niedziela, 18 marca 2012

Terror politycznej niepoprawności

fragment grafiki autorstwa Toma Chu, całość tutaj.
„Terror politycznej poprawności!” – grzmią skryci pod płaszczykiem internetowej anonimowości komentatorzy popularnych serwisów zajmujących się popkulturą, gdy tylko gdzieś przewinie się informacja o tym, że w jakimś filmie czy serialu w zwyczajowej ekipie herosów ratujących świat pojawi się osoba o odmiennym kolorze skóry bądź orientacji seksualnej. Zawsze mnie zastanawiało, skąd to się w ludziach bierze? Termin politycznej poprawności niesie ze sobą pewien niejasny zakres semantyczny – do jakiej konkretnie polityki odnosi się owa poprawność? Patrząc po ludziach (nad)używających tego terminu można wysnuć tezę, iż chodzi o złą, lewicową Cywilizację Śmierci©, która narzuca normalnym ludziom obrzydliwe zachodnie standardy… i tak dalej.

Do napisania tej notki natchnęły mnie dziwne głosy krytyki pod adresem nowego Ultimate Spider-Mana (dla niedoinformowanych – Peter Parker w serii Ultimate Spider-Man zginął, zaś scenarzysta serii, Brian Michael Bendis, zaczął opisywać historię innego chłopca, który uzyskał pajęcze moce, niejako przejmując pałeczkę po Parkerze). Miles Morales, tak bowiem zwie się ten młodzian, jest pół-Latynosem, pół-Afroamerykaninem, co z jakichś powodów nie spodobało się części czytelników. Oliwy do ognia dodała (niepotwierdzona) plotka, że Miles może w przyszłości okazać się homoseksualistą. I nagle zagrały trąby jerychońskie, podniosło się larum, że jak tak można, wysuwano jakieś dziwne argumenty… Oczywiście, zarzut politycznej poprawności został odpalony już na samym początku dramy. Ja zaś zacząłem się zastanawiać, o co tym ludziom chodzi.

Kiedy Stan Lee stworzył oryginalnego Spider-Mana, uczynił z niego fajtłapowatego nerda, który przypadkiem uzyskał niesamowite moce. Trzeba wziąć poprawkę na to, że w latach sześćdziesiątych, kiedy narodziła się ta postać, bycie nerdem nie wiązało się z wysokim statusem w rówieśniczej społeczności – wszak mem chuderlawego okularnika majtającego nogami wystającymi z kosza na śmieci, gdzie wepchnęli go członkowie szkolnej drużyny futbolowej jest żywy do dziś, choć szczęśliwie z roku na rok staje się coraz bardziej anachroniczny. Spider-Man dzisiejszych czasów, by oddać ducha pierwowzoru, także powinien być przedstawicielem społeczności o raczej niewielkim prestiżu społecznym – a wychowany na slumsach ciemnoskóry nastolatek z całą pewnością jest kimś takim. Nie widzę tu jakiegoś sztucznego wypychania na piedestał przedstawiciela mniejszości etnicznej, rozumiem, czemu Bendis podjął taką decyzję i bardzo mi się ona podoba. Ja w ogóle nie wierzę w istnienie politycznej poprawności, wierzę za to w ludzi, którzy wierzą w istnienie takowej i – wskutek dobrej bądź złej woli – zwyczajnie szkodzą. Takim przypadkiem było bezsensowne obsadzenie w roli nordyckiego boga Heimdala czarnoskórego aktora w marvelowej adaptacji komiksu „Thor”. To było naprawdę głupie.

Zrozumcie, drodzy sceptycy, ta wasza wyimaginowana „polityczna poprawność” to jedynie rezultat rozwoju kultury popularnej, zwiększania się stopnia świadomości społecznej. Geje i czarnoskórzy pojawiają się w dziełach popkultury, ponieważ – niespodzianka – geje i czarnoskórzy także są jej odbiorcami. Nie mówiąc już o tym, że im bardziej różnorodni (etnicznie, seksualnie, kulturowo) są bohaterowie fabuł, tym ciekawsze interakcje można między nimi wprowadzić, co odbija się pozytywnie na poziomie całości. Nie ma w tym żadnego spisku, żydowskiego synodu czy homoseksualnego lobby, które w jakiś mityczny sposób wywiera naciski na biednych twórcach, uniemożliwiając im wprowadzanie jednolitego etnicznie lub seksualnie składu ekipy. W dodatku, nie rozumiem, co to komu przeszkadza. Nie zawaham się stwierdzić, że ludzie używający tego terminu są najzwyczajniej w świecie głupi i robią to kompletnie bezmyślnie, a na dodatek są w swej głupocie szkodliwi dla ogółu, bo rozpylają złe memy, którymi krztusi się mniej refleksyjna część społeczeństwa.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...