fragment grafiki promocyjnej, całość tutaj. |
X-Men, jako metafora prześladowanej mniejszości to coś, co unika bardzo wielu pułapek, w jakie aż nazbyt często wpadają tego typu narracje – komiksy o mutantach Marvela nie boją się nawiązywać do realnie istniejących prześladowań i wykorzystywać intersekcjonalność jako metodę płynnego i nieoczywistego opowiadania o problemach dyskryminacji. Wiele postaci z tego worka to osoby niebiałe oraz homoseksualne. Magneto, oprócz bycia mutantem jest również Żydem. Storm, oprócz bycia mutantką, jest również czarnoskórą kobietą. Iceman, oprócz bycia mutantem, jest również – bardzo długo ukrywającym swoją orientację – gejem. Inkluzywność X-Men jest realna, posiada długą tradycję i sprawia, że komiksowi mutanci nie są jedynie fantazją białych, heteroseksualnych ludzi o byciem prześladowanym i romantycznej walce o własną emancypację. Sprawia to z kolei, że X-Men są bardzo pojemną, elastyczną metaforą – poręcznym naczyniem narracyjnym, w które utalentowani twórcy mogą wlać bardzo wiele bardzo odmiennych rzeczy bez obaw, że dojdzie do skwaszenia takiej mikstury. Oczywiście, jest to miecz o obosiecznym ostrzu, a mutancka metafora nie jest bynajmniej doskonała – żadna nie jest – jednak jako popularna narracja równościowa przez większość czasu sprawdza się całkiem nieźle. Najnowszy serial adaptujący tę gałąź marvelowego uniwersum, The Gifted, ma niemałą szansę zostać kolejnym ogniwem tego łańcucha.
Po obejrzeniu pilota, jestem dobrej myśli – choć serial wyraźnie stawia na dynamiczną akcję i silne utylizowanie wątków sensacyjnych, w żadnym razie nie trywializuje aspektu dyskryminacyjnego. Przeciwnie, starannie go podkreśla dualizmem dwóch początkowo odseparowanych wątków, które w finale pierwszego odcinka w dość dramatycznych okolicznościach się splatają. Pierwsza gałąź fabularna opowiada o nieformalnej – i nielegalnej – organizacji mutantów, którzy nie chcą poddać się sankcjom prawnym wymuszonym przez amerykański rząd i w miarę swoich skromnych możliwości zapewniają bezpieczeństwo swoim pobratymcom. Większość bohaterów tego wątku to osoby niebiałe – mamy Amerykankę chińskiego pochodzenia, Rdzennego Amerykanina oraz młodego mężczyznę o niesprecyzowanej grupie etnicznej (Elipse, grany przez Seana Tealea, brytyjskiego aktora mieszanego pochodzenia). Jedyną białą osobą z tej gromadki jest kobieta – Polaris, która w komiksach była córką Magneto. Ta grupa wiedzie żywot wywołańców ukrywających się w slumsach.
Drugi wątek przedstawia kontrastowo odmienną sytuację – życie Struckerów, mieszkającej na przedmieściach białej rodziny z dwojgiem dorastających dzieci. Ich życie przewraca się do góry nogami w chwili, gdy manifestują się moce Andy’ego, a jego starsza siostra „wychodzi z szafy”, ujawniając, że sama również jest mutantką. Co interesujące – ojciec rodzeństwa, Reed, jest urzędnikiem rządowym zajmującym się przesłuchiwaniem schwytanych przez policję mutantów. Mamy więc do czynienia z interesującą sytuacją, w której osoba uprzywilejowana – biały, heteroseksualny mężczyzna z wyższej klasy średniej – postawiony jest w sytuacji, w której musi sprzeciwić się systemowi, którego istnienie wspierał własną pracą, by chronić swoją rodzinę przed rozpadem. I robi to bez wahania. W filmach i komiksach o X-Men bardzo częstym jest wątek odepchnięcia młodego mutanta przez uprzedzonych rodziców – w The Gifted mamy do czynienia z interesującym odwróceniem tej sytuacji. Reed bez najkrótszego bodaj momentu zawahania postanawia uciec ze swoją rodziną z kraju i w żadnym momencie nie mamy sugestii, że jego stosunek do syna i córki zmienił się po tym, gdy wyszło na jaw, że oboje są mutantami.
Sytuacja Struckerów nieźle obrazuje iluzję bezpieczeństwa rzekomo zapewnianego przez konserwatyzm. W sytuacji Andy’ego i Lauren serial kreśli kilka subtelnych paralel do homoseksualności – Lauren w jednym momencie zapewnia nawet brata, że It gets better i gdy minie początkowa konfuzja, chłopak zacznie czuć się znacznie bardziej komfortowo ze swoją tożsamością. Ich szczególny status uderza w całą rodzinę – mając do wyboru lojalność w stosunku do własnej profesji i w stosunku do swoich bliskich Reed wybiera to drugie, skazując samego siebie na gwałtowny upadek na sam dół społecznej drabiny – ściganego przez rząd przestępcy. I w tym momencie oba wątki się ze sobą łączą, co daje znakomity punkt wyjścia do dalszego rozwoju fabuły. Interakcje między obiema grupami z pewnością będą interesującym elementem serialu – Struckerowie przywykli do relatywnie wysokiego standardu życiowego, który, z oczywistych względów, został im odebrany i już w pierwszym odcinku widzimy, że jest to dla nich stresująca sytuacja (Lauren i Andy narzekają na stan ciężarówki, którą uciekają przed policją), więc starcia na tym tle z nawykłymi do niewygód „dzikimi” mutantami wydają się nieuniknione – Struckerowie zmuszeni będą uświadomić sobie swój dotychczasowy przywilej w dość bolesny sposób.
Czy to wszystko będzie podstawą do fabularyzowanego moralitetu na temat różnych odcieni uprzedzeń i dyskryminacji? Wątpię – serial zdaje się być daleko bardziej zainteresowany wartką fabułą i dynamicznymi zwrotami akcji, elementy mutantów jako metafory prześladowań mniejszości traktując w sposób obligatoryjny. Jednak „obligatoryjny” nie znaczy jeszcze „niewłaściwy” – pilot The Gifted radzi sobie z tematem bardzo kompetentnie i dobrze wróży na przyszłość. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakiś stricte superbohaterski serial zrobił na mnie aż tak dobre pierwsze wrażenie – mam nadzieję, że nie będzie ono złudne.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz