fragment grafiki autorstwa Eleonore, całość tutaj. |
To The Death – finał
trwającej blisko cztery lata serii słuchowisk The New Eighth Doctor Adventures od Big Finish Productions – pozostawił Doctora w stanie psychicznej i emocjonalnej
ruiny. Na wskutek inwazji Daleków na Ziemię śmierć poniosło troje towarzyszy
Ósmego, w tym jego prawnuk Alex (syn Susan Foreman, pierwszej towarzyszki Doctora)
oraz Lucie Miller, najwspanialsza towarzyszka, jaka kiedykolwiek zagościła na
pokładzie TARDIS. Tak, wiem – różni ludzie mają różne gusta i upodobania
względem doctorowych towarzyszek, a i mnie samemu daleko do poznania wszystkich
osobników i osobniczek przewijających się przez TARDIS, więc nie mnie wyrokować
i zazwyczaj chętnie bym to przyznał i podkreślił – ale nie tym razem. Lucie
była najlepsza na świecie i w ciągu swoich podróży z Doctorem (który bynajmniej
nie był jedynym Władcą Czasu, z którym związała się na dłużej) osiągnęła takie
poziomy wspaniałości, że moja wyobraźnia nie jest w stanie uporać się z
koncepcją towarzyszki sympatyczniejszej, lepiej skonstruowanej i pomyślanej,
niż Lucie Miller. Lucie, która była zadziorna, bezkompromisowa i nigdy się nie
bała – nawet wtedy, gdy było naprawdę strasznie. Lucie, która wydziera się na
Doctora, rzuca się z pięściami na Władców Czasu, rozjeżdża rozpędzonym
samochodem Daleków i wlatuje wykradzionym statkiem kosmicznym we flagowy
okręt armii najeźdźców. Lucie, która na tle mdłych, rozmemłanych
charakterologicznie i zbyt podobnych do siebie towarzyszek z serialowej inkarnacji Doctor Who błyszczy niczym
najpiękniejszy diament. Jej bohaterska śmierć wstrząsnęła mną do głębi i
pozostawiła pooranym psychicznie i sponiewieranym. Choć oczywiście mój wstrząs
nie mógł się równać temu, jaki doznał Doctor.
I w tym właśnie momencie spotykamy Ósmego w czteroczęściowym
słuchowisku Dark Eyes. Zrozpaczony,
doprowadzony niemal do obłędu Doctor szturmuje krawędź wszechrzeczy. Chce przyjrzeć
się rozpadowi całego istnienia i odnaleźć w tej wizji spokój, zrozumienie i
nadzieję. Nim udaje mu się tego dokonać, zostaje powstrzymany przez Władcę
Czasu imieniem Straxus, który wplątuje Ósmego w bizantyjską intrygę, w którą
zamieszani są Time Lordowie, Dalekowie z samym Dalek Time Controllerem na czele,
tajemniczy X i… Molly O’Sullivan, młoda Irlandka z czasów I Wojny Światowej pracująca
jako wolontariuszka w szpitalu polowym. Nie muszę oczywiście dodawać, że drogi
Molly i Doctora skrzyżują się bardzo szybko i splotą w nieoczekiwany dla ich
obojga sposób. Doctor i Molly wybiorą się do czasów II Wojny Światowej,
odwiedzą mieszkanie Doctora na Baker Street, a także kilka obcych planet.
Miotani zacieśniającą się pętlą intryg snutych przez Władców Czasu i
enigmatycznego sojusznika Daleków imieniem Kotris będą musieli zaufać sobie
nawzajem, co nie będzie takie proste.
Właściwie jedynym zarzutem jaki mam wobec Dark Eyes jest pewien kryzys tożsamości –
z jednej strony jest to bowiem w miarę zwarta całość, coś w rodzaju
czterogodzinnego słuchowiska, z drugiej jednak – pewne wątki ("wizyta" na Skaro
albo cała sprawa związana z budowaną pewnego urządzenia na Baker Street) są
właściwie zbędne z punktu widzenia fabuły – wiodą znikąd i donikąd i wydają się
raczej pomyślane jako fabuły samodzielnych epizodów, w miarę gładko wplecione w
oś fabularną. Przez to chwilami ma się wrażenie, że brakuje ściślejszego
powiązania wszystkich wydarzeń. Ale to drobiazg, bo Dark Eyes to satysfakcjonująca, złożona i intrygująca opowieść z
wyrazistymi bohaterami, dynamiczną fabułą i kilkoma niespodziewanymi zwrotami
akcji. Czyli wszystko to, do czego zdążyły już nas przyzwyczaić słuchowiskowe
przygody Ósmego. Tyle tylko, że nieco mroczniej. W końcu tytuł zobowiązuje – Dark Eyes ma trochę cięższy klimat od
wesołych i beztroskich na ogół przygodach Ósmego w The New Eighth Doctor Adventures. Nie jakoś ekstremalnie, ale przesunięcie
akcentów jest wyraźnie zauważalne. Myślę, że można Dark Eyes uznać za słuchowisko, które obrazuje (zapoczątkowany w To The Death) proces powolnej
transformacji psychicznej Ósmego w War Doctora. Nienawiść Doctora do Daleków
jest już bardzo wyrazista, na granicy obsesji – szczególnie dobrze widać to w
epizodzie na Skaro, gdzie Molly wręcz zwraca uwagę na nieracjonalne zachowanie Doctora.
Większość wydarzeń w Dark Eyes odbywa
się albo w czasie I Wojny Światowej albo na podbitej przez Daleków planecie
albo w innych ponurych lokacjach.
Nie jest jednak – podkreślam raz jeszcze – tak, że całe Dark Eyes to tylko mrok i beznadzieja.
Cały motyw rodzącej się i ewoluującej relacji Doctora i Molly daje kilka
nadspodziewanie pozytywnych i radosnych scen. Oboje zostali poorani przez
życie, oboje widzieli i doświadczyli rzeczy, które zostawiły trwałe blizny na
ich duszach – i to sprawia, że się do siebie zbliżają. Molly – twarda,
konkretna Irlandka z wielodzietnej rodziny – wnosi do życia Doctora nieco
światła. Świetna jest scena, w której Molly zaczyna bawić się przełącznikami
TARDIS (którą uparcie nazywa „Tardy-box”), a Doctor początkowo przybiera surową
pozę i każe jej przestać, by po chwili, pod wpływem zachowania Molly, ta poza
upadła i Ósmy wybuchł śmiechem. Molly zdaje się rozumieć Doctora na tym
głębszym poziomie. Oboje kogoś tracili (Doctor – Lucie, Molly – najbliższą przyjaciółkę
imieniem Kitty, której gangrena wdała się w ranę na nodze) i dlatego są w
stanie zrozumieć siebie nawzajem. Motywem przewodnim Dark Eyes jest nadzieja. Doctor poszukuje nadziei w wizji końca Wszechświata
– chce stanąć w końcowej chwili na samej jego krawędzi, by spojrzeć wstecz i
spróbować wypatrzyć choćby najdrobniejszą iskierkę nadziei. Okazało się, że nie
musiał szukać tak daleko – w jakiś sposób odnalazł ją w osobie Molly. To
umożliwiło mu wyjście z kryzysu i traumy, otrząśnięcie się. Ósmy stał się
twardszy, mroczniejszy – ale pozostał Doctorem. Dzięki Molly. Co się stało, gdy
jej zabrakło – już widzieliśmy.
Aktorsko jest jak zwykle w słuchowiskach od Big Finish,
czyli znakomicie. Paul McGann w roli Ósmego brzmi wspaniale. W ogóle zawsze
podziwiałem aktorów słuchowiskowych, którzy głosem muszą „dopowiedzieć” wiele
rzeczy, jakie w filmie czy serialu pokazaliby za pomocą mimiki czy
gestykulacji. Bardzo łatwo w takiej sytuacji przeszarżować. McGann po
mistrzowsku panuje nad głosem – w jednej z pierwszych scen Ósmy krzyczy na
Straxusa, by wynosił się z TARDIS i zostało to zagrane tak przejmując, że w
czasie słuchania można poczuć ciarki na plecach. Ruth Bradley wcielająca się w
rolę Molly również spisuje się wspaniale – już na samym początku zachwyciłem
się jej irlandzkim akcentem (tak mocnym, że mogłybyście na nim łupać kamienie).
Z ciekawostek – w rolę Kotrisa wciela się Toby Jones alias Dream Lord z Amy’s
Choice. Pozostali członkowie obsady też utrzymują wysoki poziom, przez co Dark Eyes słucha się z prawdziwą
przyjemnością.
Polecam. Jeśli są na sali osoby rozczarowane ostatnimi
popisami scenopisarskimi Moffata, to zapraszam ich do wysłuchania Dark Eyes czy wręcz całej serii The New
Eighth Doctor Adventures. Ośmielę się stwierdzić – i wiem na jakie ryzyko
się tym stwierdzeniem narażę – że słuchowiska od Big Finish są o klasę lepsze od tego, co się obecnie wyrabia z
telewizyjną wersją Doctor Who. Przygody
Ósmego zachwyciły mnie w sposób, w jaki nigdy nie udało się to ostatnim sezonom
serialu – nudnawym, niepotrzebnie przekombinowanym, z mało wyrazistymi
towarzyszkami i wygłupiającym się Doctorem. Wiem, że brzmię trochę jak hihnt,
ale według mnie serial nie wytrzymuje starcia ze słuchowiskami. Jeśli jesteście
sceptyczne, drogie fanki płci obojga – zapraszam do własnousznego przekonania
się o klasie przygód Ósmego. Zapewniam, że nie będziecie rozczarowane.
Polecam zaglądać na program BBC Radio 4 Extra - całkiem często nadają doktorowe słuchowiska, najczęściej z Ósmym, Piątym i Siódmym.
OdpowiedzUsuń