niedziela, 17 czerwca 2012

Press A to not be raped

http://desmond.imageshack.us/Himg155/scaled.php?server=155&filename=tombraiderbyedtadeo.jpg&res=landing
fragment grafiki autorstwa Edgara Tadeo, całość tutaj.

Mam bardzo wiele powodów, by nie pisać tej notki. Naprawdę wiele. Całe mnóstwo. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że temat ten wałkowali już inni, że raczej nie uda mi się napisać tu czegokolwiek ponad to, co zostało już napisane. Że na tym blogu i tak już jest zbyt wiele notek, których głównym tematem są gry video, że dla zachowania proporcji powinienem skrobnąć coś o muzyce, filmie czy literaturze. Że i tak dłubię już przy notce o Vernem, którą wypadałoby w końcu skończyć. Że na Fejsbuku już nakreśliłem swój osąd odnośnie tematu i mało sensowne jest powtarzanie się na blogasku. Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale zwyczajnie czuję, że muszę napisać o aferze związanej z nowym Tomb Raiderem. Bo mnie swędzi.

Krótkie streszczenie przypadków. Rok temu Crystal Dynamics zapowiedziało gruntowne odświeżenie sagi o ponętnej pani archeolog. Nowa Lara spotkała się z pozytywnym na ogół przyjęciem – zaprezentowany trailer zapowiadał diametralną zmianę stylistyki, klimat osamotnienia i rozpaczliwa próba przetrwania w niesprzyjającym środowisku przy ograniczonych zasobach zapowiadały wrażenia nieznane dotąd w tej serii. Wszystko to ubrane w przejmujący klimat nocy zroszonej tropikalnym deszczem i prastarymi ruinami w tle. Mnie samemu bardzo się to podobało, czego wyraz dałem w zeszłorocznej notce. Wprawdzie Marzena Falkowska zwróciła uwagę na potencjalne uprzedmiotowienie Lary w stopniu nieznanym dotąd sadze o pannie Croft, ale wtedy, gdy mieliśmy do czynienia z małą ilością materiałów odnośnie gry, można było to potraktować jako pewnego rodzaju czarnowidztwo. A przecież były sygnały ostrzegawcze – niezdrowe podekscytowanie Tomasza Kutery na Polygamii (po raz kolejny linkuję ten tekst – to już obsesja?) czy głosy niektórych fanów.

Tegoroczne E3 przyniosło ze sobą bardzo wiele informacji odnośnie nowego Tomb Raidera. I śledząc nowe materiały na temat gry coś we mnie pękło – to nie jest ta gra, której zapowiedź widziałem rok temu. Z sugerowanego osamotnienia bohaterki nie zostało niemal nic, przez cały trailer przewalają się tabuny postaci tak pozytywnych, jak i negatywnych. Bohaterka biega po wyspie z shotgunem i odstawia Rambo w wielu totalnie nierealistycznych akcjach nieprzyjemnie kontrastujących z naturalizmem w kwestii przedstawiania cierpień bohaterki.

No właśnie, te cierpienia… Na początku brałem je za dobrą monetę, uznając za środek do odbrązowienia bohaterki, zniszczenia mitu kobiety niepokonanej, jaką dotychczas była Lara, dziś jednak nie mam żadnych wątpliwości – z dręczenia głównej bohaterki uczyniono, nie zawaham się użyć tego określenia, seksualny fetysz. Oto młodziutka Lara jest bita, krępowana, spada z drzew i półek skalnych, stacza się po stromych zboczach, nabija sobie sińce, zdziera z siebie ubranie, by ze strzępków tworzyć prowizoryczne opatrunki – a wszystko to w asyście jej pojękiwań, które kojarzą się raczej z orgazmem, niż werbalnym wyrażaniem cierpienia. Dodajmy do tego liczne sytuacje, w których Lara przeciska się przez wąskie przejścia, tapla w błocie czy brodzi w wodzie, nieodparcie narzucające refleksje, że wszystko to ma Larę przedstawić przede wszystkim jako obiekt seksualny.

Twórcy gry tłumaczą się, że powyższe zabiegi mają wytworzyć więź pomiędzy graczem, a Larą. Gracz (najwyraźniej pod tym terminem deweloperzy rozumieją heteroseksualnego mężczyznę) ma Larze współczuć, opiekować się nią, głaskać, tulić ją… Tomasz Pstrągowski słusznie zauważył, że tworzą w ten sposób dwa wykluczające się obraz panny Croft – obiektu seksualnego i obiektu instynktu opiekuńczego (rodzicielskiego?). Takie podejście budzi zrozumiałe oburzenie. Nawet pomijając wyżej wspomniany dysonans – to jest zwyczajnie mizoginiczne. Poprzednia Lara, choć przerysowana i nierealistyczna, była jednak twarda jak skała i się kulom nie kłaniała. Była kobietą silną, niezależną, działającą na własną rękę . Nie potrzebowała opiekuna, wrogów faszerowała ołowiem, może mało finezyjnie, ale skutecznie. Ta obecna jest o wiele bardziej przerysowana i uprzedmiotowiona, niż kiedykolwiek wcześniej. Większość graczy ma podobne odczucia – coś tu jest zdecydowanie nie tak. Tomaszowi Kuterze – jakżeby inaczej! – to wszystko bardzo się podoba. W komentarzach usiłowałem delikatnie zwrócić mu uwagę, czemu jego zachwyty są, delikatnie pisząc, nie na miejscu, ale redaktor Polygamii nie podjął rękawicy,* toteż nie jestem do końca pewny, czy zrozumiał.

Teraz Crystal Dynamics stoi w nielichej kropce. Z jednej strony – nie mogą zignorować głosów krytyki pod adresem powstającej właśnie gry o Larze, BioWare przejechało się na takim podejściu dokumentnie. Z drugiej strony – wprowadzanie istotnych zmian koncepcyjnych na tak zaawansowanym etapie produkcji byłoby zabiegiem kosztownym i czasochłonnym. Podejrzewam, że twórcy będą starali się złagodzić jakoś nazbyt naturalistyczny obraz gry, co w świetle wiszącej im nad głową afery i ryzyka posądzeń o mizoginię może sprawić, że przesadzą w drugą stronę, przez co najnowszy Tomb Raider stanie się grą totalnie bezpłciową. A przecież nie o to chodzi.

________________
*Pewnie dlatego, że pozwoliłem sobie na delikatny, acz złośliwy przytyk pod adresem Kutery i jego potencjalnego kompleksu na tle seksualnym. Niniejszym przepraszam – powinienem był się powstrzymać.

4 komentarze :

  1. Przyłączam się do tego głosu. Jako kobieta lubię silne przeżycia w grach, ale Larę Crost ceniłam za jej odporność na kule, więc nie wiem, czy desperacka walka o przetrwanie to jeszcze ta sama seria...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie trawię tej serii od pewnego czasu, choć doceniam jej poziom. Jednakoż wiem, że tę część przyjdzie mi przekreślić bardzo łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem tego bólu dupy o pseudogwałt na Larze.
    Po pierwsze, wcześniejsza Lara była androgeniczna. Ok, miała piersi, ale to chyba wszystko co łączyło ją z jakąkolwiek płcią. (Warkocz nie jest wyznacznikiem.)
    Po drugie, dla mnie to świetny wątek edukacyjny. Nikt Ci nie pokazuje, że gwałt jest fajny, bo to w końcu Ty (Twoja postać z którą się utożsamiasz) jesteś gwałcony, więc przynajmniej w minimalnym stopniu odczuwasz dyskomfort. Ponadto - nie dochodzi do gwałtu dzięki szybkiej reakcji Lary, być może jakaś dziewczyna, która będzie w to grała przejmie ten wzorzec i wykorzysta to w prawdziwym życiu. Lub przynajmniej kupi sobie gaz pieprzowy.

    Bardzo bawią mnie pełne oburzenia głosy graczy-feministów(?), odnośnie fetyszu (poprzednia Lara była bardziej fetyszem niż przedstawiana obecnie), uprzedmiotowienia, kultury gwałtu etc. Gra zbliża się bardziej do prawdziwego życia. Dla mnie to plus. Ideałem kobiecej postaci w grze byłby comiesięczny bonus w postaci okresu, przez który masz mniejszą odporność, bo niwelowanie różnic między postacią męską, a kobiecą grze czasem przechodzi w absurd. (Fable 2, gdzie muszę dawać pierścionki zaręczynowe swoim przyszłym mężom. Co.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirzko, przeczytaj sobie mój post jeszcze raz i pokaż mi, gdzie ja w nim poruszyłem temat akurat tego kontrowersyjnego fragmentu trailera?

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...