niedziela, 10 lipca 2011

Elfy są wszędzie

fragment grafiki autorstwa Waldemara Kazaka, całość tutaj.


No dobra, w Gothicu nie ma. I w paru innych erpegach też. Ale poza tym, to są wszędzie. O swojej niechęci wobec jRPG – i w ogóle prawie całej popkultury japońskiej – wspominałem już kilkakrotnie, najwyższy czas więc się wytłumaczyć. Widzicie, to nie jest tak, że hejterzę mangi, anime i Final Fantasy na zasadzie „bo tak”. To znaczy nie, źle – właśnie z tego powodu hejterzę. Po prostu odrzuca mnie ta wszechobecna cukierkowatość, ograne do granic możliwości klisze fabularne, śmieszy mnie emo-drama i metroseksualizm męskich (?) bohaterów. Kiedyś próbowałem to jakoś racjonalizować, przez co wywołałem kilka dość ognistych flame’ów na paru forach internetowych. Dziś wiem, że to po prostu kwestia gustu – jednych kręcą gładkolicy chłopcy z wielkimi mieczami (czyżby coś sobie nimi rekompensowali?), innych napakowani sterydami barbarzyńcy parzący się z piersiastymi księżniczkami. Co kto lubi.

Ale miało być o czymś innym. Jakiś czas temu napisałem recenzję pewnego amerykańskiego komiksu, za rysunki którego odpowiadała artystka rodem z Hiszpanii. Naszły mnie wtedy wątpliwości – czy to wciąż komiks amerykański? W ogóle, z tą sprawą wiąże się ciekawy paradoks – gdyby ktoś zapytał mnie o popularniejszych współczesnych autorów komiksu amerykańskiego, bez zastanowienia sypnąłbym nazwiskami – Alan Moore, Neil Gaiman, Jim Lee, Mike Carey, Garth Ennis, Mark Millar… dopiero po chwili zorientowałbym się, że w tym gronie jest strasznie mało Jankesów. Czy to wciąż komiksy amerykańskie? Podobnym przykładem są choćby westerny kręcone przez Seriga Leone, bardziej amerykańskie, niż potrafiliby nakręcić rodowici amerykanie albo mangi rysowane przez pozajapońskich artystów (choć te akurat nie cieszą jakąś specjalną popularnością). W przepięknej epoce postmodernizmu, w której przyszło nam żyć, kwestie okołokulturowe rozmaitych produkcji stają się czymś mocno umownym. Podkreślają to twórcy serii gier Assassin’s Creed, których wyświetlane za każdym razem po uruchomieniu gry credo brzmi: „Gra powstała na kanwie wydarzeń historycznych. Jest to dzieło fikcji, zaprojektowane, opracowane i stworzone przez wielokulturowy zespół wyznający różne wierzenia i religie”. Robią to oczywiście ze względów pewnych kontrowersji religijnych, które może budzić ich produkcja, ale świetnie oddaje to koloryt naszej pop-epoki. Wszyscy inspirują się wszystkimi innymi i powstaje coś naprawdę ciekawego.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...