fragment grafiki autorstwa Aliny Urusov, całość tutaj. |
Widzieliście trailer nowej gry z Larą Croft? Legendarna seria Tomb Raider pod czułymi skrzydłami Square Enix ma szansę na zaistnienie w świadomości graczy nie tylko pod postacią zakurzonego klasyka. Wspomniany trailer jest też niezłym punktem wyjścia dla rozważań o roli kobiet w grach komputerowych i popkulturze w ogóle, bo najnowsza odsłona popularnego cyklu może być faktycznie czymś rewolucyjnym – choć może nie aż tak, jak mogłoby to wynikać z komicznie wręcz przehypowanej zajawki Tomasza Kutery z Polygamii.
Lara była pierwszą tak ważną kobietą w przemyśle gier video. Co ciekawe, pierwotnie bohaterem serii TR miał być mężczyzna (Larry Croft?), twórcy uznali jednak, że mogłoby to się wiązać z niepotrzebnymi utarczkami z Lucasem – gra byłaby zbyt podobna do Indiany Jonesa. Larry’emu doczepiono więc kucyk, legendarne już balony i wysmuklono sylwetkę. Szkoda tylko, że zapomniano o odpowiednich cechach charakteru. Tak, dokładnie – Lara to Książę Persji z obfitym biustem. Grałem w kilka gier z serii Tomb Raider i w ani jednej nie przypominam sobie, by kobiecość Lary została zaakcentowana w jakikolwiek sposób. Ja rozumiem, że to tylko prosta platformówka z elementami logicznymi i psychologia postaci niekoniecznie musi wyglądać jak u Dostojewskiego, ale podczas zagłębiania się w kolejne poziomy chciałbym, by ktoś mnie upewnił, iż animowana przeze mnie postać jest kobietą, a nie jakimś transwestytą. Gdyby Lara była mężczyzną, gra nic by nie straciła na jakości, po prostu gracze nie gapiliby się na tyłek kierowanej przez siebie postaci.
Na szczęście im dalej w las, tym lepiej. Ulubione przeze mnie Beyond Good & Evil (panowie z Ubisoftu, kiedy sequel?) daje nam okazję wcielić się w prawdziwą kobietę – młoda dziennikarka Jade to pełną gębą przedstawicielka tej lepszej pod każdym względem płci. Mimo mniejszego biustu i nie tak agresywnie eksponowanej seksualności (nie mylić z kobiecością) to chętniej umówiłbym się właśnie z nią, a nie panną Croft (której, nie ukrywajmy – po prostu bym się bał). Jade porusza się, zachowuje i mówi jak prawdziwa kobieta, dodajmy – kobieta bardzo inteligentna, niezależna i wiedząca, czego chce, choć jednocześnie urocza i zwyczajnie sympatyczna. Bohaterka produkcji Ubisoftu stanowi więc przeciwieństwo Lary, która jest raczej karykaturą kobiety.
Nie sposób nie wspomnieć o innej bardzo ważnej growej postaci kobiecej – Alyx z Half-Life 2, która jest charakterologiczną siostrą Jade. Cieszy, że twórcy odchodzą od stereotypu ładnego ozdobnika czy cyfrowego zamiennika prawdziwej kobiety przeznaczonego dla pryszczatych frustratów. Nowy Tomb Raider faktycznie może być czymś, dzięki czemu seria złapie drugi oddech. Chodzi mi tu nie tylko o koncepcję rodem z Robinson Requiem, ale o odmianę wizerunku głównej bohaterki. Trailer dobitnie pokazuje, że Lara uzyska coś, czego przez lata tak jej brakowało – osobowość. Mit niezniszczalnej, nieosiągalnej, niemal boskiej kobiety zostanie dobitnie zburzony. I tak historia zatacza koło – pierwszy Tomb Raider odkrył kobietę w grach, najnowszy najprawdopodobniej zrobi to na nowo, biorąc pod uwagę to, co zostało osiągnięte wcześniej, dzięki czemu temat zostanie ujęty w zgrabne popkulturowe klamry.
Właściwie wyrobiłem już dostatecznie dużo tekstu, by z czystym sumieniem wyłączyć Worda i wziąć się w końcu do nauki, ale… powyższe to dopiero wstęp do właściwych rozważań. Porozmawiajmy nie o tym, jak gracze traktują fikcyjne kobiety, ale o tym, jaki jest ich stosunek do tych jak najbardziej realnych. Piję tu do maksymalnie żenującej sprawy związanej z promocją gry Assassin’s Creed, której producentem i „twarzą” była Jade Raymond, która z racji swojej nieprzeciętnej urody stała się nie tylko twarzą, ale i buzią Assasin’s Creed. Zastanawiam się, jak ta sytuacja wyglądała z punku widzenia włodarzy Ubisoftu – podejrzewam, iż w pewnym momencie produkcji gry zorientowali się, że projektem steruje bardzo atrakcyjna kobieta, co próbowali wykorzystać podczas promocji produktu. Fakt, że mogło to być zaplanowane posunięcie jakoś nie chce mi się zmieścić w głowie. Finał tej historii był zaś mocno niesmaczny. Wygląda więc na to, że o ile gry dorosły już do poważnego traktowania kobiet, o tyle gracze – już niekoniecznie.
Zabawne, jak na mnie to nawet się interesuję AC, a buźki tej pani jakoś nie kojarzę D:
OdpowiedzUsuńza to teraz mam ochotę się zapoznać z Beyond Good & Evil
@za to teraz mam ochotę się zapoznać z Beyond Good & Evil
OdpowiedzUsuńWarto. Cudownie wystylizowany świat przedstawiony, rozbudowana rozgrywka i coś, co nazywam 'french touch', czyli pewna charakterystyczna dla francuskich artystów i deweloperów lekkość w tworzeniu niesamowicie klimatycznych historii. Polecam, w moim osobistym rankingu gra jest bardzo blisko podium.