fragment okładki, całość tutaj. |
The Decision to osiemnasty tom serii i zarazem drugi - dopiero drugi! - którego narratorem jest Ax. Przypominam, że w odróżnieniu od pozostałych bohaterów (wyjąwszy Emohawka) nasz token alien ma swoje odcinki dwa razy rzadziej, zapewne z uwagi na to, że - z oczywistych względów - czytelnikom i czytelniczkom trudniej jest się z nim identyfikować. Poza tym, obcość Axa w naszym świecie trochę ogranicza jego wątki - poza Animorphami nasz dzielny, młodociany Andalita w zasadzie nie wchodzi w regularne sytuacje społeczne z nikim innym. O ile Rachel, Marco, Cassie i Jake posiadają własne, w dużej części niezależne od siebie, kręgi towarzyskie i społeczne, o tyle E.T. wchodzi w interakcje tylko ze swoimi towarzyszami i towarzyszkami broni. Z drugiej jednak strony, jego pochodzenie oraz historia są wyśmienitą furtką do popchnięcia fabuły do przodu.
Powieść zaczyna się zwyczajową mantrą… która tym razem wcale nie jest taka zwyczajowa. Ax opisuje status quo ze swojej własnej, obcej perspektywy, wspominając w dodatku o jakiejś katastrofie, której był uczestnikiem, andalickich zdrajcach i incydencie na obcej planecie, sygnalizując tym samym kluczowe wątki i wydarzenia niniejszego tomu. Wypada to nieźle, bo od razu informuje czytelnika o rozmachu wydarzeń, jakich doświadczymy w The Decision i nieco urozmaica tradycyjną introdukcję, bo równolegle dowiadujemy się oczywiście podstawowych informacji o Yeerkach, Animorphach i tak dalej. W otwierającej fabułę tomu scenie Ax pakuje się w kłopoty w centrum handlowym, gdzie znów ponosi go obsesja na punkcie ludzkiego jedzenia. Z tarapatów wydobywa go Marco, który szczęśliwym zrządzeniem losu był akurat na miejscu i mógł zainterweniować. Akcja przenosi się do stodoły w gospodarstwie Cassie, gdzie dzieciaki zwykły odbywać narady wojenne. Do Animorphów dołącza Erek - android, z którym już dwa razy współpracowali w przeszłości. Swoim zwyczajem Erek nie angażuje się bezpośrednio w walkę z Yeerkami, ale od czasu do czasu udziela Animorphom wartościowych informacji o posunięciach najeźdźców. Tak jest i tym razem - Erek mówi bohaterom o tym, że Yeerkowie najwyraźniej chcą przejąć kontrolę nad wysoko postawionym członkiem Secret Service, którego udało im się wmanewrować w wypadek samochodowy, po czym umieścić w szpitalu z personelem silnie obsadzonym Kontrolerami. Animorphy oczywiście postanawiają odbić nieszczęśnika, nim wrogowie zrobią z niego kukiełkę obracającą się w najbliższym otoczeniu prezydenta.
Dzieciaki przywdziewają morphy mew, po czym lecą do wzmiankowanego wyżej szpitala. Po krótkiej infiltracji dowiadują się, że na miejscu obecny jest Visser Trzy. Bohaterowie przez okienną szybę obserwują, jak Visser demorphuje się do postaci Andality i rozmawia z lekarzami. Okazuje się, że agent Secret Service został zraniony w stopniu, który uniemożliwia pasożytowi przejęcie jego ciała. Visser postanawia więc pobrać morpha mężczyzny i samemu się w niego wcielić. Dostrzega też Animorphy, co niemal kończy się dla nich śmiercią. Visser zmienia się w jakiegoś pozaziemskiego ptaka, by udać się w pościg za dzieciakami. Ax zauważa - ku swojemu przerażeniu - że istota, w którą zmienił się Visser pochodzi z jego ojczystego świata, co oznacza, że Visser musiał w pewnym momencie odwiedzić planetę Andalitów. Hmm… nie bardzo rozumiem, jakim sposobem Ax doszedł do takiego wniosku - bardziej logicznym byłoby założenie, że nosiciel Vissera pobrał tego morpha, nim został ubezwłasnowolniony przez Yeerka. Ale mniejsza z tym. Po krótkim pościgu Ax staje do pojedynku z Visserem - obaj są w swoich podstawowych formach Andalitów. Jake każe mu uciekać. Ax jest rozdarty pomiędzy chęcią zemsty i lojalnością wobec „księcia” Jake’a. Ostatecznie impas zostaje przełamany po krótkiej wymianie ciosów - Visser ucieka.
Wieczór, deszcz, środek lasu. Ax bije się z myślami, rozdrażniony obrotem sytuacji oraz zawstydzony własnym strachem przed starciem z Visserem. Trudno nie empatyzować z tym bohaterem - osamotnionym w obcym i, w dużej mierze, niezrozumiałym dla niego świecie, odcięty od swoich bliskich, walczący na beznadziejnej wojnie, z nikłą perspektywą zobaczenie jeszcze kiedyś swojej ojczyzny… Rozmowa z Tobiasem pomaga mu odzyskać nieco pewności siebie i równowagi psychicznej. Nazajutrz odbywa się kolejna narada. Marco sugeruje, że taki, a nie inny morph Vissera miał być próbą wytrącenia Axa z równowagi. Rozmowa schodzi na agenta Secret Service. Marco wpada na pewien pomysł - pobrać morpha wspomnianego agenta, skontaktować się z jego przełożonymi i wyjawić im sekret inwazji Yeerków na Ziemię. Cassie przypomina mu, że z uwagi na kontrowersje związane z poszanowaniem prywatności, bohaterowie już wcześniej postanowili nie robić tego typu rzeczy, a przynajmniej - nie bez świadomej zgody osoby, którą zamierzają morphować. Poza tym, Visser jest świadom faktu, że Animorphy przynajmniej częściowo znają jego plany, więc z pewnością nie dopuści do tego, by któremuś z nich udało się pobrać morpha agenta. Cassie ma jednak pomysł, jak obejść ryzyko - wystarczy pobrać morpha z krwi delikwenta, a nie bezpośrednio od niego. Jak jednak zdobyć krew? To proste - zmienić się w komara i ukąsić agenta. Wydaje mi się, że wykradnięcie próbek krwi pacjenta byłoby o wiele łatwiejsze, ale hej - i tak brawa za kreatywność.
Po zdobyciu komarzego morpha ekipa leci do szpitala, w którym przetrzymywany jest agent. Po krótkiej dyskusji Ax zgłasza się na ochotnika do zrobienia dywersji - pokaże się ochronie w swojej naturalnej postaci Andality, czym odciągnie cyngli od łóżka agenta i pozwoli pozostałym na jego ukąszenie. Nasz dzielny kosmita wbija więc na szpitalny korytarz, budząc popłoch personelu i pacjentów. Obecni na miejscu Kontrolerzy w końcu go identyfikują i osaczają. Ax, pozbawiony innych opcji, ściemnia, że chce się do nich przyłączyć i oferuje swoje ciało na nosiciela. W ten sposób oponenci nie tylko go nie uśmiercają, ale - korzystnie dla niego - zabierają go w ustronne miejsce, z dala od oczu nieświadomych osób. W hollywoodzkim stylu Ax wyskakuje przez okno, rozbijając przy tym szybę i ląduje w krzakach na zewnątrz. W równie hollywoodzkim stylu Kontrolerzy otwierają ogień. E.T. zmienia się w komara, dzięki czemu unika podziurawienia kulami i kontaktuje się z pozostałymi. Żeby jednak nie było zbyt prosto - morph komara zaczyna dominować nad świadomością Axa i zmienia go w owładniętego żądzą krwi wampira. Jake kontaktuje się z nim telepatycznie i, bazując na własnym doświadczeniu, doradza Axowi ugryzienie kogoś - gdy tylko komar zaspokoi swój głód, będzie można go opanować. Ax już-już ma wbić się w żyłę pierwszej napotkanej osoby, gdy… dzieje się coś dziwnego.
Świadomość Axa przenosi się do Z-space - podprzestrzeni, która umożliwia statkom kosmicznym podróżowanie z prędkością światła. Z-space ma również inne zastosowanie - przechowuje nadwyżkę masy ciała osoby, która morphuje istotę mniejszą od siebie. Jak to Ax tłumaczył kiedyś swoim ludzkim przyjaciołom, teoretycznie możliwe jest, że jakiś podróżujący w podprzestrzeni statek właduje się na taki zawieszony w przestrzeni worek białka, ale statystycznie jest to niemal nieprawdopodobne - Z-space jest po prostu zbyt ogromna. A że Wszechświat bardzo często ma parszywe poczucie humoru, najwyraźniej właśnie coś takiego dzieje się w tym momencie. Makabryczne? Jeszcze jak! Szczęściem Axowi udaje się porozumieć z załogą andalickiego statku, który przyczynił się do tej niefortunnej sytuacji i zostaje ocalony przez swoich pobratymców. Hurra, E.T. wrócił do domu i teraz wszystko skończy się szczęśliwie! Tak, jasne. Chcielibyśmy.
Ale po kolei. Ax budzi się na pokładzie statku i zostaje przesłuchany przez trzech członków załogi - kapitana statku, Samilina-Corratha-Gahara, oficera taktycznego Hareliego-Frodlina-Siriniala oraz lekarza pokładowego, doktora Coaldwina-Ashula-Tahaylika. Nie, nie musicie zapamiętywać tych imion. Ax od razu zostaje rozpoznany jako brat słynnego księcia Elfangora (gwoli przypomnienia - to ten sam gość, który dał Animorphom moce w pierwszym tomie), co dość boleśnie przypomina mu, że o ile wśród Ziemian jest super-kosmitą (a przynajmniej równoprawnym członkiem drużyny), o tyle wśród swoich ludzi jest zaledwie dzieciakiem spokrewnionym z legendarnym andalickim bohaterem wojennym. Po upewnieniu się, że jego ludzcy przyjaciele również zostali wyłowieni z podprzestrzeni, Ax tłumaczy swoim pobratymcom, co się stało - jego robocza teza jest taka, ż morphował w tak małą istotę, że jakimś nieprawdopodobnym zrządzeniem losu jego świadomość prześliznęła się do przechowywanej w podprzestrzeni nadwyżki. Kapitan statku przytomnie pyta jednak - co w takim razie z człowiekami, którzy zostali znalezieni obok Axa? Jak oni trafili do podprzestrzeni? Biedny E.T. musi się więc tłumaczyć z faktu, że największe andalickie tabu zostało złamane i czworo ludzkich dzieci uzyskało moc morphowania. Ax opowiada pozostałym Andalitom o wydarzeniach, przez które został uwięziony na Ziemi (The Message). Zgodnie z wytycznymi, jakie Ax uzyskał od dowództwa (The Alien), bierze na siebie winę za obdarzenie ludzi technologią umożliwiającą im przemiany w zwierzęta. Kapitan nie kupuje tego wyjaśnienia, głównie dlatego, że Ax zaplątał się w zeznaniach., ale postanawia nie drążyć tematu, od razu połapał się, że E.T. otrzymał rozkazy z samej góry. Od razu polubiłem tego kapitana - wydaje się inteligentnym kosmitą, a ponadto był kiedyś oficerem taktycznym Elfangora i szybko zorientował się, jak wygląda sytuacja z daniem mocy morphowania ludziom.
Wracamy do naszej podstawowej ekipy. Ax mówi pozostałym Animorphom, że obecnie znajdą się na andalickim statku kosmicznym zmierzającym na planetę Leera - tę samą, z której pochodzą telepatyczni kosmici będący ważną częścią tomu The Escape - nad którą toczy się regularna bitwa z Yeerkami. Rachel oczywiście rwie się do pomocy andalickim żołnierzom w kopaniu ślimaczych tyłków, Marco oczywiście wieszczy im wszystkim rychły zgon, zaś Ax… wymawia posłuszeństwo Jake’owi, ponieważ wrócił do swoich ludzi. No, może nie robi tego w tak brutalny sposób, ale do tego sprowadza się jego postawa. Co więcej przekazuje swoim ludzkim przyjaciołom, że nie będą oni mogli brać udział w walce, ponieważ to by się wiązało z ryzykiem ich dekonspiracji - Yeerkowie mogliby odkryć tożsamość ludzkich Animorphów i wtedy, po ich powrocie na Ziemię, niechybnie wpadliby w łapy wroga. Jake i spółka nie kupują tego - Tobias bierze Axa na (psychiczną) stronę prosi o przemyślenie sprawy, powołując się na ich przyjaźń i podobieństwo. Strasznie fajny wątek - E.T. jest rozdarty pomiędzy przyjaźnią wobec ludzkich towarzyszy broni, a lojalnością wobec swojej rasy i jej łańcucha dowodzenia i to ta druga szala aktualnie przeważa, co powoduje, że Ax trochę izoluje się od Animorphów.
Ax trafia na naradę wojenną, gdzie dowiaduje się, że Andalici, mimo faktu, że wróg ma przewagę liczebną, będą walczyć samodzielnie, bez pomocy tubylców. Oficer taktyczny wyjaśnia to w ten sposób, że różne gatunki mało efektywnie ze sobą współpracują, więc najlogiczniej będzie zewrzeć własne szyki i wykorzystać je jak najlepiej. Ax, zamiast zachować swoje obiekcje dla siebie i powiedzieć „tak jest”, jak przystało na wzorcowego młodego żołnierza, uprzejmie powiadomił przełożonego, że dzięki swojej współpracy z ludźmi udało się powstrzymać Yeerków przed odniesieniem taktycznej przewagi na Leerze (raz jeszcze - tom The Escape). Dalszą dyskusję przerywa atak Yeerków na planetę i natychmiastowa reakcja sił Andalitów. W trakcie walki okazuje się, że kapitan jest zdrajcą i wmanewrował siły Andalitów w niemożliwą do wygrania walkę i przystawił ostrze do gardła oficera taktycznego. A szkoda - aż do tego momentu lubiłem tego gościa.
Ax orientuje się, że kapitan wie o ludziach z umiejętnością morphowania - jego przyjaciele są zatem w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Telepatycznie próbuje poinformować ich o tej sytuacji… i dowiaduje się, że oni doskonale o wszystkim wiedzą, bo zamiast siedzieć w bezpiecznym miejscu, samowolnie buszują po statku. Szybko ustalają plan - Cassie demorphuje się (z postaci muchy) na plecach kapitana, co rozprasza go i Ax może zainterweniować. E.T. pojedynkuje się ze zdrajcą, ale do walki miesza się oficer taktyczny i zwala kapitana z kopyt strzałem z broni ręcznej. Każe morphować ludzkim dzieciakom i Axowi, po czym osłania ich odwrót i umożliwia ucieczkę. Tyle tylko, że nie wiadomo, dokąd uciekać, skoro cała flota za moment zostanie wyrżnięta w pień przez siły Yeerków. Pod wpływem stresu Rachel zaczyna robić wyrzuty Axowi za jego szybkie odwrócenie się od ludzkich przyjaciół gdy tylko znalazł się pomiędzy swoimi ludźmi. Cassie stopuje dziewczynę, której z kolei wtóruje Marco. Ax wybucha - w końcu właśnie w tym momencie jego na moment odnalezieni ludzie są wyżynani w pień, a on nic nie może z tym zrobić. W końcu Jake nakazuje im wszystkim jak najszybszą ucieczkę i odłożenie wszelkich kłótni na potem.
Po kilku perturbacjach (i kolejnej kłótni z Rachel) dzieciakom w końcu udaje się ustalić coś na kształt planu - odnajdą jednego z Andalitów, który niemal na pewno nie jest kolaborantem (bo Yeerkowie wybili całą jego rodzinę na jego oczach), o którym opowiedział im Ax i z jego pomocą uciekną z frontu. W tym celu zmieniają się w nietoperze i przemierzają ciemne korytarze statku. Pominę incydenty, jakie przytrafiały im się w trakcie ucieczki (musieli uratować jednego Andalitę, ale nie zdążyli, bo zaatakował ich Taxxon…), bo nie mają one większego znaczenia i służyły tylko dopakowaniu powieści akcją. Krótko zatem - po pewnym czasie Tobias znika, a reszta Animorphów zostaje otoczona przez siły wroga. Ax, pod wpływem desperacji, wpada na pewien pomysł i nakazuje pozostałym dotarcie do wody (statek w międzyczasie wylądował na planecie). Jake godzi się, a chwilę potem Rachel znika, tak jak wcześniej Tobias. Pozostali wskakują do wody i morphują w rekiny. Po niedługim czasie spotykają Leeran. Próbują się z nimi dogadać, ale zostają zaatakowani - napotkani Leeranie okazali się być nosicielami Yeerków. Wywiązuje się potyczka, w trakcie której jednemu z kontrolerów udaje się na moment porozumieć telepatycznie z Axem. E.T. odbiera jego przekaz i nakazuje pozostałym zaatakowanie i rozszarpanie głów Leeran, co uwolni ich od Yeerków, ale nie zabije z powodu ich unikalnej biologii.
Leerania zostają uwolnieni od pasożytów i, w dowód wdzięczności, pozwalają dzieciakom pobrać ich morphy, dzięki którym przedostaną się one do podwodnego miasta. Zawiązują też symboliczny sojusz w dość kiczowatej, ale dobrodusznej atmosferze porozumienia ponad podziałami (gatunkowymi). Animorphy zmieniają się w Leeran i odkrywają, jak niekomfortowym dla ludzkiej psychiki jest odczytywanie myśli swoich towarzyszy. Dzięki nowym morphom udaje im się niepostrzeżenie przedostać przez szyki wroga oblegającego miasto i dostać się do środka. Tam spotykają się z ocalałymi siłami Andalitów. Wśród nich odnajdują Andalitę, którego szukali od chwili ucieczki ze statku. Galuit - takie imię nosi poszukiwany przez nich osobnik - nakazuje Axowi dołączyć do formowanych w mieście Leeran sił. E.T., który kilka rozdziałów wcześniej ponownie przyrzekł Jake’owi wierność, odmawia. Galuit jest pod dużym wrażeniem i godzi się na wspólną akcję z ludzkimi sojusznikami.
Galuit tłumaczy dzieciakom swoje plany. Okazuje się, że walka o Leerę była przemyślaną pułapką zastawioną na wojska Yeerków - cały myk polegał na tym, by wmanewrować ich w lądowanie na jedynym na całej planecie kontynencie, po czym wysadzenie go w powietrze. Kluczowy ładunek pozostał jednak nieuzbrojony z uwagi na przedwczesny atak wroga. Zadaniem Animorphów jest zatem uzbrojenie ładunku i odpalenie go. W międzyczasie znika Marco. Andalici dochodzą do wniosku, że dzieciaki znikają, bo podprzestrzeń wsysa ich z powrotem na Ziemię, jedno po drugim, dokładnie w taki sposób, w jaki dostali się na drugą stronę galaktyki. Słysząc to, Galuit chce odwołać misję, ale Jake stwierdza, że w sumie to nawet dobrze się składa, bo dzięki temu nie będą musieli zawracać sobie głowy odwrotem, poza tym - i tak nie mają nic do stracenia.
Po krótkiej rozmowie z Galuitem - w trakcie której E.T. tłumaczy mu ludzkie poczucie humoru - Ax, Cassie i Jake ruszają na misję. Nie przedłużając (bo też i pod koniec ten tom mocno przyspiesza), wdają się w potyczkę z nosicielami Yeerków, docierają podwodnym tunelem na suchy ląd, Cassie znika, więc Ax i Jake zostają zdani tylko na siebie. Jake próbuje żartować, na wpół świadomie wypełniając w ten sposób rolę nieobecnego Marco. Na powierzchni obaj zmieniają się w nietoperze, zostają zaatakowani przez lokalną faunę, zaś Ax - podobnie jak Jake chwilę temu - próbuje wejść w rolę nieobecnej Rachel. Wiecie, dlaczego to jest super? Bo bardzo fajnie, niełopatologicznie, subtelnie, pomysłowo i bardzo wyraźnie pokazuje, jak bardzo zżyte są ze sobą Animorphy i jak przyzwyczajeni są do wspólnych akcji, dynamiki wprowadzanej przez poszczególnych członków ekipy oraz jak ważne są role, które każde z nich wypełnia. Ale wróćmy do akcji - Jake znika, Ax zostaje sam, napotyka grupę kontrolerów, z którymi ściga się w drodze do ładunku wybuchowego, w iście hollywoodzkim stylu, w ostatniej chwili uzbraja go i zostaje wessany przez podprzestrzeń dokładnie w momencie eksplozji. Okazuje się, że podobnie jak reszta dzieciaków, Ax wrócił na Ziemię… dokładnie w tym samym momencie, w którym ją opuścił. Mimo, iż z jego punktu widzenia minęło co najmniej kilkanaście godzin. Znowu zatem znajduje się w szpitalu w trakcie próby pozyskania krwi pogrążonego w śpiączce agenta Secret Service. Agent zresztą budzi się chwilę później, co czyni misję bezsensowną, Animorphy postanawiają więc odpuścić w słusznym przekonaniu, że na razie wystarczy im dalszych atrakcji.
Powiem tak - to był bardzo dobry, choć zarazem bardzo nierówny tom. Z jednej strony The Decision dostarczył nam mnóstwa informacji na temat Andalitów, Yeerków, mitologii sagi oraz mocno wyeksponował charakter Axa, każąc mu raz za razem kwestionować swoją lojalność a to wobec własnego ludu, a to wobec ludzkich przyjaciół. Z drugiej strony… podprowadzenie do głównej części książki trwało trochę za długo. Rozumiem, że autorka chciała najpierw wzbudzić w czytelnikach wrażenie, że będzie to kolejna infiltracyjna misja, by później niespodziewanie wrzucić nas w kosmiczną rozróbę, ale przez takie zagranie dobra jedna trzecie książki wydaje się trochę zmarnowana. Poza tym, dużą wadą jest fakt, że cały tom kradnie dla siebie E.T. - lubię Axa, a po tej książce lubię go jeszcze bardziej, ale pozostałe Animorphy były tu właściwie bezużyteczne - nie miały własnych wątków, nie posiadały żadnych interesujących relacji z Axem, może poza Rachel i jej chwilową wrogością wobec niego. Boli też fakt, że fenomen, który na jakiś czas przerzucił naszych bohaterów w Kosmos nie został lepiej wytłumaczony. Poza tymi drobnostkami jednak świetnie bawiłem się w trakcie lektury The Decision i naprawdę cieszę się, że nie był to kolejny zapychacz fabularny, a naprawdę mocna, dynamiczna książka rozbudowująca świat przedstawiony.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz