fragment okładki, całość tutaj. |
The Sickness to dwudziesty dziewiąty tom serii i zarazem szósty, którego narratorką jest Cassie. Jest to również czwarty tom, którego autorem jest nie Katherine A. Applegate (oraz jej mąż), tylko wynajęty przez wydawnictwo Scholastic autor widmo. W tym przypadku wielu i wiele z Was autorkę prawdopodobnie kojarzy, nawet jeśli nie z nazwiska, to pośrednio, poprzez adaptację jej twórczości. Melinda Metz odpowiedzialna jest bowiem za powstanie młodzieżowej serii książkowej Roswell High, która została zaadaptowana na popularny również i w naszym kraju serial telewizyjny. Miałem okazję czytać kilka tomów Roswell High (za młodu byłem również fanem samego serialu – z góry ostrzegam, że z literackim pierwowzorem ma on cokolwiek wspólnego jedynie na poziomie podstawowych założeń) i odebrałem je stosunkowo pozytywnie, więc ucieszyłem się, że ich autorka dołożyła swoje trzy grosze do Animorphs. Sprawdźmy zatem, jak pani Metz poradziła sobie z Cassie, prawdopodobnie najtrudniejszą do pozytywnego przedstawiania bohaterką serii.
Zaczyna się z grubej rury, bo in media res, w trakcie walki z grupą Hork-Bajirów, w której bierze udział narratorka. To coś nowego – o ile dobrze pamiętam, do tej pory wszystkie tomy (może z wyjątkiem tych wchodzących w skład Trylogii Davida) miały raczej stosunkowo spokojne otwarcia. Jake zarządza odwrót. Następuje obligatoryjna ekspozycja, w trakcie której Cassie prezentuje nietypową – ale, jak na nią, wcale nie zaskakującą – empatię w stosunku do Yeerków. Dziewczyna widzi ich sytuację jako dramatyczną, ponieważ Yeerkowie, jako rasa stoją przed wyborem, w którym nie ma dla nich dobrych decyzji – albo będą zniewalali inne istoty, pasożytując na ich ciałach, albo skażą samych siebie na ślepą, pozbawioną sprawczości egzystencję bezwolnych ślimaków kłębiących się w bajorze. To bardzo fajna perspektywa, bo wynika z idealizmu bohaterki, ale jednocześnie nie ogłupia jej – bo Cassie zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli sytuacja egzystencjalna Yeerków jest dramatyczna, nie usprawiedliwia to okradania innych istot z ich indywidualizmu i wolności.
Akcja przenosi się do szkolnej stołówki, gdzie Cassie i Rachel (mimowolnie) podsłuchują dwie koleżanki ze szkoły, z których jedna chce poderwać Jake’a. Widzicie, o ile Cassie i Jake są parą, o tyle w całej szkole nikt o tym nie wie, ponieważ dzieciaki starają się ukrywać, że utrzymują ze sobą towarzyskie relacje – z oczywistych względów. Rachel, z właściwą sobie subtelnością, próbuje ustawić oboje na zbliżającą się szkolną potańcówkę, by Cassie mogła w końcu poinformować otoczenie, że Jake jest z nią i by inne dziewczyny dały sobie spokój z próbami podrywania go. Jake decyduje, że odrobina normalności przyda się im wszystkim, więc Animorphy idą poimprezować. Biorą ze sobą, Axa, co prawdopodobnie nie jest zbyt fortunnym pomysłem (z drugiej strony – branie ze sobą Marka prawdopodobnie jest jeszcze mniej fortunnym pomysłem). Cassie nie może przestać myśleć o tym, jak nędzny jest żywot Yeerków pozbawionych nosicieli. By odepchnąć od siebie te niewesołe rozważania, daje się namówić na taniec z Jakiem i naprawdę cieszy się tą sytuacją. Szczęście nie trwa jednak długo – oczywiście, to przecież Animorphs, wiadomo, że coś okropnego zdarzy się raczej wcześniej, niż później – Ax zaczyna majaczyć i demorphować w tłumie ludzi. Reszta dzieciaków szybko go zgarnia i ewakuuje się z miejsca zdarzenia. Przez chwilę robi się gorąco, bo dwoje nauczycieli – w tym Chapman, wicedyrektor i nosiciel Yeerka – zaczynają interesować się zamieszaniem.
Chapmana udaje się ostatecznie zbyć, jednak drugi nauczyciel – pan Tidwell – dekonspiruje się przed Animorphami jako Yeerk i informuje ich, że doskonale wie, z kim ma do czynienia. Szybko wyjaśnia, że jest członkiem pacyfistycznego ruchu Yeerków dążącego do pokojowej koegzystencji jego rasy z innymi istotami rozumnymi. Tidwell ma do przekazania Animorphom wiadomość od Aftran – Yeerka, którą Cassie poznała w tomie The Departure i którą zaczęła nawracać na ludzką moralność, zakleszczając się w tym celu w morphie gąsienicy. Aftran dokonała moralnej transgresji i dobrowolnie opuściła ciało dziecka, na którym pasożytowała – od tamtej pory nie pojawiła się na kartach cyklu ani razu. Do teraz. Dowiadujemy się, że kosmitka została schwytana przez podwładnych Vissera Trzy i niedługo zostanie przesłuchana. Do czego nie można dopuścić, biorąc pod uwagę, że zna tożsamość Cassie oraz pozostałych Animorphów. Aftran przetrzymywana jest w basenie Yeerków, a do przesłuchania zostało raptem kilka dni.
Bohaterowie zwijają się z potańcówki – póki co muszą ugasić kryzys związany z dziwnym zachowaniem Axa… to znaczy, z dziwniejszym, niż zwykle zachowaniem Axa. Transportują go do domu Cassie, gdzie starają się dociec, co właściwie dolega Andalicie. Okazuje się, że ma jakąś egzotyczną kosmiczną chorobę, która go zabije, jeśli nie zostanie usunięty gruczoł w jego głowie. Tak się jednak jakoś złożyło, że żadne z tych młodych nastolatków nie ma doświadczenia w neurochirurgii, muszą zatem szukać pomocy gdzie indziej. Cassie przekazuje pozostałym to, czego dowiedziała się od Tidwella. Jake wietrzy pułapkę, ale stwierdza, że ryzyko jest zbyt wielkie, by można było zaniechać odbicia Aftran. Cassie tymczasem dręczy poczucie winy – w The Departure Marco postulował zabicie Yeerka, jednak dziewczyna się temu sprzeciwiła. Teraz naraża na śmierć wszystkich swoich przyjaciół – tylko dlatego, że wcześniej wykazała się współczuciem w stosunku do wroga. Strasznie podobają mi się te wątpliwości i moralne rozterki, bo Cassie jest przez większość czasu bardzo pryncypialna i nie dopuszcza do siebie możliwości, że jej decyzje mogą być niewłaściwe. Nie twierdzę, że darowanie życia Aftran było błędem – po prostu cieszę się, że Cassie w końcu zaczyna dostrzegać złożoność konsekwencji podejmowanych przez siebie decyzji.
Bohaterowie decydują zwrócić się o pomoc do Ereka. Niestety żaden z androidów nie ma umiejętności chirurgicznych. Bohaterowie kombinują, w jaki sposób dostać się do basenu Yeerków – nie mogą skorzystać z poprzednich sposobów wdarcia się do tego podziemnego kompleksu, bo prawdopodobnie Yeerkowie zastosowali już środki zapobiegawcze. Marco wpada na pomysł wykorzystania kanalizacji… czy tylko ja dostrzegam tu oczywiste rozwiązanie? Zmieńcie się w muchy, pchły albo inną drobnicę i niech Erek wniesie was do środka w kieszeni. Wiemy, że android ma swobodny dostęp do basenu, bo udaje nosiciela by infiltrować siły inwazji, więc w czym właściwie problem? Jasne, to ryzykowne, ale przecież nie bardziej, niż to, co planują dzieciaki. Animorphs od czasu do czasu popełnia tego typu błędy – ignoruje oczywiste rozwiązanie na rzecz trudniejszego, bardziej ryzykownego i głupszego. No nic – bohaterowie decydują się na morphy węgorzy, by prześliznąć się do środka przez kibel. Poważnie. Tymczasem Erek proponuje, że zostanie z Axem i dopilnuje, by rodzice Cassie się na niego nie natknęli.
Tobias pozyskuje węgorza, z którego Animorphy pobierają DNA. Cały proces obywa się ze zwyczajowymi problemami związanymi z okiełznaniem morpha, ale nie jest to nic, z czym nasze dzieciaki by sobie nie poradziły. Większym problemem okazało się nawigowanie po plątaninie rur. Co prawda Erek dostarczył im dokładne instrukcje, którędy płynąć, by wylądować w kryjówce Yeerków, jednak samo odnalezienie się w tym labiryncie okazało się dla naszych bohaterów wysoce konfundujące. Co gorsza, Jake zaczął wykazywać oznaki gorączki – reszta bohaterów podejrzewa, że zaraził się tym samym, co rozłożyło Axa. Rachel przejmuje dowodzenie i zarządza odwrót, jednak bohaterowie mylą drogę i lądują w wężu strażackim, który jest właśnie używany do gaszenia pożaru – kończą zatem w płonącym domu, z którego cudem udaje im się uciec. Cassie i Marko odprowadzają Jake’a do domu, tymczasem Rachel dowiaduje się od Axa, że najprawdopodobniej wszyscy się od niego zarazili, jednak ludzkie organizmy reagują na tę chorobę w niegroźny sposób, jak na grypę lub stany zapalne. Nocą Cassie ma koszmar, w którym zmuszona jest operować Axa.
Nazajutrz chorzy są wszyscy, z wyjątkiem Cassie, Marka i Tobiasa. Jakby tego było mało, pan Tidwell informuje Cassie, że Visser przybył do basenu wcześniej niż planowano i przesłuchanie odbędzie się następnego dnia. Cassie pyta Yeerka o jego relację z nosicielem. Okazuje się, że pasożyt bytujący w ciele Tidwella początkowo przejął je wbrew jego woli, jednak po pewnym czasie zrozumiał skalę zła, jakie czyni dominując inną myślącą i czującą istotę – dołączył więc do pokojowego ruchu Yeerków. Tidwell (nosiciel), gdy uwiadomił sobie sytuację, pozwolił Yeerkowi na współdzielenie jego ciała, ponieważ była to szansa na zrobienie czegoś dobrego dla świata i dla innych pasożytów, które nie chcą postępować nieetycznie, zagarniając czyjeś ciała bez zgody ich właścicieli. Tidwell był wdowcem bez wyraźnego celu w życiu – wewnętrzny ruch oporu Yeerków dał mu w końcu jakąś motywację do działania, dlatego pozwolił Yeerkowi na zamieszkanie w swoim ciele po tym, gdy pasożyt zaoferował się, że je opuści. Cassie wpada na pomysł, jak mogą uwolnić Aftran mimo faktu, że połowa drużyny jest rozłożona przez chorobę. Pojawia się jednak problem – co dalej? Aftran pozbawiona będzie nosiciela oraz dostępu do promieni z basenu Yeerków, co oznaczać będzie dla niej śmierć.
Po ogarnięciu bieżących spraw (dopilnowanie Axa, sprawdzenie, co u pozostałych chorych, umówienie sytuacji z Erekiem). W międzyczasie choroba rozkłada Tobiasa oraz Marka i sytuacja robi się jeszcze bardziej desperacka – Cassie została jedynym zdrowym Animorphem i ciężar odpowiedzialności zaczyna ją coraz mocniej przytłaczać. Jest jednak za późno na wycofanie się, a stawka jest zbyt wysoka, by w ogóle rozważać coś takiego. Cassie udaje się do domu Tidwella. Tam pobiera morpha pasożytującego na nim Yeerka i przyjmuje jego formę. Co jest naprawdę fascynującym motywem fabularnym i dziwi mnie, że coś podobnego nie pojawiło się w serii znacznie wcześniej, bo wydaje się naturalnym kierunkiem rozwoju sytuacji – Animorph zmienia się w Yeerka. Cassie wślizguje się do głowy Tidwella i przejmuje nad nim kontrolę (za jego świadomą i dobrowolną zgodą). Oryginalny pasożyt zostaje umieszczony w kieszeni – będzie w stanie samodzielnie przetrwać przez kilka godzin, ale zbyt długie przebywanie poza ciałem Tidwella albo poza basenem w końcu go zabije. Cassie musi się więc spieszyć. Nie, żeby wcześniej nie musiała, bo gruczoł na głowie Axa pęcznieje z każdą chwilą, a tylko ona ma umiejętności, które dają pacjentowi choćby minimalne przeżycie operacji.
Cassie ma podwójny problem – nie dość, że musi okiełznać euforię swojego nowego morpha, który rozkoszuje się doświadczaniem świata zmysłami swojego nosiciela, to jeszcze ma problemy ze sterowaniem ciałem Tidwella. W końcu, z pomocą nosiciela, udaje się jej opanować sytuację i rusza do basenu Yeerków. Tam mamy okazję ponownie zaobserwować horror, jaki przeżywają niedobrowolni nosiciele przetrzymywani w zamknięciu w oczekiwaniu na to, by ich pasożyty naświetliły się życiodajnymi promieniami, dzięki którymi przetrwają w ziemskiej atmosferze. Cassie wpuszcza do basenu oryginalnego pasożyta, po czym sama wślizguje się do zbiornika. Tam odnajduje uwięzioną w klatce Aftran, ale jest już za późno – Visser ją zabiera i ogłasza początek przesłuchania. Cassie, działając w stanie wyższej konieczności, wślizguje się do ucha kontrolerki, która dopiero co pozbyła się swojego nosiciela (okazuje się, że to dobrowolna kolaborantka) i w desperackim ataku rzuca się na Vissera odbierając mu klatkę. W zamieszaniu wypuszcza Aftran, a sama opuszcza ciało nosicielki i wraca do basenu. Tam wraca do ludzkiej postaci i zmienia się w rybołowa, dzięki czemu jest w stanie zabrać ze sobą Aftran i uciec.
Cassie dociera do miejsca, w którym Animorphy ukryły chorującego Axa i dowiaduje się od towarzyszącego mu Ereka, że Andalita jest bliski śmierci. Dziewczyna panikuje, ale wpada na pewien desperacki pomysł – nie pierwszy tego dnia zresztą – i wpuszcza Aftran do ciała Axa. Yeerk, korzystając ze wspomnień niespecjalnie kontaktującego w tym momencie Andality, tłumaczy Cassie, w którym dokładnie miejscu znajduje się gruczoł, asystuje w trakcie operacji i na bieżąco informuje Cassie o zmianach w funkcjach życiowych pacjenta. Ostatecznie operacja kończy się sukcesem, Ax przeżywa i odzyskuje świadomość… po czym kompletnie mu odwala, gdy orientuje się, że ma w głowie Yeerka. Aftran opuszcza jego ciało, a Cassie tłumaczy wkurzonemu Andalicie całą sytuację.
Większość kryzysów zostaje zażegnana – Animorphy zdrowieją, Ax dochodzi do siebie, groźba dekonspiracji pacyfistycznego ruchu oporu Yeerków ponownie się oddaliła. Pozostaje jeden problem – Aftran, jeśli nie wróci do basenu Yeerków, za trzy dni i tak będzie martwa. Dlatego ma do Cassie prośbę – chce rozstać się z życiem na własnych warunkach, przy asyście głównej bohaterki tego tomu. Cassie ma jednak lepszy pomysł – korzystając z niebieskiej kostki, którą zdobyli w trakcie całego tego zamieszania z Davidem, obdarza Aftran mocą morphowania, umożliwia jej pozyskanie morpha humbaka (rodzaj walenia) i dobrowolne zakleszczenie się w jego postaci. Teraz może wieść spokojną egzystencję morskiego stworzenia. Aftran sama podjęła tę decyzję i wydaje się z niej całkiem zadowolona. The Sickness kończy się na pozytywnej nucie – bohaterowie czują, że choć raz odnieśli niekwestionowane zwycięstwo.
Powiem tak – to był naprawdę bardzo dobry tom. Co w żadnym razie nie było rzeczą prostą, zważywszy na fakt, kto jest główną jego bohaterką. Tymczasem po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu miałem poczucie, że Cassie jako postać działa tak, jak działać powinna. Je najbardziej denerwujące cechy charakteru zostały znacząco stonowane, a fakt, że przez większość czasu obserwujemy jej indywidualne działania w końcu dał nam okazję do zaobserwowania, w jaki sposób ta bohaterka radzi sobie pod presją. I radzi sobie naprawdę dobrze, nie wpadając jednocześnie w merysujkowatość – widzimy, że czasami panikuje, popełnia błędy, daje się zwodzić własnemu idealizmowi, ale mimo wszystko wychodzi z kryzysu obronną ręką. Jej empatia nie jest patronizująca, jak to się często do tej pory zdarzało, tylko poszerzająca kontekst sytuacji. Okazuje się, że Yeerkowie nie są generyczą masą desygnowanych złoczyńców, a społecznością, w której pojawiają się różne nurty myślenia. Uczłowieczanie wroga jest w Animorphs powracającym motywem, mieliśmy to przy okazji Hork-Bajirów, mieliśmy przy okazji Howlerów – teraz dostajemy coraz silniejsze implikacje, że Yeerkowie niekoniecznie muszą być źli. Tidwell wspomina, że wewnętrzny ruch oporu liczy sobie już około setki członków – biorąc pod uwagę, że został on zapoczątkowany przez Aftran, która zaczęła go organizować co najwyżej kilka miesięcy wcześniej, oznacza to, że społeczność Yeerków jest przynajmniej w pewnej mierze targana wątpliwościami odnośnie moralnej natury ich działań. Dostaliśmy naprawdę świetną opowieść i cieszę się, że Melinda Metz powróci jeszcze jako autorka widmo – i to na dodatek w kolejnym tomie o Cassie!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz