wtorek, 20 listopada 2012

RP#1: 13. Dzień trzynasty - Znak

fragment grafiki autorstwa Martina Stranki, całość tutaj.

Tytuł: Day thirteen - Sign

Cytat:
[Me] I can't believe I turned so vile
How could I've ignored her smile?
She was always there to easy my pain
I'm so ashamed

Powrót z krainy wspomnień do brutalnego tu i teraz, do (czy wciąż jeszcze?) bliskich czuwających przy łóżku, z wolna tracących nadzieję na wybudzenie się Ja śpiączki. Jako pierwsza przemawia Miłość, całą swoją długą inwokacje poświęcając uczuciu żywionemu przez Żonę do Ja. Owszem, to mocno kiczowate i naiwne, a do tego cała ta partia przesiąknięta jest dość tanią metaforyką, ale przecież taka właśnie jest miłość – silna swą wyrazistością i kiczowatością.

Następnie przemawia Żona, prosząc Ja o danie jakiegokolwiek znaku, że ją słyszy, że podejmuje jakiekolwiek próby powrotu do świata żywych. Ja zastanawia się, jakim cudem ktoś taki, jak ona wytrwał przy jego boku, dostrzega jak zaniedbywał ja przez te wszystkie lata i szczerze tego żałuje. To poczucie winy powoduje, że zaczyna płakać, co dostrzegają Żona i Najlepszy Przyjaciel, zastanawiając się, czy łza spływająca po policzku Ja jest oczekiwanym znakiem, nic nieznaczącym kaprysem ciała czy może czymś jeszcze innym.

We łzie Ja kumuluje się wiele rzeczy – szczery żal nad sobą i swoim dotychczasowym zachowaniem, uświadomienie sobie miłości, jaką mimo wszystko żywi do niego Żona, wstyd i postanowienie poprawy. Żal Ja ma charakter terapeutyczny, bohater zaczyna postrzegać sam siebie z innej perspektywy, wie już, co robił źle, żałuje tego i ma zamiar to zmienić.

Piosenka kończy się w atmosferze olbrzymiego niepokoju – śpiączka Ja została w jakiś sposób zakłócona łzą bohater. Żona i Najlepszy Przyjaciel dostali swój tak długo oczekiwany znak, ale nie mają pojęcia, czy znak ów zwiastuje zmianę na lepsze czy gorsze.

Muzycznie „Sign” to niezbyt rozbudowana, niespełna pięciominutowa kompozycja o bardzo spokojnym klimacie. Tło muzyczne jest minimalistyczne, jedynym bardziej charakterystycznym elementem jest początkowy motyw zagrany na flecie irlandzkim, który zresztą powtarza się w dalszych partiach. Cały ciężar został przeniesiony na wokalistów, którzy radzą sobie znakomicie, choć materia tego rozdziału nie daje im pola do żadnych spektakularnych popisów. To po prostu nie jest tego typu utwór.

Ja ma teraz trudne zadanie – musi przebrnąć przez najświeższe, a przez to najtrudniejsze dla niego wspomnienia, rozwikłać je i rozwiązać ludzkie równanie swojego życia, albo polec przy próbie dokonania tego. I choć ostatnich trzynaście dni przebył naprawdę długą drogę, najcięższy etap dopiero przed nim. Ale nie uprzedzajmy wypadków…

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...