fragment grafiki okładkowej, całość tutaj. |
Historia Strażników Galaktyki sięga końcówki lat sześćdziesiątych, gdy
łamach komiksowej antologii Marvel
Super-Heroes zagościła historia grupki superludzi egzystujących w XXX wieku
naszej ery, której przeznaczenie (albo zwykły przypadek) zgotowało los
bojowników o wolność w Galaktyce podbitej przez Imperium Badoon. Co ciekawe,
sama historia pierwotnie miała zupełnie inny punkt wyjścia – jej scenarzysta,
Roy Thomas, planował stworzyć grupę superbohaterów walczących z komunistami
chińskimi i sowieckimi w czasach jak najbardziej współczesnych komiksowi.
Dopiero Stan Lee przekonał Thomasa, że lepszym pomysłem będzie uniwersalizacja
opowieści i przeniesienie jej w bardziej atrakcyjną, kosmiczną scenerię. W
komiksowym debiucie Strażników nadal można dopatrzeć się pewnych zimnowojennych
analogii – jak choćby fakt, że Imperium Badoon pochodzi ze „wschodniego regionu
Galaktyki”, a historia jednej z głównych postaci narzuca skojarzenia z
Holocaustem.
Dość długo zajęło Strażnikom zapracowanie na własną regularną serię
komiksową – początkowo pojawiali się okazjonalnie w komiksach innych postaci
lub antologiach. Dopiero w późnych latach osiemdziesiątych, gdy fantastyka
naukowa w sosie kosmicznych wróciła do łask dzięki popularności serialu Star Trek: The Next Generation, zespół
doczekał się własnego miesięcznika, który przetrwał przyzwoite sześćdziesiąt
dwa numery zanim został zakończony. W latach dziewięćdziesiątych ukazała się
jeszcze jedna miniseria poświęcona tym bohaterom, po czym temat zamknięto.
Komiks, którego pierwszy tom omawiam dzisiaj pierwotnie został wydawany pod
nazwą Guardians of the Galaxy vol. 2
i ma bardzo niewiele wspólnego z inkarnacją drużyny, o której pisałem wyżej. Ci
nowi Strażnicy zaczęli jako doraźnie powołana do istnienia grupa uderzeniowa
mająca swoją rolę w komiksowym wydarzeniu Anihilacja. Podbój. Po wydarzeniach z Anihilacji. Podboju część
tej zbieraniny postanowiła połączyć siły i pobawić się w kosmicznych szeryfów
strzegących Wszechświata przed najróżniejszymi zagrożeniami. To właśnie ten
komiks posłużył jako koncepcyjny fundament dla wchodzącego w skład Marvel
Cinematic Universe filmu Guardians of the
Galaxy oraz jego sequela i gdy ktoś wspomina dzisiaj o Strażnikach Galaktyki w
dziewięciu przypadkach na dziesięć ma na myśli tę, a nie oryginalną drużynę.
Jak zatem wypada pierwszy tom kosmicznej przygody podlanej sosem
superbohaterskim? W zasadzie nieźle, choć dla czytelnika „z doskoku” początkowo
może wydawać się dość ciężki do spenetrowania. Strażnicy Galaktyki. Tom 1 w bardzo dużym stopniu opierają się
bowiem nie tylko na odwołaniach do wcześniejszych komiksów z bohaterami i
bohaterkami wchodzącymi w skład drużyny (jak wspomniana wyżej Anihilacja. Podbój ze wszystkimi jej
odgałęzieniami oraz poprzedniczka tego wydarzenia, Anihilacja), ale też wydarzeń z Wojny
Domowej (więzienie w Strefie Negatywnej zbudowane w rezultacie wydarzeń z Wojny Domowej pełni dość istotną rolę w
jednym z rozdziałów komiksu), Secret
Invasion (Skrulle uciekające przed religijnymi fanatykami są istotnym
elementem fabuły początkowych rozdziałów) czy nawet elementów mitologii pierwszej wersji
Strażników Galaktyki. To chyba największy problem z tym komiksem – jak na
niezobowiązującą, pulpową rozrywkę wymaga dość rozległej znajomości szerszego
uniwersum. Scenarzyści co prawda robią wszystko, co w ich mocy, by
najważniejsze konteksty przedstawić w dialogach i adnotacjach, ale to zaledwie
półśrodek, w dodatku skutkujący ścianami nie zawsze ciekawie napisanego tekstu.
Nawet ja sam raz czy dwa byłem w trakcie lektury odrobinę skonfundowany, choć
wszystkie wymienione wyżej komiksy czytałem, i to stosunkowo niedawno.
Po przekroczeniu tego dość wysokiego progu wejścia robi się jednak
całkiem przyzwoicie. Drużyna w większej części składa się ze skrajnych
indywidualistów, dla których działania zespołowe nie są codziennością, nic
zatem dziwnego, że dochodzi do wielu wewnętrznych tarć i rozłamów. Równolegle
niemal każda z pierwszoplanowych postaci ma indywidualny wątek, który
dynamicznie rozwija się w kolejnych rozdziałach. Do tego jest jeszcze kilka
wątków głównych (Kościół Prawdy, tajemnica oryginalnego Strażnika Galaktyki,
który wpadł w dziurę w czasoprzestrzeni i został odratowany przez obecną
drużynę), nawiązania do eventów… dzieje się zatem bardzo wiele, na szczęście scenarzyści
na tyle umiejętnie żonglują komponentami fabuły, by historia uniknęła chaosu.
Ilustracje są dynamiczne, soczyste i efekciarskie – dokładnie takie,
jakie być w tego typu komiksie powinny. W pierwszym tomie za oprawę graficzną
odpowiedzialnych jest kilku rysowników, jednak wszyscy operują na tyle
podobnymi stylami, by w toku lektury czytelnik nigdy nie odczuwał zbyt
wielkiego dysonansu. Nawet na tle innych wydawanych u nas obecnie komiksów
Marvela Strażnicy Galaktyki. Tom 1 wybijają
się pod tym względem mocno in plus.
Tłumaczenie jest bez zarzutów (choć mam kilka wątpliwości co do przekładania
anglojęzycznych pseudonimów bohaterów na polski – czasami to działa, czasami…
nie za bardzo), sam tom wydany jest bardzo porządnie, ilość dodatków – szkiców, galerii
okładek – powinna zadowolić każdą osobę, która ceni tego typu bonusy.
A zatem pod względem graficznym jest świetnie, scenariuszowo jest
kompetentnie, standard wydawniczy bez zarzutu – czyli polecam? No więc…
niezupełnie. Komiks kosztuje dziewięćdziesiąt złotych (bez jednego grosza) i
nie jest zamkniętą całością, a pierwszym tomem dłuższej serii wydawniczej,
który w żadnym wypadku nie broni się jako autonomiczna całość. Jeśli ktoś szuka
niezobowiązującej komiksowej rozrywki, w tej cenie znajdzie na naszym rynku
wydawniczym sporo znacznie lepszych – i niewymagających znajomości połowy
historii najnowszej uniwersum Marvela – pozycji. Strażnicy Galaktyki. Tom 1 są komiksem sympatycznym, ale to w
zasadzie tylko tyle (i jeśli tylko tyle komuś wystarcza – zero obiekcji z mojej
strony, miłej lektury, naprawdę!). Bez znajomości szerszych kontekstów, o
których pisałem wyżej, spora część lektury jest chaotyczną, kolorową
szamotaniną, w której ciężko się połapać. Jeśli podobały Wam się wydane jakiś czas temu przez Egmont komiksy Anihilacja oraz Anihilacja. Podbój, Strażnicy Galaktyki. Tom 1 prawdopodobnie
również przypadną Wam do gustu. Pozostałym osobom radzę rozejrzeć się jednak za
czymś ciekawszym.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz