niedziela, 4 grudnia 2011

Ja, szympans

fragment grafiki autorstwa Jasona Edmistona, całość tutaj.

Tym razem porozmawiajmy o czymś ciekawym – o psach i kotach. Nie, nie o psach i kotach – o psiarzach i kociarzach. Toczona od niepamiętnych czasów batalia pod sztandarem „Wyższości Psów Nad Kotami” (lub, oczywiście, vice versa) to niezły punkt wyjścia do dzisiejszych rozważań. Pochylmy się nad tym fenomenem, bo mówi on wiele o nas samych – nawet tych, którzy w niniejszym sporze zajmują pozycję neutralną (bądź spór ów radośnie zwisa im i powiewa).

Generalnie rzecz biorąc psy w popkulturze mają przegwizdane. O ile koty w rozmaitych powieściach fantasy traktowane są jak magiczne, tajemnicze stworzenia, opiekunowie tajemnic, o tyle rola psów zwykle ogranicza się do stada zdziczałych padlinożerców będących elementem dekoracyjnym epickich pobojowisk. Oczywiście poza fantastyką mamy mem dzielnej i wiernej Lassie, który równoważy nieco tę dysproporcję, ale i tak koty są ponad wszystko, o kotach robi się kreskówki, kultowe komiksowe stripy, układa się dla nich antologie… A psy? Psy są głupie. Psy obwąchują sobie tyłki, ślinią się, zachowują się tak, jakby zawsze były pod wpływem marihuany… ale za to są wierne i oddane, w przeciwieństwie do socjopatycznych kotów, które uczuć nie mają, choć stwierdzenie to zapewne wzbudzi wielkie larum wśród czytających tego bloga kociarzy. Takie dyskusje dość często są amunicją w wojnie psiarzy i kociarzy, ale dowodzą też, że obie grupy raczej wygłaszają podobne tezy bez głębszego zastanowienia.

Rzecz rozbija się o antropomorfizację – wypatrujemy u naszych milusińskich cech, które znamy u siebie i innych homo sapiens. Działa tu ta sama zasada, która każe nam w zawieszonym na drzwiach ciemnego pokoju płaszczu wypatrywać czającego się na nas psychopatę czy umożliwia nam dopatrzenie się oblicza Jezusa Chrystusa na grzance lub zacieku na szybie. Dodajmy do tego przeświadczenie o ponadprzeciętnej inteligencji naszego zwierzęcego towarzysza, który oczywiście jest „taki mądry”, że „rozumie każde nasze słowo”, wstrząśnijmy to razem i mamy wielką awanturę o „głupocie” psów i „braku uczuć” kotów. A to przecież bzdura. Człowiek, który nie odwzajemnia naszych uczuć jest oziębły. Kot, który nie odwzajemnia naszych uczuć jest… no cóż, po prostu kotem. Oceniamy naszych pupilów tak, jakby byli, powiedzmy, nieco upośledzonymi ludźmi, podczas, gdy tak naprawdę są to zwierzęta, które owszem, mają uczucia, jednak nijak nieprzystające do tej emaptycznej plątaniny charakterystycznej dla naszego inteligentnego gatunku. To wciąż varelse, nie rameni.

I tu dochodzimy do sedna notki – antropomorfizacji w popkulturze. Najciekawiej będzie opisać rzecz poprzez pryzmat dwóch filmów science-fiction: znakomitej „Genezy Planety Małp” i „Ja, Robot”, który nie jest nawet w połowie tak słaby, jak chcieliby niektórzy. Oba filmy łączy motyw osadzenia ludzi w charakterze „tych złych” i nieludzkie istoty jako bohaterowie, którym widz kibicuje. To powinno budzić niepokój – widz, jako człowiek, zawsze powinien stać po stronie swoich pobratymców, tak mu każą miliony lat ewolucji. Tymczasem zarówno Sony, jak i Cesar budzą naszą sympatię na tyle, byśmy z odrazą patrzyli na ich ciemiężycieli. Co ciekawsze, kibicowanie nieludziom spuszczającym łomot przedstawicielom rasy ludzkiej nie budzi w nas żadnego duchowego niepokoju. Dlaczego? Dlatego, że kibicujemy ludziom. Zarówno roboty z „Ja, Robot” jak i szympansy z „Genezy…” to nie są żadni nie-ludzie – są to jak najbardziej ludzcy bohaterowie, zantroporfizowani do granic możliwości. Mają ludzkie aspiracje, potrzeby, które doskonale rozumiemy, ponieważ możemy się z nimi w znacznym stopniu identyfikować. Nie ma żadnej walki nieludzi z ludźmi – jest walka ludzi z mechanicznymi ludźmi albo kudłatymi ludźmi. Dlatego też podobne historie nie budzą w nas niepokoju. Dlatego też walka miłośników psów z wielbicielami kotów nigdy nie wygaśnie – ponieważ patrzymy na te zwierzaki przez okulary antropomorfizacji, wbrew zdrowemu rozsądkowi widzimy w nich ramenów. Warto zdawać sobie z tego sprawę – tak samo jak z tego, że „Ja, Robot”* nie opowiada o walce ludzi z robotami, a „Geneza Planety Małp” nie jest historią rebelii inteligentnych małp.

____________________
*to jest naprawdę niezły film. Uwierzcie mi – postarajcie się go obejrzeć, gdy następnym razem TVP 2 uzna, że nie ma nic ciekawszego do wyemitowania, ale tym razem wyzbądźcie się sceptycyzmu.

2 komentarze :

  1. Niezły wstęp i część środkowa. Brakuje ładnej końcowej klamry, ale i tak - ziom, fajnie piszesz.

    Co do kotów i psów - psy były w mojej rodzinie odkąd pamiętam, kot - przewijały się ale dopiero teraz mam kota "swojego" i szczerze mówiąc - nie byłabym wstanie określić, które jest "lepsze". To są po prostu dwa inne gatunki. Hum.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio notki powstają właściwie z doskoku, za pięć dwunasta. Myślę, że w spokojniejszym, mniej obfitym w obowiązki i wydarzenia okresie to się zmieni na lepsze, mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...