowy film animowany z 2019 roku, który robi wiele bardzo interesujących rzeczy zarówno w formie jak i w treści. Formalnie, choć momentami trudno w to uwierzyć, jest to film rysunkowy, stworzony w technice dwuwymiarowej. Dzięki benedyktyńskiej pracy jego twórców, którzy zadbali o staranną, płynną animację oraz pionierskim technikom oświetlenia i nadawania obrazowi głębi Klaus wygląda unikalnie, jak jakaś cudowna hybryda dwu- i trójwymiaru łącząca w sobie najlepsze rzeczy z obu tych perspektyw. Prawdopodobnie powinienem zatrzymać się w tym miejscu, w przeciwnym razie cztery następne akapity poświęcę wyłącznie opisom technik animacyjnych, którym ten film zawdzięcza swoją wizualną wyjątkowość – a nie o tym chcę dzisiaj pisać. Dość rzec, że Klaus znajduje się w ścisłej czołówce współczesnej animacji w ogóle i jest prawdopodobnie najciekawszym wizualnie filmem rysunkowym ostatnich lat.

W treści mamy natomiast do czynienia z bardzo prostą opowieścią, w której upchnięto zaskakująco wiele tematów i kontekstów. Na swoim najpłytszym poziomie Klaus to historia o emocjonalnym dojrzewaniu (w przypadku jednego głównego bohatera) i godzeniu się ze stratą (w przypadku drugiego). Główny bohater filmu, syn potentata pocztowego Jesper z powodu swojej krnąbrności i rozlazłości życiowej zostaje zesłany przez ojca na daleką północ, do położonego na wyspie miasta Smeerensburg, gdzie dostaje zadanie rozruszania lokalnej filii pocztowej. Smeerensburg okazuje się pogrążoną w apatii, zrujnowaną ekonomicznie i moralnie dziurą, którą trzęsą dwie nienawidzące się nawzajem rodziny, a brak działającego urzędu pocztowego jest tam prawdopodobnie najmniejszym problemem społecznym. 

Po kilku nieudanych próbach rozruszania interesu Jesper niemal gotów jest się poddać i wrócić do domu ze świadomością, że zostanie wydziedziczony, przedtem jednak – wskutek niespodziewanego splotu okoliczności – poznaje tytułowego Klausa, drwala mieszkającego samotnie na odludziu za miastem. Klaus, z przyczyn, o których dowiadujemy się później, ma na podorędziu olbrzymią kolekcję ręcznie wykonanych zabawek, które gotów jest porozdawać dzieciom z okolicy. Jesper planuje wykorzystać to jako pretekst do rozkręcenia interesu pocztowego. Ciągu dalszego domyślić się jest nietrudno, bo i też Klaus nie próbuje bawić się w żadnego narracyjne subwersje ani szokujące łamanie konwencji. To bardzo klasyczna opowieść o bardzo klasycznym wydźwięku. W miarę jej rozwoju Jesper zmienia się z samolubnego lekkoducha cynicznie wykorzystującego naiwność dzieci do własnych egoistycznych korzyści w społecznika i idealistę o wielkim sercu, a Klaus godzi się ze stratą i poczuciem porażki, które na długie lata wyobcowało go od reszty społeczeństwa.

Tematycznie Klaus robi ciekawą rzecz, budując fundamenty mitu Świętego Mikołaja na podstawie tego, z czym dziś zwykliśmy kojarzyć tę postać. Na przestrzeni filmu występują incydenty i gagi, które – po wielu latach przekazów ustnych – mogłyby przerodzić się w elementy mitologii otaczającej postać Mikołaja. Skąd wziął się zwyczaj wchodzenia przez komin? To jedyne niezabarykadowane wejście, przez które Jesper jest w tanie dostać się do wnętrza smeerensburgskiego domu. Węgiel w skarpecie zamiast oczekiwanego prezentu to rodzaj zemsty na wyjątkowo niegrzecznym dzieciaku, który w filmie upokorzył Jespera niedługo po jego przybyciu do miasta. Latający powóz z reniferami jest rezultatem nieudanej próby sabotażu działań obu głównych bohaterów, którą widziało jedno z dzieci. To drobne nasiona, które – przekłamane, niezrozumiane, rozcieńczone wielokrotnym powtarzaniem – po kilku pokoleniach zmienią się w zwyczaje kultywowane na całym świecie. Tak powstają mity.

Zdecydowanie najbardziej fascynującą rzeczą w Klausie jest jednak coś zupełnie innego – pokazanie, w jaki sposób następuje znacząca przemiana społeczna. Na początku filmu Smeerensburg zaprezentowany jest jako miejscowość beznadziejnie zakleszczona w toksycznym tradycjonalizmie, gdzie ludzie są dla siebie niemili, wyrządzają sobie nawzajem drobne przykrości i poważną przemoc nie z jakiejś konkretnej potrzeby, ale dlatego, że po prostu nie potrafią inaczej. W miasteczku nigdy nie pojawił się ktokolwiek, kto zainspirowałby ich do zmiany zachowania, ani nie nastąpił żaden znaczący bodziec, który by ich do niej zmusił. Kręgosłupem tego toksycznego stanu rzeczy jest odwieczny konflikt dwóch największych rodzin ze Smeerensburga. Wzajemna nienawiść stała się tradycją, celebrowaną nie dlatego, że jest komukolwiek potrzebna, zdrowa czy afirmująca lokalną społeczność, ale dlatego, że to tradycja, czyli coś, co ludzie zwykli podtrzymywać niezależnie od rezultatów. To na tradycji opiera się w znacznej mierze kształt każdej społeczności. Jeśli tradycje są złe i toksyczne – takie też będą kultywujące je społeczności.

Jak najłatwiej i najszybciej zmienić tradycję? Poprzez dzieci. Najmłodsi nie zdążyli jeszcze zaakceptować i przyjąć zastanego porządku rzeczy (nawet jeśli przez mimikrę naśladują zachowania i podejście dorosłych) dlatego znacznie łatwiej przedstawić im alternatywę – ponieważ nie nauczyły się jeszcze bezkrytycznie przyjmować status quo. Zaczęło się od niespodziewanej fali pozytywnych bodźców – deszcz zabawek od tajemniczego pana Klausa mieszkającego w lesie daleko poza miasteczkiem. To przyjemne, pozytywne uczucie bycia bezinteresownie obdarowanym przez kogoś prezentem dla wielu małych mieszkańców i mieszkanek Smeerensburga było prawdopodobnie pierwszym tego rodzaju doświadczeniem w ich życiu. Okazało się, że istnieje alternatywa i jest ona lepsza niż to, co mają do tej pory – dlatego zaczęły pytać o więcej. Od Jespera dowiedziały się, że jeśli będą grzeczne zasłużą na więcej. Dlatego przez miasteczko zaczęła przelewać się fala dobroczynności, która uruchomiła reakcję łańcuchową. Oczywiście – zauważy ktoś o cynicznym spojrzeniu na świat – dzieci zachowują się w taki sposób z czysto egoistycznych powodów. Po prostu wiedzą, że dobre zachowanie zapewni im nową, ładną zabawkę. Jesper mówi o tym zresztą dość otwarcie w jednej ze swoich rozmów z Klausem. Tyle tylko, że… na tym to przecież polega, prawda? Bycie dobrą osobą powinno się opłacać, a pokazanie dzieciom tej zależności w tak prosty, bezpośredni sposób oswaja je z tą ideą.

Nie wszystkim podoba się ta zmiana. Głowy obu największych rodów Smeerensburga widzą w Jesperze i Klausie wielkie zagrożenie dla siebie. Nie dlatego, że poczciarz i cieśla umyślnie próbują podważać ich autorytet – ale dlatego, że pokazują odmienny sposób myślenia o świecie i układania się z innymi ludźmi. Lepszy sposób, bezpieczniejszy i dający więcej korzyści dla wszystkich zainteresowanych. Nestorowie rodzin sprzeciwiają się temu nie dlatego, że nowy porządek rzeczy zagraża im w jakikolwiek realny sposób – ale dlatego, że nowy porządek rzeczy jest wbrew Tradycji. Głowy rodzin nie tracą żadnej realnej władzy pozwalając na powolne rozbrojenie napięć społecznych w mieście – tracą jednak władzę symboliczną, legitymizowaną przez Tradycję. Łatwo jest manipulować ludźmi, którzy nawzajem się nienawidzą i sobie nie ufają – wystarczy zagrozić im wykluczeniem z grupy, do której należą już teraz, bo nie istnieje dla nich żadna alternatywa. Jeśli ten strach i nieufność podtrzymywane są przez kultywowaną od dawien dawna tradycję, tym lepiej – bo wtedy potencjalny buntownik musi mierzyć się nie tylko z porządkiem społecznym, ale również z tym przytłaczającym dziedzictwem, im starszym, tym mocniej sugerującym, że zawsze tak było, alternatywa nie istnieje i próby buntu skończą się źle. Jak na film o tak tradycjonalistycznej figurze jak Święty Mikołaj Klaus okazuje się więc zaskakująco transgresyjny.

Najlepsze jest w tym wszystkim to, że rezultat – radykalna pozytywna zmiana społeczna w miasteczku – nie jest wypadkową jakiegoś starannie zaprojektowanego planu. Klaus chciał po prostu rozdać dzieciom zabawki, których widok z pewnością sprawiał mu ból. Jesper chciał wrócić do swojego wygodnego życia w luksusach. Dzieci chciały nowe zabawki. Po prostu drobne akty dobra i życzliwości (nawet jeśli czasami podszyte egoizmem i interesownością) zderzyły się ze sobą i, dzięki odrobinie szczęścia, nabrały pędu śnieżnej kuli. Klaus pokazuje, że zmiana na lepsze jest możliwa, ale jedynie jeśli dostatecznie wiele osób będzie skłonne na poświęcić temu czas i serce.

PS: Wiem, że mojego bloga czytują również rodzice małych dzieci. Chciałbym w tym miejscu ich uprzedzić, że komiks pod tytułem Klaus autorstwa Granta Morisona i Dana Mory wydawany przez wydawnictwo Boom! Studios (w naszym kraju wydany przez wydawnictwo KBOOM) nie ma nic wspólnego z tą animacją i zdecydowanie nie nadaje się dla młodszych czytelników. Piszę tu o tym, bo znany mi jest przynajmniej jeden incydent, w którym nieroztropny rodzic po rodzinnym seansie netfliksowego Klausa kupił swoim pociechom tę pozycję. Rezultat był… cóż, wyjątkowo niekomfortowy dla wszystkich zainteresowanych.

1 komentarz :

  1. Strange "water hack" burns 2lbs overnight

    Over 160000 men and women are losing weight with a easy and secret "water hack" to lose 2 lbs each and every night as they sleep.

    It's painless and works every time.

    Here's how you can do it yourself:

    1) Hold a glass and fill it half glass

    2) Now learn this awesome hack

    and become 2 lbs skinnier as soon as tomorrow!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...