fragment grafiki autorstwa Martina Stranki, całość tutaj. |
Tytuł: Day two: Isolation
Cytat:
[Me] Is this a dream or is it real?
[Reason] Sometimes the dream becomes reality
[Me] But I don't know what to feel
[Reason] Then I will guide you through this haze
[Me] But who are you, why are you here?
[Reason] I am you and you are all of us
[Me] I can't think, my mind ain't clear
[Reason] Then I will free you from this maze
Pogrążony w śpiączce Ja zyskuje pewien rodzaj samoświadomości. Stracił pamięć i zagubił się w labiryncie własnej podświadomości, do pewnego stopnia zdaje sobie sprawę z własnego stanu, o czym informuje nas w pierwszych już w pierwszych sekundach utworu („I can't move, I can't feel my body/I don't remember anything/What place is this...how did I get here?/I don't understand, what's happening...”). Znajduje się w miejscu, którego nie rozpoznaje, nie może pozbierać myśli, uderza go jednak dojmujące poczucie samotności. Chwilę potem pojawia się Strach (Fear), pierwsze z reifikowanych przez niego uczuć. To znamienne, że jako pierwsze uczucie odzywa się właśnie Strach – wszak sytuacja Ja, jego zagubienie i rozdarcie, z pewnością rodzą naturalne uczucie lęku.
Strach ujawnia najgorsze lęki bohatera – obwieszcza, że wszyscy jego bliscy opuścili go, został sam, a jego obecny stan jest pewnego rodzaju karą za to, że przez lata ich zaniedbywał. Mamy zatem prezentację najgorszych obaw Ja – lęk przed odrzuceniem, opuszczeniem. To bardzo ważny aspekt całej opowieści, większa jej część opiera się właśnie na implikacjach tego faktu. Zapamiętajmy to.
Chwilę później następuje dialog z kolejnym spersonifikowanym aspektem osobowości bohatera – ujawnia się Rozsądek (Reason), który informuje Ja o jego obecnym położeniu i tłumaczy zastaną sytuację, deklaruje też chęć pomocy bohaterowi, rozwikłania ścieżek umysłu Ja. To także doskonale współgra z całością – Rozsądek odpowiedzialny jest za dążenie naszego bohatera ku wyjściu z całej tej sytuacji. Muszę też w tym miejscu pochwalić Arjena Lucassena za doskonały dobór wokalisty wcielającego się z Rozsądek – to Eric Clayton z Saviour Machine, piosenkarz o niskim, głębokim głosie. Dostrzegam też pewną przewrotność w fakcie, że Saviour Machine to zespół grający chrześcijański metal, zaś Clayton jest człowiekiem głęboko wierzącym – więc, o ile głos ma adekwatny do odgrywanej roli, o tyle poglądy, rzekłbym, niespecjalnie. Ale to taka dygresja na marginesie. W całej historii nie ma zresztą żadnych odwołań do wiary religijnej, nie występuje tu także spersonifikowana Wiara, z czego można wnosić, że Ja jest ateistą, agnostykiem, albo człowiekiem, który nie przykłada wagi do aspektów wiary.
Chwilę po Rozsądku przemawia Namiętność (Passion) – nie tyle w sensie seksualnym, co gwałtownych emocji, uczuć silnych, lecz nie do końca sprecyzowanych, porywów serca . Namiętność jest bodaj najmniej oczywistym konstruktem całej opery. W tym momencie jej występ ma na celu odarcie Ja z hipokryzji – wypomina mu utratę kontroli (notoryczną? tuż przed wypadkiem?), spod której wymknęło się jego poczucie zranienia. To pierwszy trop mający nam sugerować, że wypadek samochodowy nie musiał być wcale wypadkiem, a czymś innym (próbą samobójczą?).
Zaraz potem tę poszlakę potwierdza Duma (Pride), posądzając Ja o poddanie się, rezygnację z zemsty na bliżej niesprecyzowanych „nich” („I can't believe you'd pass the chance to make them pay”), delikatnie kreśli też sylwetkę charakterologiczną bohatera – człowieka ambitnego i zdecydowanego, a przy tym opanowanego i mającego wszystko, w tym samego siebie, pod całkowitą kontrolą.
Kolejna rozmowa z Rozsądkiem ujawnia kolejne szczegóły stanu Ja. Jego osobowość uległa dekonstrukcji, uczucia, emocje, cechy charakteru i aspekty osobowości odseparowały się od siebie, choć wciąż pozostają jednością spajaną umysłem Ja. Chwilę później Namiętność i Duma powtarzają swoje zarzuty, milkną jednak, by ustąpić miejsca kolejnej reifikacji.
Na arenę wydarzeń wkracza Miłość (Love), jako pierwszy (poza Rozsądkiem) aspekt osobowości jednoznacznie przychylny bohaterowi. Miłość pomaga okiełznać bohaterowi chaos w jego umyśle, przerwać szamotaninę z Namiętnością i Dumą, przynosi spokój i ukojenie, znajdujące odzwierciedlenie także w warstwie muzycznej, ostre dźwięki gitar, syntezatorów i perkusji ustępują fletowi i delikatnym dźwiękom gitary elektrycznej w tle. Miłość zaprzecza największemu lękowi bohatera, zapewniając go, że nie jest sam.
Po dłuższym, jakże charakterystycznym dla twórczości Arjena elektro-tripie następuje kontratak Namiętności i Dumy, którzy po raz trzeci powtarzają swoje zarzuty. I tak kończy się ten przeszło ośmiominutowy utwór, ale podróż Ja dopiero się zaczyna.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz