fragment grafiki autorstwa Dustina Weavera, całość tutaj. |
Pięć lat - tyle czasu minęło, odkąd na Mistycyzmie Popkulturowym pojawiła się pierwsza notka. To było pięć lat bardzo aktywnego blogowania bez większych przestojów. Przez ten czas prowadzenie bloga stało się częścią mojej codzienności i nie bardzo wyobrażam sobie zrezygnowania z tego. Szczególnie biorąc pod uwagę, ile do tej pory udało mi się wypracować.
W chwili, w której piszę te słowa do osiągnięcia tysiąca obserwujących na facebookowym profilu Mistycyzmu Popkulturowego brakuje niespełna trzydziestu lajków. Dla porównania - na początku mijającego właśnie roku było ich zaledwie czterysta. W jakiś sposób w ciągu dwunastu miesięcy udało mi się podwoić tę liczbę i sprawić, że cała rzesza ludzi z mniejszą lub większą regularnością zagląda na mojego bloga, by sprawdzić, czy nie ma tam czegoś nowego do poczytania. Tysiąc obserwujących to jest cholernie dużo, jak na bardzo niszowego bloga, którego autor zajmuje się takimi egzotycznymi tematami jak brytyjskie słuchowiska, amerykański przemysł kreskówkowy sprzed pół wieku czy kolejne sezony Power Rangers. Nawet jeżeli zdarzy mi się napisać o czymś mniej egzotycznym, to częstokroć moje opinie są bardzo odmienne od opinii tak zwanego ogółu, co na zdrowy rozum powinno alienować potencjalnych czytelników. Poza tym nie ukrywam swojej bardzo surowej oceny polskiego fandomu fantastyki, które członkowie są przecież grupą potencjalnie najbardziej zainteresowaną poruszanymi przeze mnie tematami, więc ostre wypowiedzi na ich temat są raczej mało dyplomatyczne. Czasami patrzę na te liczby i zastanawiam się - co wy tu robicie, ludzie? Pamiętam jeszcze czasy, kiedy mojego skromnego bloga odwiedzało kilkanaście osób na krzyż, przy czym spora część robiła to raczej tylko z koleżeńskiej uprzejmości. Dzisiaj Mistycyzm Popkulturowy śledzą najpoczytniejsze blogerki popkulturowe, politycy i polityczki z partii, na którą głosowałem w ostatnich wyborach oraz przynajmniej jedna nagrodzona (bynajmniej niejednym) Zajdlem pisarka. Nie da się więc ukryć, że to nie tylko dużo lajków, ale też - co ważniejsze - są to lajki naprawdę wysokiej jakości. Jak do tego doszło?
Punktem zwrotnym okazała się moja notka o Wiedźminie, a konkretniej - o kontrowersjach związanych z brakiem postaci o innych niż biały kolorach skóry w grze video The Witcher 3. Tekst był szeroko komentowany w wielu kręgach miłośników fantastyki i nie tylko, od grup dyskusyjnych na Facebooku po fora internetowe dedykowane osobom transseksualnym. Najwyraźniej fakt, że nie jestem białym heteroseksualistą - co wyznałem na samym wstępie tamtej notki - przydał moim przemyśleniom dodatkowej wagi, bo dzięki temu operowałem unikalną (przynajmniej w naszym środowisku) percepcją, nie dało mi się też zarzucić dopatrywania się abstrakcyjnych, wydumanych problemów, które nie dotyczą mnie osobiście. Z jednej strony to świetnie, z drugiej jednak - w normalnym dyskursie nie powinno mieć znaczenia kto mówi, tylko co mówi. Jakby nie było, cieszę się, że ta notka wypłynęła, bo temat był (i nadal jest) naprawdę ważny, a mnie udało się sformułować kilka tez i wyartykułować je w taki sposób, że dotarły do sporej części osób uczestniczących w tym dyskursie. Kto wie, może nawet ktoś z CD-Projekt RED przeczytał moją notkę i będzie miał ją gdzieś z tyłu głowy trakcie pracy nad Cyberpunkiem 2077? Byłoby świetnie. Chłopaki i dziewczyny z RED studia - dajcie mi się wcielić biseksualnego, leworęcznego pół-Araba w waszej nowej grze, a nie będę Wam szczędził pochwał i zachwytów!
Jeśli jest rzecz, z której jestem najbardziej dumny, to uczynienie z mojego bloga przestrzeni, w którym każdy czytelnik i każda czytelniczka będzie czuć się komfortowo, niezależnie od koloru skóry, orientacji seksualnej, czy przekonań religijnych. Dużą wagę przykładam do tego, by na Mistycyzm Popkulturowy mógł wejść niebinarny płciowo fan anime, biseksualna fanatyczka Disneya albo głęboko wierzący doktorant badający polskie środowisko fanów fantastyki - i każde z nich będzie potraktowane z równym szacunkiem, bez strachu, że jej/jego przekonania, orientacja czy płeć będzie w jakimkolwiek stopniu powodem do kpin, trollingu czy bezmyślnego powielana krzywdzących stereotypów. Oczywiście nie znaczy to, że nie zajmowałem na przestrzeni swoich notek dość jednoznacznych stanowisk na wyżej wspomniane tematy (które są przecież częścią naszego życia, a zatem i również elementami popkultury omawianej na moim blogu). Czym innym jest jednak zajmowanie stanowiska, a czym innym - płytkie osądy i bezmyślny cyberbullying, który ma na celu tylko i wyłącznie wyśmianie/upokorzenie jakiejś osoby. Ze wstydem stwierdzam, że co najmniej kilka razy zacietrzewiłem się na tyle, że zdarzyły mi się akcje, których teraz się wstydzę. Cóż, jestem tylko człowiekiem (i to niezbyt miłym człowiekiem), staram się jednak pracować nad sobą na tyle, by do takich sytuacji nie dochodziło.
Najwyraźniej to działa. Regularnie wrzucam na fanpage’a statystyki, z których wynika, że pod względem płci czytelnicy i czytelniczki bloga dzielą się niemal idealnie po równo, z okazjonalnymi wychyleniami to w jedną, to w drugą stronę. Przysięgam, że nie robiłem i nie robię niczego, by doprowadzić do takiego „parytetu”. Nie planuję żadnych notek na zasadzie „To teraz napiszę tekst o My Little Pony, by przyciągnąć męski target, a za tydzień o Supernatural, by przyciągnąć żeński”. Po prostu jakoś samo to tak wyszło. Oczywiście nie mam nic przeciwko takiemu rozkładowi, wręcz przeciwnie - utwierdza mnie to w przekonaniu, że mój blog jest przyjazny zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet i żadna z tych grup nie czuje się tu nie na miejscu i każda znajduje coś dla siebie podane w taki sposób, który jej odpowiada.
Co dalej? Tym razem nie mam zamiaru nikogo straszyć kończeniem swojej przygody z blogowaniem, jak zrobiłem to w zeszłym roku. Mistycyzm Popkulturowy nigdzie się nie wybiera - nadal będę dokładał wszelkich starań, by regularnie dostarczać wam nowych notek na każdy temat, który uznam za interesujący. Nie planuję mainstreamizycji bloga (mimo kilku półżartobliwych wpisów na fanpage’u, które mogły to sugerować), nadal będę beznadziejnie i ostentacyjnie uncool. Póki co podoba się to Wam na tyle, byście tu wracali i wracały regularnie. Będzie zatem dużo Marvela, Looney Tunes, Power Rangers, Final Fantasy, queerowania, narzekania na polski fandom i wielu innych rzeczy, do których przywykliście przez ostatnie pół dekady. Widzimy się w przyszłym roku.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz