niedziela, 23 grudnia 2012

Ofiarowanie

fragment grafiki autorstwa Sawoka Sawickiego, całość tutaj.


Przeszedłem właśnie The Binding of Isaac, niezależną grę zręcznościową od (nie)sławnego Team Meat. Zeldopodobna reinterpretacja starotestamentowej opowieści w typowo mcmillenowskim ujęciu, może nie jest jakąś wyjątkowo wstrząsającą (come on, McMillen stworzył bezsprzecznie najbardziej odrażającą grę video w historii tego medium), ale i tak grubo powyżej średniej. Oto malutki Isaac mieszkający z matką – fanatyczką religijną – pada pewnego dnia ofiarą zafiksowania rodzicielki, która, wiedziona podszeptami samego Boga Ojca, chwyta za nóż z zamiarem zabicia swojego pierworodnego. Isaac chowa się przed nią w piwnicy, która okazuje się być wypełniona obscenicznymi stworzeniami przypominającymi wyabortowane płody, ofiary eksperymentów genetycznych czy pomioty wyjątkowo ekstremalnego chowu wsobnego. W tym piekielnym miejscu chłopiec rozpoczyna swoją wędrówką aż ku bramom Piekieł.

Podczas grania w tę prostą (co nie znaczy, że łatwą) produkcję bawiłem się naprawdę świetnie, choć fakt, że animowałem postać zapłakanego kilkulatka strzelającego kropelkami łez do dwugłowych niemowlaków, much czy odchodów w których nieraz poukrywane są ułatwiające grę znajdźki powinien mi znacząco zepsuć samopoczucie. A jednak, groteskowa i maksymalnie przegięta stylistyka gry złagodziła nieco jej wyrazisty, kontrkulturowy (i, nie ukrywajmy, nieco szczeniacki) przekaz. Generalnie grę polecam fanom staroszkolnych dungeon crawlerów o wysokim poziomie trudności. Z oczywistych względów nie polecam jej osobom wrażliwym czy biorącym religię chrześcijańską bardzo na serio.


The Binding of Isaac, poza sporą dozą znakomitej rozrywki, zapewniło mi też ciekawy przekrój obrazu współczesnego amerykańskiego fundamentalistycznego chrześcijaństwa, które za Oceanem ma inny, niż gdziekolwiek indziej rys. Obłudny purytanizm będący zasłoną dla zgoła niechrześcijańskich zachowań, postkolonialne przywiązanie do wartości wyniesionych z macierzystego kontynentu, szajba pastorów-celebrytów… Wszystko to (i wiele więcej) składa się na jedyną w swoim rodzaju narodową tożsamość religijną Amerykanów. Bardzo ładnie przedstawił to nieodżałowany serial HBO Carnivale, w którym ten aspekt poddany został zaskakująco przemyślanej popkulturowej dekonstrukcji. Nieco mniej elegancko, za to o wiele bardziej wyraziście przedstawiono ten temat w obrazoburczym Kaznodziei Ennisa, który w ogóle jest satyrą na amerykański styl życia. To z kolei skłoniło mnie do zgoła mało odkrywczej refleksji, że tożsamość religijna może wpływać u niektórych twórców i rzemieślników kultury popularnej na obraz religii w samej popkulturze.


Wiele narodów posiada bardzo wyrazistą, indywidualną tożsamość religijną – i twórcy będący przedstawicielami tych nacji nie wahają się tego prezentować. Weźmy chociażby specyficzny prawosławny katastrofizm charakterystyczny dla kultury i popkultury krajów byłego bloku wschodniego. Zarówno w Stalkerze Tarkowskiego, gdzie ten cerkiewny fatalizm dał nam jeden z najmądrzejszych filmów w historii światowej kinematografii, jak i na maksa popokulturowej strzelance S.T.A.L.K.E.R., w której mamy do czynienia z (leciutki spoiler) fundamentalistyczną czcią monolitycznego Spełniacza Życzeń. Do tej wyliczanki można też dodać powieści i gry komputerowe z franszyzy Metro 2033, gdzie postapokaliptyczne podziemia Moskwy zamieszkiwane są przez najrozmaitsze katastroficzne sekty religijne, co zresztą możemy zobaczyć na absolutnie fenomenalnym trailerze do gry Metro: Last Light. Więcej – i lepiej – pisał o tym Paweł Schreiber z Jawnych Snów i to do jego wpisów odsyłam jako do lektury absolutnie obowiązkowej. Intrygujący jest także demoniczny, faustowski mistycyzm charakterystyczny dla naszych zachodnich sąsiadów, a także mocno folklorystyczne chrześcijaństwo krajów Ameryki Łacińskiej. Z krajów spoza naszego kręgu kulturowego mógłbym wskazać niebezpiecznie fundamentalistyczny islam oraz buddyzm, który od jakiegoś czasu jest modną pop-religią. Jak na tym tle wypada najbardziej katolicki naród w historii Europy?

Zaskakująco słabo. Można by pomyśleć, że w Polsce, gdzie właściwie nie wolno być niekatolikiem, tożsamość religijna będzie silna i charakterystyczna. Tymczasem, gdy zacząłem się zastanawiać nad tym, jakie są cechy polskiej tożsamości religijnej, natrafiłem na kompletną pustkę. Katolicyzm w Polsce okrzepł jako zlepek rytuałów, gestów, zachowań i przyzwyczajeń i obecnie właściwie pełni tylko rolę systemu regulacji społecznej, w dodatku mocno anachronicznego. Na ludzi otwarcie deklarujących wiarę i starających się żyć zgodnie z jej przykazaniami patrzy się z głęboką podejrzliwością, podobnie zresztą jak na ateistów. Do kościoła się chodzi, kazań się słucha, ale rzadko kiedy towarzyszy im jakakolwiek refleksja. Hierarchowie mówią jak żyć, na kogo głosować, przeciw czemu protestować – ale nie mówią, jak wierzyć. Przewrotnie mógłbym napisać, że Polska to jeden z najbardziej laickich krajów Europy, jeśli tylko zmodyfikujemy nieco definicję wyznania, wyłączając z niej struktury bogatych tradycji postreligijnych, jaką jest obecnie katolicyzm w Polsce.

Widać to także w polskiej popkulturze. Tematy chrześcijańskie pojawiają się w niej stosunkowo często, ale prawie nigdy nie nawiązują do tradycji polskiego katolicyzmu, przenosząc fundamenty na tradycje niemalże antyczne (Maja Lidia Kossakowska) albo Europy Zachodniej (Jacek Piekara). Jeden Rafał A. Ziemkiewicz w napisanej sto lat temu Jawnogrzesznicy pokusił się o umieszczenie akcji w dystopicznej teokratycznej Polsce, gdzie Kościół na stałe zrósł się z rządem i trzyma cały naród za mordę siłą indoktrynacji i wdrukowywanych rytuałów, gnijąc zarazem od środka. I to jest chyba całkiem niezłe podsumowanie naszej narodowej tożsamości religijnej. Alleluja!

6 komentarzy :

  1. Fajnie, przyjacielu! Jak zawsze przemyślane, głębsze niż gdziekolwiek indziej i ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, nie wiem. Dla mnie wszystko co najciekawsze we wspolczesnej polskiej popkulturze (z ambicjami) to właśnie marynowanie tradycji katolickiej. Twardoch, Bargielska, Amejko, Tokarczuk, Szostak, Dukaj, Chutnik... trudno ich sobie wyobrazić bez matko-polsko-mesjanistyczno-religijnych nalotow... W sensie, wolalbys jakas dekonstrukcje bardziej wprost? Albo bardziej pop? Explain :)

    A propos ""explain": "postkolonialne przywiązanie do wartości wyniesionych z macierzystego kontynentu" - o co Tobie w tym fragmencie chodzi.,? 'cause I don't think some words mean what you think they mean :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Marynowanie tradycji katolickiej

      U Dukaja? Nie pamiętam, ale też wiele jego utworów jeszcze przede mną. Pamiętam nawiązywanie do tradycji judaistycznej w, skądinąd świetnym, "Gotyku" i ten syberyjski katastrofizm w "Lodzie", ale poza tym jakoś nie wyłapałem. Co do reszty - słusznie napisałaś "Marynowanie tradycji katolickiej", podczas gdy w notce nie o tradycję mi idzie, a właśnie o wymiar, powiedzmy, spirytystyczny.

      @Explain

      Przywiązanie europejskich kolonizatorów do religii i tradycji religijnych zaowocowało pewną formą mutacji tej religii i tych tradycji po "odcięciu pępowiny".

      Usuń
    2. Mysle wiec, ze pora Ci przeczytac "Katedre" :) Wymiar duchowy (bo "spirytystyczny" to raczej moze byc seans ;)) bedziesz mial bardzo pieknie wylozony.

      @essplain: i tak napisane brzmi to lepiej :) Ostroznie z epitetem 'postkolonialny" bo zazwyczaj znaczy on cos wiecej niz "nastepujacy po okresie kolonizacji"

      ps. oj, czepiam sie slowek, albowiem bardzo lubie "mistycyzm...", znajduje w nim multum tresci i zalezy mi zeby nie tonely pod zdarzajacym sie okresowo rozkwitem krasomowstwa - mam nadzieje, ze wybaczysz :)

      Usuń
    3. @Mysle wiec, ze pora Ci przeczytac "Katedre"

      Myślę więc, że masz absolutną rację, bo już od dawna miałem zamiar nadrobić te braki w lekturze i wstyd mi, że nie zrobiłem tego do tej pory.

      @mam nadzieje, ze wybaczysz :)

      Wybaczysz? Ja jestem bardzo wdzięczny za wszelkie tego typu uwagi. Nie mam monopolu na rację i nader często zdarza mi się na tym blogu napisać coś, powiedzmy, nieco tylko przyklejonego do prawdy albo po prostu źle coś ująć. I wtedy naprawdę jestem wdzięczny komentatorom za sprostowania czy jakieś uwagi.

      Usuń
  3. "gdy zacząłem się zastanawiać nad tym, jakie są cechy polskiej tożsamości religijnej, natrafiłem na kompletną pustkę. Katolicyzm w Polsce okrzepł jako zlepek rytuałów, gestów, zachowań i przyzwyczajeń i obecnie właściwie pełni tylko rolę systemu regulacji społecznej, w dodatku mocno anachronicznego"

    Dlaczego "zlepek rytuałów" nie spełnia definicji tożsamości (zbiorowej) jako pakietu służącego do konstruowania czyjegoś "ja" (ewentualnie - czyichś "my")?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...