fragment grafiki autorstwa Asenath23, całość tutaj. |
Nie, spokojnie – nadal kocham Orphan Black. Uwielbiam Tatianę Maslany i jej aktorskie popisy,
uwielbiam dynamiczną fabułę, przesympatyczne bohaterki, barwny drugi plan i tak
dalej. Jasne, Orphan Black jest na
wskroś głupkowaty, na bakier z logiką i zdrowym rozsądkiem, ale jakoś nie
przeszkadza mi to w cieszeniu się nim. Konwencja sensacyjnej bajki w sosie science-fiction tłumaczy większość głupotek, poza tym wiele z nich da się przełknąć bez
bólu, a niektórych wręcz się nie zauważa. Jest jednak pewien kardynalny błąd,
który – począwszy od finału pierwszego sezonu – powoduje, że w Orphan Black NIC nie ma sensu. To fabularna
wada konstrukcyjna, która właściwie kompletnie uniemożliwia mi zawieszenie
niewiary, przez co kolejne epizody ogląda mi się źle. Widzę miotanie się
wszystkich bohaterów na ekranie i ręce mi opadają, ponieważ na wszelkie ich
bolączki istnieje naprawdę proste rozwiązanie – ale wszyscy jakby uwzięli się
je ignorować. Oczywiście ostrzegam przed spoilerami z obu sezonów, które w
notce będą obecne. Ale to się chyb rozumie samo przez się.
Na początek krótkie przypomnienie. Końcówka ostatniego
odcinka pierwszego sezonu Orphan Black pokazuje
nam – pominąwszy cały fabularny miszmasz rozgrywający się w międzyczasie – jak Sarah,
główna bohaterka serialu, decyduje się pójść na ugodę z korporacją Dyad, która
odpowiedzialna jest za urodzenie jej oraz jej bliźniaczek-klonów. W ostatnim
momencie dowiaduje się od Cosimy, że w jej kodzie genetycznym zaszyfrowano
informację o tym, że kod genetyczny jej i pozostałych klonów został
opatentowany, co sprawia, że wszystkie one i tak należą do korporacji niezależnie od
tego, na jaką ugodę zgodziłaby się Sarah. Sprawia to, że bohaterka ucieka ze
swoją córką i zaczyna się ukrywać przed ścigającymi ją pachołkami Dyadu.
Zacznijmy od początku. Przede wszystkim – nie można po
prostu podpisać się pod jakimś wynalazkiem i liczyć, że będzie to respektowane
przez prawo. Tryb patentowy to długi i złożony proces – w USA trwa to około
osiemnastu miesięcy, w czasie których wniosek jest uważnie rozpatrywany pod
kątem jego prawomocności. Klonowanie ludzi jest nielegalne. Koniec, kropka. „Podpis”
złożony przez Dyad w genomie Sarah et
consortes wskazuje na to, że instytucja rości sobie prawo do wszystkich
wyprodukowanych przez siebie klonów, a nawet ich ewentualnego potomstwa. To
przecież absurdalne – szaleństwem byłoby mieć nadzieję na to, że jakikolwiek
cywilizowany rząd będzie respektował roszczenia, których założenia są
równoznaczne z niewolnictwem. Zwłaszcza w takim kraju jak Stany Zjednoczone
Ameryki Północnej (albo w Amerykanadzie, gdzie najwyraźniej toczy się akcja serialu), w którym niewolnictwo i jego reperkusje są narodową traumą,
której echa pobrzmiewają jeszcze do dnia dzisiejszego. Cudownie byłoby oglądać
rozprawę sądową, w której prawnicy Dyadu starają się przekonać ławę
przysięgłych, że klony nie są ludźmi. Jakakolwiek próba podważenia człowieczeństwa
bohaterek serialu tylko jeszcze bardziej pogrążyłaby korporację. To, że
przytłoczona sytuacją Sarah nie zrozumiała implikacji płynących z faktu posiadania
„podpisanego” DNA byłbym w stanie jeszcze kupić. Ale Cosima? Doktorantka ewolucyjnej
biologii rozwoju, która z pewnością miała na wykładach choćby ogólny zarys
prawnych ograniczeń nałożonych na tę gałąź nauki? To się przecież kompletnie
nie trzyma kupy.
Od tego momentu cała intryga w Orphan Black właściwie straciła sens, wystarczyłoby bowiem, że
klony gromadnie udałyby się do mediów albo przedstawicieli prawa i opowiedziały
swoją historię. Ten pierwszy wariant byłby nawet skuteczniejszym, ponieważ
byłoby mniejsze ryzyko ukręcenia łba sprawie przez skorumpowanych
funkcjonariuszy. Nagle cała intryga wyszłaby na jaw, zarząd Dyadu zostałby zaaresztowany
za… cholera, lista zarzutów byłaby pewnie dłuższa, niż moje notki o Power Rangers. Klony odstałyby
wielomilionowe odszkodowania, rządową ochronę przed proletanami i niedobitkami
Dyadu oraz fachową pomoc medyczną. Wystarczyłoby głupie udanie się do
Lettermana albo – za pośrednictwem Arta, który też stoi już po stronie klonów – dopchanie się do jakiegoś wyżej postawionego
stróża prawa. Dyad, co prawda, mógłby próbować się wykręcić, utrzymując, że nie nic wspólnego z całą tą sprawą, ale... ale hej, czy przypadkiem klony nie mają zapisanego w swoim genomie niepodważalnego dowodu obciążającego tę instytucję?
Jasne, możemy poczynić założenie, iż opatentowanie klonów
jest w świecie przedstawionym legalne, ale to rodzi szereg kolejnych pytań. Na przykład
– czemu Dyad w ogóle się z tym kryje? Czemu nie poprosi organów ścigania o
pomoc w odzyskaniu zbiegłej własności? Tak, wiem, w pierwszym odcinku drugiego
sezonu pada wzmianka o tym, że współpracownicy korporacji lobbują za
ustanowieniem prawa otwierającego furtkę do takich zabiegów, ale znów – prawo nie
działa wstecz, poza tym prawo człowieka do wolności stoi wyżej, niż prawo korporacji
do prowadzenia wątpliwych etycznie badań.
Denerwuje mnie to niemożebnie, ponieważ ten drobny fakt
sprawia, iż cały bardzo lubiany przeze mnie serial jest bezsensowny. Cała ta konspiracja, chowanie się po
krzakach przed hitmanami złej korporacji i bizantyjskie intrygi są głupie.
Jestem w stanie nieść bardzo wiele uproszczeń fabularnych, ale nie takie, które
powoduje wewnętrzną sprzeczność świata przedstawionego, a przynajmniej tej jego
części, która jest istotna z punktu widzenia fabuły. I tego nie jest w stanie
zniwelować nic – nawet wybitna (nie bójmy się tego słowa) szarża aktorska w
wykonaniu Maslany.
niestety, zarzut mam identyczny, ale tak bardzo lubię ten serial, że musiałem wymyślić sobie kilka naciąganych teorii, żeby wszystko mi się spinało. pierwsza to taka, że siostry chcą zachować tyle anonimowości i różne potyczki z wysłannikami złej korpo jawią im się jako mniej straszne niż potencjalne potyczki z paparazzi i dziennikarzami tabloidów. a druga - że w gruncie rzeczy potężni ludzie mają potężne wpływy, także na media, władze, wymiar sprawiedliwości itp. nie piszę tego dla polemiki - mnie takie tłumaczenia pomogły nieco znieść wątpliwości, które opisałeś w poście:)
OdpowiedzUsuń