fragment grafiki autorstwa Garnet 638, całość tutaj. |
Sprawdziłem ostatnio czy do Shreka warto jest jeszcze po coś wracać – film wyskoczył mi na liście proponowanych pozycji na Netfliksie, a ja byłem akurat w nastroju na niezobowiązującą komedię, więc rzecz obejrzałem i znalazłem dokładnie tak świeżą i przyjemną jak za pierwszym razem. Film nie zestarzał się pod względem audiowizualnym – przyczepić mógłbym się jedynie do wyglądu większości ludzkich bohaterów i bohaterek, którzy oscylują trochę zbyt blisko doliny niesamowitości, ale działa to na korzyść fabuły, szczególnie w przypadku Fiony. I to od niej może zacznijmy, ponieważ Shrek to zaskakująco przemyślana opowieść o emancypacji i wychodzeniu z przypisanych sobie ról i – myślę – na przykładzie królewny widać to najlepiej.
Fiona początkowo stara się dopasować do klisz narracyjnych i, co za tym idzie, norm społecznych przynależących opowieściom o księżniczce uratowanej z magicznej wieży ze szponów smoka. Zachowuje się tak, jak powinna zachowywać się modelowa księżniczka i jest skonfundowana faktem, że Shrek całkowicie lekceważy własną rolę narracyjną – dzielnego wybawcy, który oswobadza piękną dziewczynę i bierze z nią ślub. Przez pewien czas księżniczka desperacko stara się być wierna wyuczonym normom społecznym, nawet działając w ten sposób wbrew własnym interesom, jak w momencie gdy domaga się by lord Farquaad osobiście zjawił się by ją oswobodzić, choć to przecież wydłuży czas trwania jej klątwy. Shrek, jak to Shrek, nie ma cierpliwości do krnąbrnej księżniczki i… zaczyna się coś interesującego.
Po pewnym czasie Fiona zaczyna porzucać swoją wyuczoną rolę – bardzo widać, że nie do końca się w niej odnajduje. Najlepszym przykładem jest komediowa scena, w której bohaterka śpiewa w duecie z ptakiem i w pewnym momencie wyciąga z siebie tak głębokie tony, że desperacko starający się jej dorównać ptaszek eksploduje. Jeszcze zanim wychodzi na jaw natura klątwy, jaką została obłożona, dostajemy mocne dowody na to, że Fiona jest za bardzo. Od tego momentu zaczynamy obserwować proces porzucania przez bohaterkę narzuconej jej (przez schemat narracyjny oraz przez wychowanie) roli społecznej. Fiona zaczyna otwarcie zachowywać ewidentnie nie po księżniczkowemu – głośno beka, zajada się pieczonymi szczurami, gołymi rękami wyciąga strzały z tyłka Shreka. Kolejną kluczową sceną jest moment wkroczenia do akcji Robina Hooda i jego wesołej kompanii. Robin, źle odczytując sytuację, ponownie wciąga Fionę w schemat bezwolnej królewny porwanej przez potwora (ogra) i oswobodzonej przez mężczyznę-bohatera (Robina z Sherwood).
Tyle tylko, że Fiona, otrząsająca się ze sztywnych ról, w których prawdopodobnie i tak nigdy się nie odnajdywała, nie chce już do nich wracać – nie po tym czasie w towarzystwie Shreka i Osła, gdy mogła je porzucić i zacząć… może nie tyle kształtować swoją tożsamość na nowo, co pozwolić prawdziwej Fionie wyjść na światło dzienne i zacząć żyć własnym życiem. Dzięki tej scenie dowiadujemy się zresztą, że królewna od dziecka trenowała sztuki walki – nigdy dotąd nie musiała z nich korzystać, bo królewnie nie wypada tłuc po gębach leśnych zbójów, ale już to jasno pokazuje, że Fiona nie tyle zmieniła się dzięki Shrekowi, co pod jego wpływem zaczęła ukazywać swoje prawdziwe oblicze. I jej się to spodobało. W ogóle prawdopodobnie Fiona wcale nie potrzebowała ratunku z wieży i sama doskonale mogłaby się z niej wyswobodzić – bo fizycznie i pod względem silnego charakteru jak najbardziej miała ku temu predyspozycje – jednak zdecydowała się w niej pozostać, ponieważ była to dla niej jedyna szansa na pozbycie się klątwy. To bardzo sprawnie zarysowana metafora osób niemieszczących się w przypisywanych im rolach społecznych, które mimo wszystko starają się pozostać w ich sztywnych ramach, unieszczęśliwiając się w ten sposób.
Shrek też zresztą nie mieści się w narzuconym mu przez imperatyw narracyjny schemacie złego, prymitywnego potwora z bagien. Nie jest prymitywny – potrafi czytać, wyrażać się w bardzo elokwentny sposób, posiada dużą wiedzę odnośnie astronomii (scena z Osłem, gdy ogr opowiada mu o poszczególnych gwiazdozbiorach) i generalnie… no cóż – ma warstwy. Jego społeczna izolacja bierze się – jak sam mówi – z faktu, że inni widzą w nim wyłącznie prymitywnego potwora, więc z przymusu przyjmuje tę rolę, ponieważ w zasadzie nie ma żadnej alternatywy. On również, podobnie jak Fiona, stara się tłumić swoją osobowość, charakter i aspiracje – i on również, podobnie jak Fiona, dokonuje oswobadza się z tych ram. Ich relacja jest bardzo symetryczna i organiczna zarazem – on udowadnia jej, że nie ma niczego złego w byciu trochę nieokrzesanym, ona pokazuje mu, że izolacja społeczna nie jest jedynym wyjściem i przy odrobinie dobrej woli Shrek jest w stanie znaleźć osoby, z którymi może się zaprzyjaźnić. Org – również tak samo, jak królewna – w dużym stopniu przesiąkł narzuconymi mu rolami społecznymi i nie jest w stanie łatwo się ich pozbyć. Dlatego, gdy wskutek pomyłki Shrek odrzuca Fionę, postanawia wrócić do swojego dawnego życia – a odrzucona Fiona godzi się z przyjęciem przypisanej jej roli i decyduje się poślubić Farquaada. Odrzucenie ról społecznych jest czymś niesamowicie trudnym i bez towarzyszącego im motywatora (w tym wypadku – wejścia w satysfakcjonującą relację romantyczną) jest niesamowicie trudne i po jego zniknięciu obie postaci na moment utwierdzają się w przekonaniu, że to był błąd, że za bycie (albo za mało) prędzej czy później dosięgnie nas kara, a ramy społeczne, choć sztywne i niewygodne są przynajmniej bezpieczne.
Tyle tylko, że to właśnie przekroczenie tych ram uratowało w końcu związek Shreka i Fiony. Shrek nie zaczął otwierać się na innych w chwili poznania Fiony, tylko wcześniej – gdy zaczął powoli akceptować fakt, że Osioł chce się z nim zaprzyjaźnić. To właśnie Osioł okazał się ogniwem, które umożliwiło obojgu ostateczną rezygnację z ról społecznych zanim było na to za późno. Wyszczekany, irytujący, ale lojalny i oddany Osioł, który nie ma żadnego problemu w przekraczaniu barier społecznych – w końcu uwiódł nawet Smoczycę, która zresztą również wyzwala się z roli bezwolnego monstra i okazuje się poszukującą miłości ujmującą istotą. Dzięki Osłu Shrek nie jest opowieścią o dwóch samotnych gwiazdach, które odnalazły się i trwają razem przeciwko całemu światu, tylko o dwóch osobach, które zmieniły się, skonfrontowały z własną socjalizacją i zanegowały te jej elementy, które je unieszczęśliwiały.
Motywy osobowościowych (i cielesnych) transgresji dyskretnie podkreśla druga strona barykady, czyli siły zła w osobie lorda Farquaada. Dyskretnie – ponieważ film nie wydaje się zbyt dogłębnie eksplorować faktu, że Farquaad przeprowadza na swoich ziemiach czystki etniczne, relokując wszelkie magiczne istoty do getta na bagnie, a w perspektywie mając ich eksterminację - w jednej z późniejszych scen widzimy zresztą futro Mamy Misia na podłodze w komnacie lorda, poza tym gdy Shrek pyta Farquaada co zrobi z koczującymi na bagnie magicznymi istotami, ten nonszalancko stwierdza, że to już jego zmartwienie. Scena z tańczącymi laleczkami w automacie przed zamkiem Duloc wydaje się dość mało istotna, dopóki nie uświadomimy sobie, że jest ona w istocie materiałem propagandowym – małe, identyczne figurynki poruszają się w idealnej synchronizacji i opowiadają o tym, jak bardzo są szczęśliwie w starannie uporządkowanym królestwie. To bardzo konserwatywne, dokładnie kontrolowane środowisko stanowi wyraziste tło do opowieści o wyzwalaniu się z ról społecznych.
No właśnie – tło, a nie część opowieści, ponieważ motyw walki z systemem jest tu zaledwie zarysowany i zepchnięty na dalszy plan. Opowieść o Shreku i Fionie jest stosunkowo osobistą opowieścią o wyrywaniu się z norm społecznych, ale wyłącznie w wymiarze indywidualnej niezależności i wolności osobistej. Zgadza się, Shrek ostatecznie obala rządy Farquaada i przywraca magicznym istotom wolność, ale robi to niejako przy okazji i nigdy nie jest to podkreślone jako istotna motywacja jego zachowań. Interakcja Shreka z pozostałymi nieludzkimi istotami jako zbiorowością właściwie nie ewoluuje, tylko odbywa się skokowo – najpierw jest nimi poirytowany (udaje się w podróż wyłącznie po to, by pozbyć się ich ze swojego bagna, nie dbając o to gdzie trafią potem), a później zaprasza ich na wesele z Fioną. Nie chciałbym być źle zrozumiany – nie każda opowieść o emancypacji musi być koniecznie eksternalizowana na całe grupy społeczne, ale odnoszę wrażenie, że i tak próbowano to zrobić w tym filmie i trochę nie wyszło. Historia Shreka jest osobista i jeśli miałbym wyciągać z niej jakąś społeczną naukę, to taką, że dbanie o indywidualną satysfakcję życiową opłaca się wszystkim, ponieważ zadowolone z własnej egzystencji jednostki tworzą zdrowe społeczeństwo.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz