piątek, 19 lutego 2021

Nowomowa. Rok 1984



Niniejszy tekst jest lekko przeredagowanym transkryptem scenariusza videoeseju mojego autorstwa. Filmik można obejrzeć w tym miejscu. Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na YouTube.

Nowomowa jest bardzo popularnym słowem, często używanym w dyskursie społecznym przez dziennikarzy, polityków i użytkowników Twittera z nazwą konta złożoną z wielu cyfr. Z moich obserwacji wynika, że obecnie potoczna definicja terminu „nowomowa” brzmi „ktoś używa języka w sposób, który mi się nie podoba”. Co jest dość… elastyczną definicją. Nie mam zamiaru przywoływać tu żadnych konkretnych przykładów używania tego słowa obecnie, bo raz, że temat jest szeroki, dwa – że prawdopodobnie spowodowałbym tym niepotrzebną burzę, która odwracałaby uwagę od tego, o czym naprawdę chcę dzisiaj opowiedzieć.

Autor tego pojęcia – angielski pisarz, dziennikarz, eseista, krytyk literacki, weteran hiszpańskiej wojny domowej i ulubiony socjalista polskich konserwatystów, George Orwell – miał bardzo konkretną definicję nowomowy. I to właśnie o tym porozmawiamy sobie dzisiaj.

Rok 1984 to powieść autorstwa Erica Arthura Blaira, szerzej znanego jako George Orwell. Jej fabuła obraca się wokół postaci Winstora Smiha, szeregowego członka partii politycznej utrzymującej autorytarną władzę za pomocą dezinformacji, inwigilacji, agresywnej propagandy i nieustannej kontroli społeczeństwa. Głównie członków partii, takich jak główny bohater, stanowiących zaledwie dwadzieścia procent populacji, choć reszta obywateli również była kontrolowana, by wybadać, gdzie formują się ewentualne ośrodki buntu i zawczasu się ich pozbyć. Wbrew powszechnej opinii, w świecie przedstawionym nie wszyscy podlegali nieustannej obserwacji i kontroli, ale wszyscy musieli liczyć się z tym, że w każdym momencie swojego życia mogą być inwigilowani.

Równolegle partia prowadziła intensywną oraz bardzo agresywną inżynierię społeczną, za pomocą mediów i politycznych ustaw wymuszając takie zachowania i nawyki u swoich obywateli, które w rezultacie z czasem wytworzą bezwarunkowo posłuszne, bierne społeczeństwo. Nowomowa była jednym z narzędzi, za pomocą których partia próbowała tego dokonać. Nowomowa była nową, skrajnie uproszczoną wersją angielszczyzny, okrojoną ze słów i sformułowań oznaczający potencjalnie niebezpieczne dla partii idee, najczęściej związane z wolnością, indywidualizmem i samostanowieniem. Był to bardzo techniczny, ultra precyzyjny język oparty na przedrostkach i przyrostkach modyfikujących konkretne słowo w zależności od potrzeb oraz na skracaniu zbyt długich słów w stopniu, który wypierze te słowa z ich pierwotnego znaczenia.

Przykładem może być eliminacja słowa „zły” na rzecz słowa „bezdobry”. Jeśli chcemy powiedzieć w nowomowie, że coś jest bardzo złe, mówimy „plusbezdobry”, albo „dwaplusbedobry” jeśli chcemy podkreślić, że to coś jest naprawdę, krytycznie złe. Jeśli natomiast chcemy powiedzieć „lepsze”, w nowomowie użyjemy słowa „dobrzejsze”, by cały czas pozostawać przy tej samej podstawie słowotwórczej. Cała nowomowa skonstruowana jest w taki właśnie sposób, by maksymalnie zredukować język, wyciąć wszystko, co możliwe jest do wycięcia i pozostawić jedynie suchy kod komunikacyjny. Który i tak z czasem miał być stopniowo zubażany.

Orwell wpadł na ten pomysł w czasie II Wojny Światowej, gdy pracował dla BBC i zetknął się z ideą tak zwanego Basic English. Był to pomysł filozofa żyjącego na początku XX wieku, Charlesa Kaya Ogdena, który uznał, że świat potrzebuje prostego, wspólnego języka, którego łatwo się będzie nauczyć – oraz nauczyć go innych – i ustanowić w ten sposób powszechną formę globalnej komunikacji. Ogden wyselekcjonował około tysiąca kluczowych słów języka angielskiego i drastycznie uprościł reguły gramatyczne. O ile przewidywania filozofa się nie sprawdziły, o tyle sama idea w jakimś stopniu funkcjonuje do dzisiaj. Żeby daleko nie szukać – istnieje językowa wersja Wikipedii napisana w tak zwanym Simple English, dla osób znających angielszczyznę w nieco mniej zaawansowanym stopniu. Idea rozwijana była też przez pisarzy fantastycznonaukowych. Legendarny autor i dziadek współczesnego science-fiction, Herbert George Wells napisał w 1933 roku powieść pod tytułem Kształt Rzeczy Przyszłych, w której przewijała się idea Basic English.

Orwell początkowo zafascynowany był tą koncepcją wspólnego języka całej ludzkości, z czasem jednak zaczął być wobec niej coraz bardziej krytyczny. Zauważył – jak wielu przed nim – że język nie jest czymś powstającym w sposób sztuczny, a czymś, co nieustannie rozwija się w trakcie komunikacji osób posługujących się tym językiem. Wszystkie wymyślone języki – od esperanto po klingoński – są co najwyżej lingwistycznymi ciekawostkami. Nikt nie używa ich jako naturalnych narzędzi komunikacji. Krytycy Ogdena zwrócili uwagę właśnie na to, że jedna osoba jest w stanie wymyślić prosty język… ale tylko dla jednej osoby. Siebie samego. Tymczasem różni ludzie używają języka w różnym celu, na różne sposoby, a normy językowe kształtują się właśnie na przestrzeni komunikacji nas wszystkich. Nikt nie jest wynalazcą żywego języka. To nasze dobro wspólne, nieustannie rozwijane przez wszystkie osoby, które go używają.

Orwell nie poświęcił temu zagadnieniu zbyt wiele miejsca w swojej powieści. W samej fabule jest to raczej jeden z motywów tła i elementów świata przedstawionego, który nie pełni żadnej istotnej roli w tym, w jaki sposób rozwija się historia. W Roku 1984 nowomowa była dopiero rozwijającą się ideą, która w przyszłości miała zastąpić angielszczyznę. W międzyczasie używana była jednak tylko przez członków Partii, niemal wyłącznie w oficjalnych dokumentach oraz nowych tłumaczeniach tekstów kultury, takich jak książki albo sztuki teatralne. Założenie było takie, że członkowie Partii dla wygody w końcu zaczną używać nowomowy w zwyczajnych, codziennych rozmowach, co z kolei rozleje się w ten sposób na resztę populacji.

No dobrze, ale – po co? Czemu Partia miałaby poświęcać czas i zasoby na coś takiego? Czemu redukować język do absolutnego minimum? Tutaj musimy porozmawiać o kolejnej rzeczy. W dwudziestym wieku olbrzymią popularnością cieszyła się tak zwana hipoteza relatywizmu lingwistycznego. Pod tą straszliwie nudną nazwą kryje się niesamowicie fascynująca idea, że język, którym się posługujemy wpływa na to, w jaki sposób myślimy. To, jak skonstruowana jest gramatyka języka, w który ubieramy nasze myśli, jakim zasobem słownictwa dysponujemy, jak funkcjonują reguły językowe ma znaczący wpływ na to, jakie myśli budujemy w naszych głowach i wyrażamy naszymi ustami.

Innymi słowy, jest to idea, że budowa języka wpływa na to jak postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość Jeśli oglądaliście film fantastycznonaukowy Arrival. Nowy początek z 2016 roku, to wiecie już pewnie, o co chodzi, bo ta hipoteza pełni w fabule filmu kluczową rolę. Swoją drogą, to naprawdę niesamowicie dobry film i bardzo go polecam.

Hipoteza relatywizmu lingwistycznego występuje w dwóch postaciach – słabej i silnej. Silna postać nosi nazwę determinizmu lingwistycznego i zakłada, że język fundamentalnie zmienia nasze postrzeganie rzeczywistości. Po prostu całkowicie przemeblowuje nam głowę. Wygląda to w taki sposób, ze jeśli – na przykład – ktoś wychowywał się mówiąc wyłącznie językiem, w którym nie istniało sformułowanie „pizza z ananasem” pewnego dnia zetknie się z ideą pizzy z ananasem, nie będzie w stanie przeprocesować jej w swojej głowie. Z moich doświadczeń wynika, że może tkwić tu ziarno prawdy, ale generalnie większość osób zajmujących się językiem podchodzi sceptycznie do tej idei.

Znacznie większą popularnością cieszy się natomiast słabsza postać hipotezy relatywizmu lingwistycznego. W przeciwieństwie do silniejszej, zakłada ona, że język nie determinuje tego, co jesteśmy w stanie pomyśleć, a jedynie w jakimś stopniu wpływa, co jako pierwsze przyjdzie nam do głowy, co jako drugie, a o czym odruchowo po prostu nie pomyślimy, dopóki inna osoba nam o tym nie opowie. W takiej sytuacji ktoś, kto wychowywał się mówiąc wyłącznie językiem, w którym nie istniało sformułowanie „pizza z ananasem” pewnego dnia zetknie się z ideą pizzy z ananasem nie dozna szoku poznawczego tylko pomyśli „O, pizza z ananasem. Nie pomyślałem o tym. Cóż za niezwykła idea. Nigdy w życiu bym na to nie wpadł”.

Hm… Zgłodniałem trochę.

Ale wróćmy do Orwella. Pisarz zauważył tę właściwość jeszcze na długo zanim wpadł na pomysł napisania Roku 1984. W swoim eseju Politics and the English Language napisanym i opublikowanym w połowie lat czterdziestych, pisarz zwrócił uwagę na to, jak ówczesna angielszczyzna przesycona jest sformułowaniami, które nie mają żadnego realnego znaczenia, a jedynie mącą przekaz komunikatu. Co z kolei negatywnie wpływa na jakość dyskusji, bo politycy, dziennikarze i ludzie kultury przerzucają się zbędnymi sformułowaniami, zamiast wyrażać precyzyjne idee.


Już ten napuszony styl jest eufemizmem. Masa słów opada na fakty jak śnieg, ukrywając szczegóły i kontury. Nieuczciwość to wielki wróg jasnego wyrażania się. Kiedy prawdziwe cele różnią się od deklarowanych, niemal instynktownie sięgamy po długie słowa i wyświechtane zwroty, jak kałamarnica plująca atramentem. W naszych czasach nie da się "trzymać z dala od polityki". Wszystko jest sprawą polityczną, a sama polityka to bagno kłamstw, uników, bzdur, nienawiści i schizofrenii. A kiedy tak wygląda świat, język musi ucierpieć. Przypuszczam – brakuje mi wiedzy, żeby zweryfikować to przypuszczenie – że języki niemiecki, rosyjski i włoski znacznie ucierpiały w ciągu ostatnich dziesięciu-piętnastu lat niszczenia ich przez dyktaturę.


Może wydawać się to ironiczne, że Orwell krytykuje w swoim eseju przeciążanie języka zbędnym, dezorientującym słownictwem, w czasie gdy w Roku 1984 za pomocą idei nowomowy krytykuje odwrotny proces, redukcję słownictwa w języku, jednak w obu przypadkach chodzi dokładnie o to samo – o zastępowanie języka pustosłowiem, za którym nie kryje się żadna myśl.

Sam Orwell w swojej twórczości literackiej posługiwał się bardzo precyzyjnym, zdyscyplinowanym stylem, ale była to dyscyplina autora, który dokładnie wie, co i jak chce przekazać i mądrze używa języka, by to robić. Nowomowa jako motyw z powieści Rok 1984 to dyscyplina językowa, która utrudnia komunikację, zamiast ją ułatwiać. Partia rządząca Ocenią – nacją, w której rozgrywa się akcja książki – planowała stopniowo okrajać język coraz większym i większym stopniu, usuwając z niego jakiekolwiek wyrazy, które nie są absolutnie konieczne do podstawowej komunikacji. W ten sposób, nawet jeśli w czyjejś głowie pojawi się jakaś nieprawomyślna, rewolucyjna idea – ta osoba i tak nie będzie potrafiła ubrać jej w słowa, ponieważ język nowomowy nie będzie zawierał odpowiednich słów. Z czasem wszystkie osoby używające nowomowy będą miały coraz bardziej ograniczony zasób myśli, które będą umiały wyrazić.

Te myśli prawdopodobnie nadal tam będą, ale bez możliwości wyrażenia ich na głos i czytelnego, zrozumiałego przekazania drugiej osobie nie będą stanowiły żadnego zagrożenia dla rządów Partii. Nawet jeśli masz w sobie poczucie buntu, to bez znajomości słowa „bunt” i wszystkich pokrewnych słów oraz przeciwieństw, by tak naprawdę zrozumieć, co oznacza „bunt”, to poczucie zostanie tylko niejasne, niezrozumiałe wrażenie przytłaczającej frustracji. O ile w nowomowie będzie jeszcze takie słowo jak „frustracja”, jeśli nie to będziesz się czuć… dwaplusbezdobrze. Powodzenia w zgromadzeniu ruchu oporu bez języka, który będzie w stanie precyzyjnie wyrazić, przeciwko czemu właściwie chcesz się opierać i jak nazwać swoje uczucia.

Kilka miesięcy temu stworzyłem wideoesej pod tytułem „Zaimki. Hades”. Jego tematem były nowe formy gramatyczne wykształcające się w języku polskim, używane przez osoby niebinarne albo agender do opisu swojej tożsamości płciowej. Po szczegóły odsyłam do tego materiału, tutaj wspominam o tym, ponieważ to znakomity przykład na pokazanie czegoś zupełnie przeciwnego nowomowie – nie redukcja czy okrajanie języka, w celu utrudnienia wyrażania myśli czy opisu świata, ale dodawanie nowych słów i form gramatycznych, by pomóc nam lepiej opisać zmieniającą się rzeczywistość. Jak w tym przypadku – osoby niebinarne zawsze istniały i zawsze miały niebinarną tożsamość, ale do tej pory język polski nie był dostatecznie giętki, by przekazać, co pomyślały ich głowy.


Bibliografia:

Politics and the English Language, polski przekład eseju https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842807
Jak język kształtuje nasze myśli?
Zaimki. Hades

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...