fragment grafiki autorstwa Skottiego Yonuga, całość tutaj. |
Jak głosi stare porzekadło, ludziom najbardziej podoba się to, co już znają. Patrząc na niesłabnącą popularność infantylnych filmów sensacyjnych i sztampowych powieści fantasy trudno się z tym nie zgodzić – tak jak gdyby nasz umysł lubił raz po raz odtwarzać ten sam schemat ze zmienionymi jedynie szczegółami. Nie o tym jednak będzie ta notka.
Każde dziecko posiada pewien bazowy zestaw memetyczny, na którym buduje sobie profil popkulturowy. Zdecydowana większość zna klasyczne bajki i baśnie – o Czerwonym Kapturku, Królewnie Śnieżce, Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach… Nawet teraz potrafimy streścić te fabuły. Rzecz dość ciekawa – nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek czytał którąś z tych bajek, choć oczywiście je znam, najprawdopodobniej z jakiejś animowanej adaptacji lub remiksu. Podobnie jak większość osób. Po prostu opowieści te tak mocno wryły się w naszą kulturę, że bez nich trudno ją sobie wyobrazić.
Jest pewien bardzo ciekawy trend, o którym chciałbym dzisiaj napisać kilka zdań, mianowicie – remiksowanie bajek w taki sposób, by przystosować je do jak najbardziej dojrzałego odbiorcy. Przykładów jest aż nadto – słynna komputerowa gra „American McGee’s Alice”, powieść graficzna „Pinocchio: Vampire Slayer”, komiksowa seria „Fables”… W Polsce zaś Sapkowski w wiedźmińskiej sadze, Pilipiuk w wędrowyczowej, śp. Tomasz Pacyński w „Linii Ognia”. Japończycy zdobywają serca ludzi Zachodu za pomocą disnejowkiej impresji „Kingdom Hearts”, zaś w sieci bez trudu można odnaleźć fanfiki remiksujące znane z dzieciństwa kreskówki*. Co sprawia, że twórcy tak chętnie korzystają z bajkowych motywów? Nostalgia? Po części na pewno – lubimy wracać do tego, co już znamy, jednak z perspektywy trzydziestolatka bajki są raczej niestrawne (z nielicznymi wyjątkami pokroju „Muminków”). Dlatego sięgamy po „dorosłe” wersje bajek, by wrócić do poznanych w dzieciństwie opowieści bez ryzyka posądzenia o infantylizm.
Prawda jest taka, że bajki – przynajmniej te klasyczne – są pakietem, za pośrednictwem którego dziecko nabywa informacji o świecie. Czerwony Kapturek uczy, że nie należy ufać nieznajomym, Trzy Małe Świnki uczą sumienności wypełniania obowiązków i tak dalej. Wraz z pakietami informacji o regułach rządzących światem otrzymujemy też opowieści. Zazwyczaj proste, jednak nie jest to regułą (wspomnijmy choćby „Niekończącą się opowieść” czy „Opowieści z Narni”). Opowieści te przyswajamy nader chętnie i pamiętamy do końca życia. Utalentowani autorzy potrafią umiejętnie zagrać na tych sentymentach i jednocześnie pokazać nam, w jaki sposób poznane w dzieciństwie fabuły wpłynęły na naszą psychikę, kształtując ją i modelując. Postmodernistyczna zabawa znanymi motywami, ikonami, symbolami i postaciami, urzekająca prostota materiału wyjściowego dająca olbrzymie pole do popisu twórcom reinterpretacji… Wszystko to sprawia, że bajki i baśnie są wdzięcznym tematem do przeróbek.
_______
*Częstokroć remiksy te nie tylko ocierają się o pornografię, ale wręcz są jej najgorszym (albo najlepszym – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia) gatunkiem. Na rozmaitych portalach znaleźć można fanowskie komiksy, w których Mała Syrenka robi ustami bardzo niehigieniczne rzeczy swojemu ojcu, Brygada RR organizuje orgię, a Pokemony dokonują zbiorowego gwałtu na swojej trenerce. Przodują w tym Japończycy i Anonimy z 4chana. Internet to przerażające miejsce, jeśli błądzi się po nim bez mapy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz