środa, 9 października 2013

Spooky game for creepy kids

fragment grafiki autorstwa Meethosa, całość tutaj.

Knock-Knock, najnowsza produkcja rosyjskiego studia Ice-Pick Lodge to naprawdę znakomita gra i polecam zapoznać się z nią absolutnie każdemu. To także jedna z tych produkcji, które mają tym większą siłę rażenia, im mniej gracz wie o niej przystępując do rozgrywki, zatem zniechęcam do czytania poniższej notki ludzi, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z tą nietuzinkową produkcją. Gra kosztuje trzydzieści pięć złotych na Steamie i, jeśli zdecydujecie się ją zakupić, będą to dla Was najlepiej wydanie pieniądze w tym miesiącu. Jeśli ktoś niedowierza albo nie ufa moim zapewnieniom, zapraszam do notki. Resztę proszę o skierowanie się do kasy.

Już na poziomie ekranu wprowadzającego twórcy Knock-Knock wchodzą wraz z graczem w subtelną grę. Otóż, jeśli wierzyć ich zapewnieniom, za powstaniem tej produkcji stoi intrygująca historia tajemniczego maila, który dotarł na skrzynkę studia. Mail ów jakoby zawierał garść plików dźwiękowych, graficznych i tekstowych oraz apel ich autora, by Ice-Pick Lodge stworzyło na ich kanwie grę. Jestem ogromnym fanem takich metanarracji, w których rzeczywistość miesza się z fikcją, a odbiorca nie jest do końca pewien, na ile deklaracje twórców są prawdziwe, a na ile stanowią część ich autorskich kreacji. Ice-Pick Lodge już wcześniej przełamywali czwartą ścianę i wpuszczali gracza do swoich światów, niekiedy w bardzo niespodziewany sposób (że wspomnę o Pathologic). To haczyk, na który gra mnie złapała.

Sama fabuła jest bardzo enigmatyczna – to, pozornie, prosta opowieść o samotniku mieszkającym w wielkim domu na odludziu, którego co noc, tuż przed świtem nawiedzają upiory zwane w grze Gośćmi. Do samego końca nie bardzo wiadomo, na ile wydarzenia w grze mają charakter nadnaturalny, a na ile rozgrywają się w podświadomości popadającego w powolny obłęd protagonisty. Dla mnie fabuła Knock-Knock to opowieść o człowieku, który w codziennej (czy też raczej conocnej) rutynie szuka ochrony przed narastającym szaleństwem wynikającym z samotności. Choć oczywiście inne interpretacje są jak najbardziej dopuszczalne, szczególnie, że detale fabularne są graczowi podsuwane rzadko, w bardzo subtelny sposób i w niejednoznacznej postaci. Można domniemywać, że za historią głównego bohatera i jego domu stoi jakaś życiowa tragedia. Sam protagonista, choć budzi sympatię, ma dość makabryczną powierzchowność – te podkrążone oczy i specyficzna fryzura… Przewijają się motywy Natury jako zagrożenia dla człowieka, dziecięcych gier i zabaw, bezsenności, imaginacji dominującej nad rzeczywistością, walki światła i ciemności. Wszystko jest bardzo niejasne, na samej granicy percepcji, jednak z wyraźnie zarysowanym wątkiem przewodnim, któremu podporządkowane są wszelkie elementy gry.

Warto przy tej okazji pochwalić unikalny klimat Knock-Knock, którym gra kupiła mnie już od pierwszych minut. Ta gra jest jak długi, gorączkowy koszmar, z którego człowiek budzi się nie z krzykiem, ale zlany potem i z ciężkim oddechem. Otwarta cartoonowość bynajmniej nie spłyca, ani nie łagodzi jej przekazu, choć nieco go odrealnia, idealnie wpasowując się w oniryczną logikę złego snu. Od razu dodam, że koncepcja graficzna Knock-Knock jest po prostu fenomenalna, bardzo czytelny cartoon unikający (charakterystycznych chociażby dla animacji rodem z Cartoon Network) ostrych krawędzi i prostych linii, wyraziste, nasycone kolory, szczegółowe tła, kropla burtonowskiego uroku. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to nieco sztywna, flegmatyczna animacja postaci i surrealistycznych przerywników. Oprawa audio to w Knock-Knock małe dzieło sztuki. Twórcy zrezygnowali ze ścieżki muzycznej na rzecz tła dźwiękowego w postaci rozmaitych niepokojących odgłosów, skrzypiących desek w podłogach, zatrzaskiwanych drzwi, odgłosów kroków, szelestu liści, pohukiwania sów i krakania wron – pełen repertuar. Niektóre z tych dźwięków – na przykład zatrzaskiwane drzwi czy wskazówki dawane przez tajemniczy kobiecy głos – dają też pewne rozeznanie w stanie rozgrywki, dzięki czemu w Knock-Knock gra się także uszami. Wszystko to brzmi bardzo klimatycznie i jeszcze mocniej angażuje zmysły gracza, potęgując immersję.

Prawdziwą gwiazdą w Knock-Knock jest mechanika, a raczej – sposób, w jaki gra korzysta z niej, by wprowadzić grającego w konfuzję. Koniecznie zadbajcie o to, by wasza pierwsza sesja w Knock-Knock przebiegała na spokojnie, bez rozmaitych „przeszkadzajek”, bo kilkanaście początkowych minut w Knock-Knock to przeżycie nie do odtworzenia. Gracz stopniowo zaczyna się oswajać z zasadami rozgrywki, dowiaduje się, czy i kiedy otwierać drzwi lub zapalać światło, co robić, a czego nie robić, do jakich sytuacji dążyć, a jakich unikać. Celowo nie konkretyzuję, ani nie podaję żadnych przykładów, ponieważ samoistne zapoznawanie się ze stosunkowo złożoną mechaniką rozgrywki jest prawdziwą przyjemnością. Podpowiem tylko, że należy uważnie słuchać tego, co bohater ma do powiedzenia, wczytywać się w odnajdywane notatki, obserwować, kojarzyć i myśleć, myśleć i jeszcze raz myśleć. Choć grą rządzi zaledwie garść zasad, które można bardzo łatwo opanować, to początkowo i tak większość graczy będzie zachowywać się intuicyjnie, na bieżąco korygując własne działania. To nie jest łatwa gra, ale kolejne sesje sprawiają olbrzymią satysfakcję, ponieważ motywują do kolejnych prób i eksperymentów.

Knock-Knock posiada kilka zakończeń – póki co, odblokowałem tylko to najgorsze. Zakończenie gry zależy od działań podejmowanych w jej trakcie, dlatego warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, zaglądać w każdy kąt i szukać wszystkich interesujących rzeczy oraz zawsze korzystać z okazji do podjęcia jakichś interesujących, łamiących rutynę kolejnych poziomów, działań. Nowa gra studia Ice-Pick Lodge to piekielnie wciągająca produkcja, pieczołowicie dopracowana zarówno na poziomie mechaniki (co było dotychczas piętą achillesową tych deweloperów), jak i koncepcji. Jedna z najlepszych gier tego roku? W moim prywatnym, skrajnie subiektywnym rankingu – zdecydowanie tak. Knock-Knock to małe dzieło sztuki, które docenią zarówno lubujący się w piętrowych interpretacjach koneserzy, jak i odbierający grę na poziomie czystej mechaniki casuale. Ja uwielbiam interpretacje i uwielbiam interesująco skomponowane mechaniki, więc po prostu musiałem się w tej grze zakochać.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...