fragment grafiki z filmu |
O tym, że jakiś – z naciskiem na jakiś – pełnometrażowy film animowany ze Spider-Manem w roli głównej dowiedzieliśmy się ze słynnego już wycieku poufnych informacji Sony Pictures w listopadzie dwa tysiące czternastego roku. Pierwotnie miała to być dość standardowa komedia skierowana do młodszych widzów, coś na kształt Emoji Movie, poprzedniego filmu animowanego od Sony, o którym wszyscy w Sony desperacko starają się dziś zapomnieć. Już wtedy wiadomym było, że produkcją filmu zajmie się duet Phil Lord i Christopher Miller i wydaje mi się, że powinienem zwrócić na to Waszą uwagę. Ten film powstawał – z tego co wiemy – bez większych zgrzytów, roszad na kluczowych stanowiskach czy niespodziewanych, radykalnych zmian. To wcale nie jest tak powszechne we współczesnym Hollywood – przypomnijcie sobie takie produkcje jak na przykład Justice League, Solo: A Star Wars Story, Fant4stic, Suicide Squad czy kilka innych blockbusterów ostatnich lat, które nękane były tego typu problemami, przez co rezultat okazywał się niesatysfakcjonujący albo wręcz katastrofalny. Przy produkcji tak złożonych przedsięwzięć jak pełnometrażowe filmy kluczowa jest spójność wizji, czym ma właściwie być dany obraz. Lord i Miller mieli tę wizję i – co ważne – dostali szansę, by zrealizować ją od początku do końca.
Oficjalna zapowiedź filmu nastąpiła w kwietniu, dwa tysiące piętnastego roku, a ukazać miał się w lipcu dwa tysiące osiemnastego roku. Oficjalnie potwierdzono, że za produkcję odpowiedzialni będą Lord i Miller, którzy zajmą się również scenariuszem. Oprócz nich funkcje producentów pełnić mieli Avi Arad (dyrektor kreatywny Marvel Entertainment), Matt Tolmach (jeden z prezesów Sony Pictures) i Amy Pascal (współprzewodnicząca Sony Pictures), przy czym warto zaznaczyć, że wpływ ostatniej trójki na kształt filmu miał być minimalny. „Producent” jest w Hollywood bardzo płynnym określeniem osoby sprawującej nadzór nad powstawaniem filmu i może wahać się od bardzo dużego zaangażowania w proces twórczy do przyklejenia swojego nazwiska w napisach. Tom Rothman, prezes Sony utrzymywał, że powstający właśnie film animowany potencjalnie będzie częścią rozszerzonego uniwersum, które studio próbowało wówczas zbudować wokół postaci Spider-Mana, ale jeśli sięgniecie pamięcią wstecz, przypomnicie sobie, że Sony miało wtedy bardzo… dziwną politykę w tej kwestii. Jako przykład narzuca tu się choćby słynna próba przyklejenia Venoma do Marvel Cinematic Universe przez Amy Pascal – ku widocznej konfuzji Kevina Feige przysłuchującego się tym rewelacjom.
Lord i Miller błyskawicznie przystąpili do pracy. Wedle słów Petera Ramseya, Lord zajmował się scenariuszem już na początku dwa tysiące piętnastego roku. Warto zaznaczyć, że ten film powstał piorunem. Zazwyczaj animacje o takim budżecie i kompleksowości mają cykl produkcyjny trwający od czterech do nawet pięciu lat. Tymczasem Spider-Man: Into The Spider-Verse powstał w przeciągu zaledwie trzech. Film miał trzech reżyserów. Wspomniany już Ramsey miał na swoim koncie stworzenie dwóch bardzo sympatycznych, ale mimo wszystko dość niszowych produkcji – halloweenowy Monsters vs. Aliens: Mutant Pumpkins from Outer Space oraz bożonarodzeniowy Rise of The Guardians. Dwaj inni reżyserzy, Robert Persichetti i Rodney Rothman byli natomiast debiutantami na tym polu. Obaj mieli oczywiście wcześniejsze doświadczenia w pracy nad wysokobudżetowymi filmami animowanymi, ale raczej jako scenarzyści i/albo storyboardziści. Był to dość ryzykowny ruch – osadzenie na kluczowym stanowisku osób o relatywnie niewielkim doświadczeniu – ale historia pokazała, że całkowicie się opłacił. Twórcy podzielili się zadaniami w taki sposób, by każdy operował w granicach indywidualnej artystycznej strefy komfortu. Ramsey odpowiadał za sceny akcji, Rothman za sekwencje komediowe, a Persichetti skupił się na nadaniu całości określonej atmosfery.
Lord i Miller za punkt honoru obrali sobie stworzenie filmu posługującego się graficznym językiem komiksu tak, jak nie byłyby w stanie tego zrobić produkcje aktorskie. Animatorzy przez cały rok pracowali nad dziesięciosekundową sceną, która oddałaby wszystkie estetyczne niuanse całego projektu i później filmowcy traktowali tę sekwencję jako punkt odniesienia. Unikalny wygląd Spider-Man: Into The Spider-Verse zawdzięcza w dużej mierze projektantowi produkcyjnemu, Justinowi K. Thompsonowi. Artysta ten pracował już wcześniej z Lordem i Millerem przy jednym z ich poprzednich filmów animowanych, Cloudy with a Chance of Meatballs. Sara Pichelli i Brian Michael Bendis, twórcy postaci Milesa Moralesa również brali aktywny udział w produkcji filmu jako konsultanci. Z innych ciekawych nazwisk – przy filmie pracował między innymi Alex Hirsch (gość od Gravity Falls), który dołożył swoje trzy grosze do scenariusza, Erik Larsen (twórca komiksowej postaci Savage Dragona i wieloletni rysownik serii The Amazing Spider-Man), który zaprojektował kilka grafik na użytek filmu, Shiyoon Kim (były animator Disneya mający w swoim portfolio prace przy Zootopii, Tangled i Big Hero 6), który odpowiadał za projekty postaci i wiele, wiele innych utalentowanych, doświadczonych w swoim fachu osób. W międzyczasie zaszła drobna roszada na stanowiskach producentów – Tolmacha zastąpiła Christina Steinberg, która współpracowała wcześniej z Peterem Ramseyem przy Rise of The Guardians.
Ostateczną datę premiery filmu ustalono w kwietniu dwa tysiące siedemnastego roku – przesunięto ją wtedy z dwudziestego pierwszego na czternastego grudnia dwa tysiące osiemnastego roku. Przy budżecie wynoszącym dziewięćdziesiąt milionów dolarów film zarobił sto dziewięćdziesiąt milionów samym USA i prawie tyle samo poza granicami tego kraju, spotykając się z entuzjastycznym przyjęciem zarówno ze strony publiczności, jak i krytyków. Spider-Man: Into The Spider-Verse zdobył również Złoty Glob oraz Oskara w kategorii Najlepszego Filmu Animowanego. W kwestii Oskarów był to pierwszy od siedmiu lat (i szósty w ogóle) przypadek, gdy tę nagrodę uzyskał niedisnejowski (i niepiksarowski) film animowany. Sony bardzo szybko zamówiło sequel filmu, trwają również prace nad jego spin-offem oraz telewizyjną inkarnacją marki nawiązującą do Spider-Man: Into The Spider-Verse. Po tylu latach szamotania się i wyciskania coraz mierniejszych soków z Człowieka-Pająka, zupełnie nieoczekiwanie studio produkcyjne stworzyło nie tylko najlepszy film o Spider-Manie w historii, ale również jeden z najlepszych filmów animowanych, jaki miał okazję zagościć na kinowych ekranach.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz