piątek, 18 maja 2018

Animorphs. 28 – The Experiment

fragment okładki, całość tutaj.

The Experiment to dwudziesty ósmy tom serii i zarazem trzeci, którego narratorem jest Ax. Jest to również trzeci tom, którego autorem jest nie Katherine A. Applegate (oraz jej mąż), tylko wynajęty przez wydawnictwo Scholastic autor widmo. W tym przypadku za pióro chwyciła Amy Garvey. Sprawdziłem tę autorkę w Sieci i z mojego researchu wynika, że to autorka aktywna do dzisiaj, publikująca pod własnym nazwiskiem romanse oraz powieści młodzieżowe z motywami nadprzyrodzonymi – jak widać, praca nad Animorphs była stosunkowo naturalnym etapem jej kariery. Najnowszym literackim dokonaniem Garvey jest młodzieżowy cykl Cold Kiss – paranormalny nastoletni romans o dziewczynie, która posiada moc przywracania ludzi do życia, dzięki czemu była w stanie wskrzesić swojego tragicznie zmarłego chłopaka. Nie powiem, by ciągnęło mnie do zapoznania się z twórczością tej autorki, a po lekturze The Experiment ciągnie mnie jeszcze mniej. Ale, nie wyprzedzajmy faktów. Zapnijcie pasy, bo czeka nas naprawdę… ekstraordynaryjna książka. 

Zaczyna się klasycznie – Ax robi streszczenie głównych wydarzeń. Nasz bohater postanowił skonstruować sobie coś w rodzaju zagrody, na podobieństwo mieszkań, w jaki żyją inni Andalici na jego ojczystej planecie. Hmm… dopiero teraz? Ciężko powiedzieć, ile minęło od momentu, w którym Ax znalazł się na naszej planecie i dołączył do Animorphów – upływ czasu na przestrzeni tej serii zawsze był niedoprecyzowany – ale musiało to być co najmniej kilka miesięcy. Dziwne, że dopiero teraz Ax, który od początku mieszkał w lesie i wydawał się bardzo kontent w takim środowisku, postanowił stworzyć sobie coś solidniejszego. Ale nieważne, bo dzięki temu dowiadujemy się, że nasz kosmita zdobył właśnie (dzięki swoim ziemskim przyjaciołom) stały dostęp do telewizji, z której korzysta, by uczyć się ludzkich zachowań i obserwować naszą kulturę. Generalnie lubię takie wątki w kulturze popularnej – przybysz z innego świata komentuje nasze ziemskie przywary z pozycji zewnętrznego obserwatora, nawet jeśli często tego typu zabieg służy pisarzom i scenarzystom za tubę własnych poglądów odnośnie kondycji społeczeństwa. 

Ax dyskutuje właśnie z Tobiasem o ziemskim rytuale zwanym pocałunkami (brzmi jak początek fanfika, którego zdecydowanie nie chciałbym przeczytać…) gdy obaj orientują się, że zbliża się do nich Marco. W międzyczasie dowiadujmy się, że Emohawk i Ax prowadzą coś w stylu przyjacielskiej rywalizacji celem przekonania się, który z nich ma lepiej działające zmysły – fajny motyw. Tobias poleciał na łowy, zaś Marco uznał, że Ax potrzebuje gazetki z rozpiską programów telewizyjnych. Młodsi zapewne nie pamiętają, ale w zamierzchłych czasach przed Netfliksem i torrentami to specjalistyczna prasa papierowa dostarczała nam informacji kiedy i gdzie można obejrzeć dany program. W tym celu oczywiście Marco musi zabrać Axa do centrum handlowego, bo przecież kioski to również wymysł XXI wieku. Co może pójść nie tak? W końcu nasz Andalita zawsze bez zarzutu zachowywał się w centrum handlowym, czyż nie? 

Na szczęście chłopcom nie udało się dojść do celu, po drodze bowiem wpadają na Ereka holograficznie przebranego za ciężarówkę. Android informuje Aniorphów o nowy zagrożeniu ze strony Yeerków, którzy najwyraźniej rok temu wykupili lokalne laboratoria przeprowadzające doświadczenia na zwierzętach oraz rzeźnie celem przeprowadzania eksperymentów tak tajnych, że Erek dowiedział się o tym dopiero teraz. Marco chce to olać – nie, żeby jego mama została porwana przez Yeerków czy coś w tym stylu – ale ostatecznie postanawiają z Axem poinformować o tym wszystkim Jake’a i resztę. Dzieciaki dyskutują o całej sytuacji i potencjalnym niebezpieczeństwie, jakie niosą ze sobą posunięcia Yeerków. Cassie, jak to Cassie, nie powstrzymuje się od kazania na temat nieetyczności przeprowadzania eksperymentów na zwierzętach. Staje na tym, że bohaterowie przeprowadzą wstępne rozpoznanie sytuacji i dopiero potem zdecydują, co dalej. 

Placówkę, którą chcą zinfiltrować nasi bohaterowie chroni pole siłowe. Póki co nie do sforsowania – Tobias dowiaduje się jednak, że jedna z ciężarówek, które wjechały do środka zawierała ładunek w postaci kilku szympansów. Animorphy postanawiają wykorzystać ten fakt. Włamują się do ciężarówki i pozyskują morphy znajdujących się tam małp, oryginały wypuszczając na wolność. Ax ma pewne wątpliwości co do etyki i samoświadomości szympansów. Cassie reaguje w przewidywalny dla siebie sposób, Marco – również w przewidywalny sposób – zarzuca jej hipokryzję. Bohaterowie trafiają do klatek, Cassie demorphuje się i uwalnia bohaterów, którzy ruszają na poszukiwanie jakiegoś komputera, z którego mogliby wydobyć informacje o tym, co tu się właściwie dzieje. Dowiadują się, że w laboratorium przebywa Visser Trzy, który przeprowadza rutynową kontrolę. By odwrócić jego uwagę od morphujących się dzieciaków mający postać szympansa Ax, zgodnie z radą Marca rzuca w przerażającego i budzącego grozę w całym Kosmosie dowódcę wojsk Yeerków… kupą. Okej, to było bardzo katarktyczne, nawet jeśli przy tym dogłębnie obrzydliwe. Reszta trzymanych w klatkach szympansów dołączyła do Axa. Visser reaguje w przewidywalny sposób – nakazuje zabić wszystkie szympansy. Korzystając z faktu, że pomieszczenie z klatkami było chwilowo puste, błyskawicznie wracają do ludzkich postaci. Cassie zaczyna wypuszczać z klatek szympansy i upiera się, żeby wyprowadzić je na wolność. Animorphy wdają się w walkę z Taxxonami. Ax jest przerażony tym, co widzi w mijanych pomieszczeniach – poddane wiwisekcji zwierzęta laboratoryjne. Bohaterowie wydostają się na zewnątrz. 

Następnego dnia Tobias przynosi Axowi znaleziony gdzieś pilot telewizyjny, który powinien być kompatybilny z jego odbiornikiem. Po krótkiej zabawie nowym gadżetem natrafiają na program informacyjny, dzięki któremu dowiadują się, że większość szympansów została odnaleziona i trafiła do pobliskiego ośrodka zoologicznego. Bohaterowie debatują o tym, co dalej – skoro infiltracja laboratoriów nie wypaliła, może z rzeźnią pójdzie lepiej. Ax informuje resztę, że rzeźnia otoczona jest specjalnym polem, które eliminuje wszystkie istoty, chyba, że mają one DNA ludzkie lub krowie. Oczywiście dostanie się tam pod swoją własną, ludzką postacią nie wchodzi w grę, bo dzieciaki wałęsające się samopas po silnie strzeżonej rzeźni natychmiast zostaną ujęte, pozostaje tylko jedno rozwiązanie. Tak, ktoś będzie musiał zmienić się w krowę i przetransportować resztę ekipy jako towarzyszącą obstawę much, które ukryją się w nosie transformowanego nieszczęśnika – bo pole siłowe nie eliminuje organizmów znajdujących się wewnątrz organizmu z dostęp. Jake decyduje, że krowami zostaną Ax i Tobias, a reszta przyjmie rolę pasażerów. 

W skrócie, bo ten tom naprawdę nie zasługuje na jakąkolwiek rozbudowaną elaborację – bohaterowie pozyskują morphy krów oraz kolczyki legitymizujące ich jakość. Ax prawie zostaje przyłapany przez grupę licealistów, która wybrała sobie akurat tę samą noc co Animorphy, by dokonać aktu nastoletniego wandalizmu, ale oczywiście kończy się wyłącznie na odrobinie suspensu. Dzieciaki przystępują do akcji – oczywiście po zwyczajowych problemach związanych z okiełznaniem nowego morpha. Cassie ten jeden raz niespodziewanie robi się użyteczna i wykorzystuje swoją wiedzę w zakresie obchodzenia się ze zwierzętami, by okiełznać dwa byczki, które nie radzą sobie z buzującą krwią. Widzicie, pojawił się pewien problem – o ile Ax i Tobias zaczerpnęli DNA z udomowionego, wykastrowanego bydła, ich morphy bazują na DNA – morphy są więc nieokiełznanymi, nieudomowionymi, niewykastrowanymi i – co istotne – fizycznie różniącymi się od reszty stada byczkami, więc plan się komplikuje, bo transportujący bydło do rzeźni pracownicy z pewnością dostrzegą różnicę. Animorphy muszą zatem improwizować – ogłuszają obsługę ciężarówki i samodzielnie zajmują się transportem. Marco siada za kierownicą, co dostarcza nieco stosunkowo czerstwych żartów. Pomińmy milczeniem gigantyczną bzdurę, że strażnicy pilnie strzeżonej rzeźni najwyraźniej bez większych problemów przepuścili ciężarówkę prowadzoną przez nastolatka. Dostajemy nawet scenę, w której dwóch kontrolerów wprawdzie coś podejrzewa, ale szybko odrzuca ideę, że andaliccy rebelianci zmienili się w krowy, by dostać się do rzeźni – przecież nikt nie byłby aż tak głupi, prawda? Ha, ha, ha… Jeśli wszyscy kontrolerzy mają tak bardzo wywalone na swoje obowiązki, to nic dziwnego, że grupa dzieciaków jest w stanie skutecznie powstrzymywać inwazję. 

Ale miało być krótko. Tobias i Ax (dosłownie) uciekają spod rzeźnickiego majchra i próbują w końcu odkryć tajemnicę, jaka kryje się za ostatnimi posunięciami Yeerków. Wywiązuje się dość bezsensowna (jak większość rzeczy w tym tomie) walka ze stacjonującymi w rzeźni Hork-Bajirami, obligatoryjne pojawienie się Vissera Trzy. Bohaterowie uciekają, trafiają do innego pomieszczenia i odnajdują trzymanych w klatkach i w biostazie ludzi. W końcu dowiadujemy się, o co ten cały hałas – Yeerkowie próbują wynaleźć środek chemiczny, który sprawi, że ludzie będą mieli stłumioną wolną wolę. Doda się to potem do zbiorników wodnych i żywności już, inwazja zakończona sukcesem. Oczywiście, ten plan jest kompletnie idiotyczny i gdybym miał wolny tydzień, wypisałbym wszystko, co jest z nim nie tak. Póki co jednak, musicie się zadowolić wersją skróconą. Po pierwsze – by taka akcja odniosła sukces, Yeerkowie musieliby zatruć WSZYSTKIE zasoby wody i żywności NA CAŁYM ŚWIECIE i to RÓWNOCZEŚNIE. Co jest niewykonalne, szczególnie w świetle faktu, że siły inwazji dysponują bardzo ograniczonymi zasobami mięsa armatniego – gdyby było inaczej, Yeerkowie nie bawiliby się w infiltrację, tylko zrobili to, co z innymi planetami, czyli rozgromiliby Ziemię przemocą i panowali nad tym, co zostanie. Po drugie – nawet gdyby im się to udało, to i tak pierwsze przypadki „zachorowań” zaalarmowałyby rządy różnych państw i doprowadziły do międzynarodowej inspekcji, odcięcia skażonej żywności i wody, bazowania na zapasach i, prawdopodobnie, ujawnienia konspiracji Yeerków. O dziwo, Cassie zdaje się ze mną zgadzać i wskazuje jedną z wielu bredni związanych z tym planem – skoro testowe obiekty ludzkie są rzekomo pozbawione wolnej woli, o dlaczego trzyma się je w klatkach i biostazie? Animorphy rozmrażają jednego delikwenta i dowiadują się od niego, że symulował utratę wolnej woli, by Visser Trzy, sfrustrowany brakiem rezultatów, nie przerobił go na kaszankę. Bohaterowie przyswajają sobie tę rewelację i dają dyla w przeświadczeniu, że właśnie zmarnowali szmat czasu. Cassie pociesza ich, że przynajmniej udało im się uwolnić kilka szympansów z klatek. Następnego dnia idą do baru i zamawiają sobie hamburgery, bo oczywiście, że po traumatycznych przeżyciach w rzeźni wszyscy mają apetyt na kanapkę z krowy. Ech… skończyliśmy już? Wiecie co? Mam to gdzieś. Skończyliśmy. 

Powiem tak – to był okropny tom. Jeśli Cassie robi za głos rozsądku, to naprawdę nie jest dobrym znakiem. Fabuła The Experiment całkowicie opiera się na schematach i kliszach, które ten cykl powieściowy zdołał wypracować w trakcie ostatnich dwudziestu siedmiu tomów. Nie byłoby w tym niczego złego – schematy są narzędziem, które autorzy wykorzystują, by wypełnić swoje utwory interesującą, znaczącą zawartością. W tym tomie nie było absolutnie niczego znaczącego. Historia jest wtórna, relacje między postaciami płytkie, same postaci przypominają spłaszczone karykatury samych siebie, a wiele z nich (jak choćby bezceremonialnie zepchnięta na narracyjny margines Rachel) pojawia się wyłącznie obligatoryjnie. W dodatku bohaterowie nie osiągają w tym tomie niczego. Oczywiście nie oczekuję żadnej znaczącej zmiany status quo, ale The Experiment nie oferuje żadnego poczucia progresu – bohaterowie niczego się nie uczą, ich relacje nie ulegają pogłębieniu, sytuacja na froncie pozostaje dokładnie taka sama, jak była na początku. Całkowicie zmarnowany tom. No cóż, miejmy nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...