fragment grafiki autorstwa Igora Korotitskiego, całość tutaj. |
Nie ma rady – była notka o Zordonie, był potężny wpis o Tommy’m, więc teraz czas na bezsprzecznie najsłynniejszego złoczyńcę świata Power Rangers, Lorda Zedda. Z którym
wiąże się kilka ciekawych historii. Jak już wspomniałem we wpisie o Tommy’m (do
którego będę w tej notce często-gęsto odsyłać), seriale ze świata Power Rangers oparte są na japońskich
produkcjach z gatunku sentai, zaś większość scen walki, kostiumów,
dekoracji i tym podobnych zaczerpnięto
bezpośrednio z materiałów adaptowanych. Tak też było z Ritą Repulsą, pierwszym
złoczyńcą, z którym przyszło się mierzyć Wojownikom. Pierwsze sezony Mighty Morphin Power Rangers adaptowały
znaczną część serialu pod tytułem Kyōryū
Sentai Zyuranger – większość scen z Ritą (która w Zyuranger nosiła imię Bandora)
podkradziono bezpośrednio z tej produkcji, podkładając pod nie angielski
dubbing – wystąpiła w nim Barbara Godson. Pamiętacie jazgotliwy głos Rity? To
właśnie zasługa tej aktorki.
Co to ma wspólnego z Lordem Zeddem? Już tłumaczę. Otóż
serial Mighty Morphin Power Rangers cieszył
się na tyle sporą popularnością, że Saban zdecydował się nie kończyć tej marki
i wyprodukować kolejne sezony. Problem polegał na tym, że materiał z
macierzystego serialu został już w znacznej mierze wykorzystany i kolejne
sezony musiały opierać się na oryginalnym, nakręconym na
potrzeby amerykańskiej serii materiale. Saban skontaktował się z twórcami Zyuranger, co poskutkowało nakręceniem
przez Azjatów scen specjalnie na potrzeby Power
Rangers. Wtedy właśnie wprowadzono do gry nowego bohatera, który zastąpił
Ritę na stanowisku głównego złoczyńcy w serialu. Był nim, oczywiście, Lord
Zedd. Jako jeden z nielicznych bohaterów serialu nie miał swojego odpowiednika
w sentaiu, był postacią wykreowaną od początku do końca przez amerykański
zespół. I to było widać – szczególnie na samym początku. O ile Rita była
postacią raczej komiczną, niż złowieszczą, o tyle Zedd był już bohaterem o
znacznie mroczniejszej naturze. Patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego, aż trudno
uwierzyć, że postać o takim wyglądzie, głosie i zachowaniu odgrywała tak ważną
rolę w serialu dla dzieci. Nie, poważnie – spójrzcie na niego. Wysoka, postawna
sylwetka, krwistoczerwone mięśnie, srebrne elementy stroju wżynające się
bezpośrednio w ciało, złowieszcza maska, przewody doprowadzające płyny do
kończyn i laska zmieniająca się w węża. I ten głos… wściekły, przyduszony
charkot. To robiło olbrzymie wrażenie na oglądających serial dzieciakach. Owszem,
przy całej swojej złowieszczości, Zedd wciąż był postacią campową i aż do
przesady przerysowaną - ale i tak, w porównaniu do Rity to był duży krok
naprzód.
Kiedy Lord Zedd po raz pierwszy pojawił się w
serialu, wyszło na jaw, że Rita bynajmniej nie działa na własną rękę – ma
zwierzchnika, który kontroluje jej poczynania i, w końcu, traci cierpliwość,
widząc totalny brak efektów jej inwazji na Ziemię. Zedd postanowił wziąć
sprawy we własne ręce i samoistnie poprowadzić konkwistę. Sprzątanie zaczął od
Rity – obezwładnił ją, na powrót zapakował do kosmicznego śmietnika (skąd
wylazła na początku serialu) i wysłał w kosmos. Sam, ku uciesze Goldara
(Złotego), przejął kontrolę nad dotychczasową świtą Rity i zabrał się za walkę z Wojownikami na
poważnie. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać – wskutek działań Zedda
Rangersi utracili kontrolę nad swoimi zordami.
Wprawdzie ostatecznie wszystko ułożyło się dla Wojowników pomyślnie – nie tylko
odzyskali stare zordy, ale też Zordonowi udało się je przemienić w nowe – ale
chyba po raz pierwszy od początku trwania serialu główni bohaterowie oberwali
tak mocno. I choć formuła Power Rangers nie zmieniła się, to jednak Lord Zedd różnił
się w swych poczynaniach od Rity. Można było dostrzec, że jest sprawniejszym strategiem, jego plany
były znacznie bardziej przemyślane, niż te Rity, które z kolei ograniczały się
do prostego wysyłania kolejnych potworów, które Wojownicy pokonywali. Zedd
działał nieco subtelniej – choć stosował podobną strategię, to jednak od czasu
do czasy była ona tylko zasłoną dymną dla jego prawdziwych działań. Inny był
też jego stosunek do Rangersów, których co najmniej kilka razy starał się –
podstępem, szantażem, czarami – przeciągnąć na swoją stronę. Dobrym przykładem
jest uprowadzenie Kimberly, z której chciał uczynić swoją królową (a niech
mnie… kryzys wieku średniego robi straszne rzeczy z męską psychiką), co
poskutkowało wieloma fajnymi rzeczami, między innymi tą sceną i tym fanartem.
Poza tym, Zedd pozbawił mocy Zielonego Wojownika i
stworzył własną, mroczną wersję Power Rangers. Nie byli oni zbyt przydatni, bo ostatecznie nie doszło nawet do konfrontacji złych Wojowników z dobrymi (ponoć z powodu słabej wytrzymałości kostiumów złych Rangersów, które zwyczajnie nie przetrwałyby scen kaskaderskich). Zedd zresztą próbował
bezskutecznie powtórzyć ten manewr, porywając Rocky’ego, Adama i Aishę, nim jeszcze
zastąpili oni Jasona, Zacka i Trini w drużynie. Zedd był całkiem interesującym
przeciwnikiem – zdradzał oznaki charakteru i poczucia nieco zgryźliwego humoru,
jakich brakowało i Ricie, i wielu kolejnym czarnych charakterom. Poza tym, jako
pierwszy główny łotr stanął do pojedynku z Tommy’m w jego najsilniejszej
inkarnacji (White Ranger) i niemal wygrał. Lord Zedd był na tyle przerażający, że poirytowani
rodzice, których dzieci oglądały serial, masowo pisali do producentów, że ta
postać jest zbyt straszna dla ich pociech. Nie bardzo rozumiem tę dramę, ale
cóż – różnice kulturowe robią swoje. Żaden dzieciak, który oglądał Dolinę Muminków i znał Bukę (która, mimo
upływu lat, wciąż jest jakieś czterdzieści poziomów strachu ponad Slender
Manem) nie miał prawa choćby zadrżeć na widok Lorda Zedda. W każdym razie,
producenci rozwiązali ten dylemat, swatając Zedda z Ritą i doprowadzając do
małżeństwa tej dwójki. Faktycznie, Lord Zedd nieco przez to złagodniał, stał
się postacią bardziej komediową, momentami jawiąc się widzowi niemal jako
pantoflarz. I choć dalej odnosił coraz większe sukcesy w walce z Wojownikami,
to jednak jego niepowtarzalny urok powoli zaczął się ulatniać.
Po zakończeniu Mighty
Morphin Power Rangers Zedd i Rita zostali wygryzieni z roli głównych
mącicieli przez Imperium Maszyn, co sprawiło, iż przez większość Power Rangers Zeo błąkali się po trzecim
planie, bezskutecznie usiłując odzyskać władzę. To było straszne, ponieważ było
żałosne – Lord Zedd, wielki mistrz zła i kosmiczny konkwistador zmuszony był
podkulić ogon i lizać rany. To bolało szczególnie w świetle faktu, iż nowy
przeciwnik Wojowników, Król Mondo, był postacią zwyczajnie nudną, zaś jego
rodzina królewska stanowiła kwintesencję absurdu. Zedd zapakował swoją ekipę na
Serpenterę i udał się do odległej galaktyki, by lizać rany. Interesującym
zwrotem akcji była próba uwolnienia Tommy’ego spod mentalnej kontroli Monda,
podjęta właśnie z inicjatywy Lorda Zedda. Po raz kolejny widzimy, że Zedd myśli
strategicznie i planuje kilka kroków do przodu – wie, że wzmocnienie Imperium
jest mu wybitnie nie na rękę i dlatego jest w stanie wesprzeć wroga, jeśli tylko
da mu to potencjalne korzyści.
Po Power
Rangers Zeo Lord Zedd et consortes zniknął z serialu. W pełnometrażowym
filmie otwierającym serię Turbo pojawia
się drobne cameo Zedda i Rity. Otóż
Divatox, wiodący czarny charakter z Turbo, dzwoni do Rity, z pytaniem o to, jak pozbyć się Power Rangers, na co
wiedźma podtyka słuchawkę pod nos chrapiącego Zedda, konkludując, że najlepiej
dać sobie spokój, bo można skończyć w niewesołej sytuacji. Nie była to
specjalnie wymyślna scena, ale… Zedd i Rita pojawili się jeszcze w Power Rangers In Space, gdzie byli
częścią wielkiej koalicji złoczyńców i odegrali tam nawet dość istotną
strategicznie rolę. Ostatecznie Zedd, podobnie jak i Rita został „oczyszczony”
ze zła przez dobroczynną emanację dogorywającego Zordona. W ostatniej scenie
widzimy, jak tańczy z odmienioną Ritą. W każdym razie na tym
mógłbym zakończyć, bo po finałowym epizodzie PRIS Lord Zedd już się w serialu nie pojawia. Tym niemniej – są pewne
ciekawostki, o jakich chciałbym jeszcze w tym miejscu wspomnieć.
Pierwszą z nich jest gra video zatytułowana Super Legends, w której Lord Zedd odgrywa ważną rolę. Otóż, jak się
dowiadujemy, oczyszczony ze zła Zedd został archeologiem, który odkopał pewne
starożytne zło, które przywróciło mu jego pierwotną naturę. Za pomocą
kryształów czasu cofa się do kluczowych momentów w historii uniwersum i zaczyna
mocno mieszać, tworząc sojusze z różnymi złoczyńcami i dostarczając im zasobów
z innych okresów czasowych. Szczęśliwie Wojownikom udaje się go powstrzymać, po
czym Lord Zedd zostaje wyrzucony w otchłań poza czas. Kanoniczność gry jest w
najlepszym razie dyskusyjna, zaś późniejsze wydarzenia z serialu zdają się
przeczyć wydarzeniom z Super Legends.
Drugą ciekawostką jest Thrax. Kim jest Thrax –
zapytacie? Thrax jest synem Lorda Zedda i Rity, który oparł się przedśmiertnemu
rozbłyskowi dobra Zordona i, po wielu latach, powrócił, by rozprawić się z
Power Rangers. Fani spekulują, że został spłodzony w okolicach Power Rangers Turbo, ja jednak wstrzymam
się od jakichkolwiek spekulacji, bowiem sama idea seksu Zedda z Ritą jest dla
mnie głęboko wstrząsająca i, na dobrą sprawę, nie chcę o tym myśleć. W każdym
razie, Thrax postanowił zaatakować drużynę przedstawioną w serii Power Rangers Operation Overdrive. Junior wyraźnie wdał
się w ojca – fizyczne podobieństwo jest wyraźne, choć Thrax wygląda raczej
groteskowo, niż przerażająco. Nie tylko wygląd, ale i zachowanie wskazują, że
niedaleko pada jabłko od jabłoni. Thrax postanowił stworzyć doraźny sojusz
złoczyńców, z którymi zmagała się ówczesna inkarnacja Wojowników, co przyniosło
spore rezultaty – Rangersi tracą dostęp do swoich mocy. Z tego powodu Sentinel
Mystic, nadprzyrodzony byt będący mentorem Wojowników, przywołuje weteranów
Power Rangers, którym przywraca moce w celu zastąpienia aktualnej drużyny do
czasu, nim odzyska ona dostęp do własnych mocy. W drużynie znajduje się kilkoro
bohaterów z poprzednich serii, którym przewodzi… Adam, Black Ranger, którego z
pewnością pamiętacie z pierwszych sezonów serialu. Przyznam, że dobrze było go
znowu zobaczyć. Pozostali wojownicy z Retro Rangers (bo tak fani nazwali tę
efemerydę) przeciętnemu widzowi są zapewne nieznani. Wśród nich jest jednak
Kira z Power Rangers Dino Thunder, która
rozmawia z Adamem o Tommy’m – kolejny smaczek. Sam dwuodcinkowy epizod został
nakręcony na piętnastolecie serialu i ogląda się go naprawdę przyjemnie. Jest
tam scena, w której Retro Rangers walczą z przeciwnikami używając swoich mocy
cywilnych (taka fanaberia nowszych zespołów – potrafią korzystać z niektórych nadprzyrodzonych
umiejętności nie będąc w kostiumach), które posiadaj wszyscy, z wyjątkiem
Adama, który konkluduje to słowami: „Może i robię to oldskulowo, ale i tak
skutecznie”. W każdym razie, bohaterom udaje się powstrzymać Thraxa i odzyskać
swoje moce.
Najlepsze zostawiłem sobie na koniec. Otóż już za
chwileczkę, już za momencik… Lord Zedd powróci. I to nie w kolejnej serii Power
Rangers, a w fanowskiej produkcji MMPR – alternatywnej
kontynuacji serialu Mighty Morphin Power
Rangers. Twórcy opisują ten projekt jako próbę stworzenia dorosłej,
poważniejszej wersji Power Rangers. Akcja rozgrywa się w dwadzieścia lat po
wydarzeniach z Mighty Morphin Power
Rangers, w której odrodzony Lord Zedd powraca do Angel Grove z zamiarem
zemsty. Co najciekawsze, w tę produkcję zaangażowani się, między innymi, ludzie
pracujący przy oryginalnym serialu. Między nimi jest Ron Wasserman, kompozytor
ścieżki muzycznej do Mighty Morphin Power
Rangers (to on napisał i wykonał słynny temat muzyczny „Go Go Power
Rangers!”, który każdy z nas potrafi zanucić do tej pory), David Fielding (głos
Zordona, który w MMPR powtórzy swoją
rolę) oraz… Robert Axelrod, jedyny prawdziwy, oryginalny głos Lorda Zedda. Jeśli
obejrzycie trailer, to z pewnością zrozumiecie moje podekscytowanie. Będzie się
działo!
Nareszcie nocia o Zeddzie.^^
OdpowiedzUsuńChyba mój ulubiony złoczyńca serii (btw, czy tylko mi się wydaje, że swój wygląd zawdzięczał obdarciu ze skóry? Jak na możliwości Power Rangers jego kostium był bardzo naturalistyczny). W sumie szkoda, ze jednak nie udało mu się trwale przeciągnąć któregoś wojownika na swoją stronę (załączony fanart pokazuje, że Kim mogłaby być świetną królową). A ogóle szkoda takiego dobrego villaina, bo ślub z Ritą zmarnował jego potencjał. Ech, to jest ten moment, w którym człowiek żałuje, że zło czasem nie wygrywa.;)
Ogólnie za bajtla uwielbiałem PR, ale właśnie w okolicy ślubu Rity i Zedem serial mi się znudził. Jednak scenariusze na jedno kopyto robią swoje, kiedy człowiek zaczyna kombinować jak sam by tych wojowników załatwił. Przykładowo porwał ich i wrzucił do wulkanu czy po prostu dał złotemu lub jakimś uwolnionym z więzienia bandziorom snajperkę Chyba byłbym lepszym czarnym charakterem, a przynajmniej skuteczniejszym :].
OdpowiedzUsuń