fragment grafiki autorstwa Martina Stranki, całość tutaj. |
I oto jest – po dwudziestu notkach (plus wstęp) nadszedł czas na zakończenie tego potężnego blogowego przedsięwzięcia. Pierwsze rekolekcje popkulturowe oficjalnie uważam za zamknięte.
Jak je oceniam? Na pewno włożyłem w nie sporo pracy, ale myślę, że się opłaciło. Nie tylko dla stałych czytelników bloga – którzy, podejrzewam, w dużej części raczej nie byli zbyt zainteresowani rozbieraniem na części pierwszej było, nie było, niszowej rock opery – ale przede wszystkim dla mnie. Opracowując kolejne notki zdołałem w znacznym stopniu pogłębić zrozumienie The Human Equation, które do tej pory odbierałem bardziej na poziomie emocjonalnym, niż analitycznym. Żeby nie było niedomówień – dalej je tak odbieram, zawsze łzy stają mi w oczach pod koniec tego niezwykłego muzycznego misterium i nie mam najmniejszego zamiaru się tego wstydzić. Teraz jednak udało mi się usystematyzować całość, poukładać ją sobie w głowie, co sprawiło, że dzieło Lucassena budzi we mnie jeszcze większy podziw i uznanie.
Co dalej? Oczywiście, po krótkim urlopie wracam do regularnego blogowania, a tymczasem zaczynam się zastanawiać, o czym traktować będą kolejne rekolekcje? Bo że kolejne rekolekcje będą, to nie ma nawet najmniejszych wątpliwości, pytanie tylko, jaki tekst kultury popularnej będzie ich przedmiotem? Mam kilka typów. Najbardziej kuszący wydaje trzeci sezon serialu Torchwood, który – podobnie jak The Human Equation – też podzielony jest na rozdziały-dni. Mam też chrapkę na Dear Esther, serial Metal Hurlant Chronicles czy komiksową serię Planetary. A zatem – pomysłów jest co niemiara (a gdyby ktoś miał jeszcze jakieś ciekawe propozycje, zapraszam do podzielenia się w komentarzach), pozostaje tylko pytanie – kiedy, u diabła, mam niby to zrobić? Największą wadą rekolekcji jest ich czasochłonność, przygotowanie pierwszych blogowych rekolekcji popkulturowych zajęło mi kilka naprawdę pracowitych tygodni i nie jestem pewien, czy w najbliższym czasie będę miał ochotę na taki maraton. Oczywiści kolejne raczej nie będą tak obszerne, jak te tutaj – choć jeśli skuszę się na Planetary notek będzie niemal trzydzieści. Jej. Trzydzieści grubaśnych notek. Nie dam rady. Albo dam, ale się wypalę. Tak czy inaczej – muszę spróbować.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz