niedziela, 29 września 2013

Animorphs. 02 - The Visitor

fragment okładki, całość tutaj.

The Visitor, drugi tom cyklu Animorphs rozpoczyna się sceną wspólnej zabawy głównych bohaterów, uprzyjemniających sobie czas lataniem w formach różnorakich gatunków ptaków. To dość naturalne. Przecież każdy – zwłaszcza nastolatek – gdyby otrzymał moc transformacji w rozmaite zwierzaki, zwyczajnie by się tą mocą bawił. Naprawdę fajnie, że autorka podkreśla fakt, iż główni bohaterowie serii to nie są ideały ze spiżu i złota, tylko normalne dzieciaki, które zdecydowały się wziąć na siebie ogromną odpowiedzialność – ale też doceniają profity z tym związane i nie mają oporów przed używaniem ich w celach rozrywkowych.

Narracja drugiego tomu prowadzona jest z perspektywy Rachel, co wnosi pewien powiew świeżości. Rachel ma inny charakter, inaczej patrzy na świat, niż Jake, narrator poprzedniego tomu, przez co inaczej komentuje obserwowane wydarzenia. Choć dziewczyna jest atrakcyjna, dość impulsywna i przywiązuje dużą wagę do swojego wyglądu, autorce udało się wpaść w pułapkę wykreowania stereotypowej głupiej blondynki. Rachel jest wrażliwą, inteligentną osobą o silnej osobowości i wysokim poczuciu własnej wartości. Z tego też powodu dość często wchodzi w sprzeczki i konflikty z Marco, prezentującym się do tej pory jako sceptyk i zgryźliwy czarnowidz wieszczący wszystkim wokół (i sobie samemu) rychłą śmierć w niewesołych okolicznościach. Nie znaczy to, oczywiście, że dziewczyna jest bez wad. Czasami postępuje w sposób lekkomyślny i daje się ponieść emocjom. Choćby w tym tomie Rachel, by pozbyć się namolnego wyrostka, częściowo transformuje się w słonia, co jest jej później wytknięte przez przyjaciół jako nieodpowiedzialne narażanie się na dekonspirację.

Fabuła The Visitor obraca się głównie wokół infiltracji domu Chapmana, dyrektora szkoły, do której uczęszczają bohaterowie i zarazem nosiciela jednego z wysoko postawionych Yeerków. dla Rachel to zadanie ma jeszcze jeden, bardziej osobisty wymiar – Chapman jest ojcem Melissy, przyjaciółki Rachel. Obie dziewczyny z jakichś względów oddaliły się od siebie, co było rezultatem poczucia wyobcowania Melissy, przekonanej, że rodzice przestali ją kochać (tak naprawdę rodzice Melissy zostali dobrowolnymi nosicielami by chronić córkę). Ten wątek zwrócił moją uwagę na to, że Animorphs to tylko pozornie książka o walce nastolatków z inwazją kosmitów. Tak naprawdę autorka większą wagę przywiązuje do tła społecznego, kreśląc historie dzieci porzuconych (Tobias), pochodzących z rozbitych (Rachel) i niepełnych (Marco) rodzin, mających toksyczne relacje z najbliższymi (Jake z Tomem, Melissa z rodzicami). Cała ta otoczka przygodowo-fantastycznonaukowa służy raczej uatrakcyjnieniu opowieści, zapewnieniu jej określonej, interesującej konwencji, dodaniu dramatyzmu. I naprawdę nie ma w tym nic złego – bardzo podoba mi się takie podejście, bo ja w ogóle uwielbiam, kiedy sci-fi jest tylko podkładką do rozważań na poważniejsze tematy. Nawet – przyznajmy bez bicia – nieszczególnie ambitne sci-fi dla nastolatków.

Poza tym, strasznie mi się podoba, że – po raz drugi – bohaterowie porywają się z motyką na Słońce. Podejmują partyzanckie działania, które ponownie tylko cudem nie kończą się katastrofą. Rachel mało nie została zdekonspirowana i uprowadzona przez Yeerków, Jake prawie utknął w postaci pchły i koniec końców bohaterowie nie osiągnęli praktycznie niczego, a nawet ich sytuacja się pogorszyła, ponieważ po raz drugi bezsensownie zaatakowali wroga, pozwalając mu na lepsze zorientowanie się co do siły i liczebności Animorphów. To ma sens. Dzieciaki działają intuicyjnie, nie mają doświadczenia ani w walce, ani w taktyce działań konspiracyjnych i partyzanckich. To oczywiste, że początkowo będą popełniać błędy, działać niewprawnie czy chaotycznie. I nawet niespecjalnie przeszkadza mi fakt, że w gruncie rzeczy ten tom jest fabularnym zapychaczem, bo w zamian dostajemy rozwinięcie charakterów i relacji, więcej szczegółów ze świata przedstawionego, kilka naprawdę mocnych scen (rozmowa Chapamana z Visserem Trzecim) i wgląd w charakter Rachel.

Jeśli chodzi o Rachel, to jeden fragment The Visitor szczególnie przyciągnął moją uwagę. Otóż dziewczyna wymiotuje po koszmarnym śnie będącym reminiscencją przemiany w ryjówkę (do czego była zmuszona podczas niemal tragikomicznej akcji ściągania kota z drzewa). Cały dziewiąty rozdział powieści został poświęcony temu krótkiemu epizodowi z życia bohaterki. To nieźle obrazuje fakt, że autorka serii niczego nie chce ułagadzać i upraszczać. Jeśli walczysz z inwazją kosmitów, to robisz niekiedy paskudne rzeczy, które śnią ci się po nocach i przyprawiają cię o rozmaite urazy i traumy. I od tego nie ma ucieczki. To dopiero drugi tom, więc bohaterowie nie mają jeszcze za dużo blizn na psychice… ale to się zmieni. I bardzo dobrze, że Applegate nie ma zamiaru ignorować tego aspektu i że będzie on powracał w kolejnych tomach.  

Z innych wartych wspomnienia rzeczy – bardzo fajnie wypadło wskazanie, że natura myszołowa zaczyna dochodzić do głosu u Tobiasa. To ciekawy, choć na razie bardzo lapidarnie zarysowany wątek. Podczas rozmowy z pozostałymi Animorphami Tobias w pewnym momencie zaczyna „mówić” (telepatycznie, tak się bowiem porozumiewają bohaterowie w nieswoich postaciach) z apetytem o okolicznych gryzoniach. Marco złośliwie to punktuje, ale jest napomniany przez resztę drużyny. Szczególnie Rachel, której stosunek do Tobiasa powoli i subtelnie zaczyna być coraz cieplejszy. To, że Tobias nie zostaje zepchnięty do roli maskotki drużyny jest wyraźnie pokazane w scenie, w której pomaga on Rachel w opanowaniu ataku paniki, jakiego doznała chwilę po przemianie w ryjówkę. Widać, że Tobias ma największe doświadczenie w zmaganiu się ze zwierzęcą naturą podczas przebywania w nieludzkiej postaci i jako taki jest momentami po prostu nieoceniony dla reszty zespołu.

Jeśli jest coś, co mi się nie podobało, to zbytnie przerysowanie Tych Złych, którzy swoim operetkowym zachowaniem wpisują się raczej w estetykę infantylnych i komicznych antagonistów rodem z Power Rangers. W dodatku mają strasznie nieciekawą i prostą motywację. To strasznie się gryzie z tym, że bohaterowie pozytywni są nakreśleni głębiej i bardziej interesująco, niż przywykliśmy do tego w prozie dla młodzieży. To jest niestety, o ile dobrze pamiętam, stały problem serii (a przynajmniej tej jej części, którą czytałem za młodu). Strasznie szkoda, że autorka nie starała się jakoś zrelatywizować negatywnych postaci, albo choć uczynić ich trochę mniej sztampowymi. Kolejną rzecz, której muszę się czepić jest ponowne zepchnięcie Cassie właściwie na trzeci plan. Świeżo po przeczytaniu drugiego tomu nie jestem w stanie wskazać ani jednej istotnej fabularnie rzeczy, jaką ta bohaterka by zrobiła. Fakt, dostaliśmy informację o tym, że Cassie najlepiej ze wszystkich bohaterów wychodzi morphowanie i potrafi w znacznym stopniu kontrolować ten proces, ale to mało. W ogóle odnoszę wrażenie, że Applegate bardzo długo nie miała pomysłu na rozwinięcie tej postaci. Sama Cassie była fabularnie potrzebna jako osoba z dostępem do „zasobów wojennych” – jej rodzice prowadzą lecznicę dla zwierząt i pracują w miejscowym ogrodzie zoologicznym, dzięki czemu dziewczyna ma ułatwiony dostęp do mniej lub bardziej egzotycznych zwierząt. Potem ta bohaterka właściwie robiła za tło. Jej głęboka i zażyła przyjaźń z Rachel jest, póki co, jedynie na poziomie deklaratywnym, nie widzimy tego związku w sposób bezpośredni.

Powiem tak – ten tom jest słabszy od poprzedniego. Punkt kulminacyjny jest strasznie przesadzony i, na dobrą sprawę niepotrzebny, w dodatku drażni nachalny sentymentalizm i prezentacja power of love w wykonaniu państwa Chapman. Generalnie jednak nie nudziłem się podczas lektury, napięcie scen infiltracji wynagrodziło wolniejsze tempo opowieści. W dodatku cały tom czyni dla Rachel – a, pośrednio, i dla całej drużyny – walkę z Yeerkami bardziej osobistą. Oni nie walczą o jakieś abstrakcyjne masy, oni walczą o Melissę, Chapmana, Toma i wielu innych bliskich im ludzi, którym Yerrkowie zagrażają. Tak więc, generalnie The Visitor to niezła książka.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...