piątek, 23 października 2020

Zaimki. Hades

 


Niniejszy tekst jest lekko przeredagowanym transkryptem scenariusza videoeseju mojego autorstwa. Filmik można obejrzeć w tym miejscu. Zachęcam do subskrypcji mojego kanału na YouTube.



W tym materiale nie pojawią się żadne spoilery z gry Hades, możecie go więc oglądać bez większych obaw. Chyba, że uważacie, iż absolutnie każda informacja o fabule jest spoilerem, w takim wypadku w tym materiale pojawią się drobne spoilery z gry. I jeszcze jedna sprawa. W tym materiale będę wypowiadał się z założeniem, że jesteście przynajmniej neutralnie nastawieni do kwestii niebinarności, dlatego nie będę skupiał się na określeniu czym jest niebinarna tożsamość płciowa. Jeśli interesuje was co mam do powiedzenia na ten temat, niedawno opublikowałem na moim kanale wideoesej o płciowości. Zachęcam do jego obejrzenia. Link, jak zwykle, w opisie tego materiału. 


Hades jest tak bliską ideałowi grą, jak to tylko możliwe. To dynamiczny, bardzo efektowny audiowizualnie roguelike z doszlifowanym systemem walki, bardzo złożonym – ale jednocześnie niesamowicie czytelnym – rozwojem postaci oraz błyskotliwą strukturą narracyjną, w której przegrywanie i rozpoczynanie zabawy teoretycznie od początku, w praktyce rozwija fabułę. 

Jest to też jeden z kilku popularnych tekstów kultury, które w ostatnich latach ukazują fascynację antyczną Grecją oraz tym, w jaki sposób klasyczne mity o tytanach, bogach i herosach mogą reprezentować jak najbardziej współczesne lęki oraz resentymenty. Z nowszych rzeczy mamy tu chociażby komiks internetowy Lore Olympus, który przenosi mit o porwaniu Persefony do poetyki współczesnego romansu osadzonego w podobnym do naszego świecie oraz Blood of Zeus od Netflixa, które robi z mitologii krwawą, bezrozumną naparzankę bogów i tytanów dla takich głupich, prymitywnych piwniczaków jak ja. 

Generalnie jednak najlepszym przykładem tego trendu jest musical Hadestown, który osadza słynny mit o Orfeuszu i Eurydyce w kontekście ponurego postindustrialnego koszmaru, w którym bohaterowie się męczą i walczą o przetrwanie niezależnie od tego, jaką pozycję społeczną zajmują. Gra Hades nie jest pod tym względem aż wyrazista, ale również dostarcza wielu subtelnych nawiązań do współczesności. Hades zachowuje w niej się jak sfrustrowany urzędnik, który utknął w niekorzystnej dla siebie sytuacji życiowej i teraz przelewa swoje kompleksy na syna, który z kolei pragnie innego życia i próbuje uciec na powierzchnię. Bohaterowie mają bardzo współczesne podejście do wzajemnych relacji. Ich problemy są niezwykle uniwersalne i ponadczasowe – problemy w związkach, złe relacje rodzinne, nieśmiertelne zjawy rozszarpujące nas w nieskończonym cyklu życia i śmierci… słowem – wszystko to, czego doświadczamy w naszym życiu od zawsze. 

Nie o tym jednak chciałem dzisiaj porozmawiać. 

Gdy pisałem o tej grze na moim fanpage’u, jedna z osób komentujących zwróciła uwagę na to, że gram w polską wersję językową Hadesa i zapytała, jak przetłumaczono zaimki Chaosu, która to postać w oryginalnej wersji jest niebinarna. Co w sumie ma sens, skoro istniała przed dosłownie wszystkim, to nie miała powodu utożsamiać się z którąkolwiek płci. W tej wersji mitologii, która obowiązuje w grze Chaos jest rodzicem wszystkich bogów – a, taka uwaga na marginesie: nie uczcie się mitologii greckiej z gry Hades, bo twórcy podchodzą do niej w bardzo liberalny sposób. 

Wracając do Chaosu. W polskiej wersji językowej ta postać z niebinarnej, używającej niebinarnych zaimków, stała się mężczyzną. Co jest dość poważnym błędem. Samo spolszczenie gry jest mocno nierówne – z tego, co słyszałem, wiązało się to ze zmianą ekipy odpowiadającej za tłumaczenie w trakcie pracy nad grą – ale zmiana płci jakiejś postaci na inną to błąd najcięższego kalibru, bo to silna ingerencja w samą tkankę oryginalnego tekstu. 

Nie jest to pierwszy raz, gdy polskie tłumaczenia potykają się o kwestię osób niebinarnych w popkulturze. W czwartym sezonie serialu She-Ra i Księżniczki Mocy pojawiła się niebinarna postać imieniem Double Trouble, która w polskiej wersji nie tylko dostała męskie zaimki, ale też zmieniono jej imię na… Kłopotowski. Co jest o tyle dziwne, że żadna inna postać z tego serialu nie miała przetłumaczonego imienia. W zasadzie spowodowało to małą internetową dramę, którą rozpętał… eee… jakiś bloger popkulturowy, którego imię niefortunnie wyleciało mi z pamięci. Nieważne. W każdym razie sprawa przedostała się do mediów głównego nurtu, przez co Netflix poprawił to tłumaczenie i nagrał część dialogów od nowa, uwzględniając płeć Double Trouble. Tak jakby. Za moment do tego wrócimy. 

Kolejnym przykładem jest niebinarna postać Keo Venzee z gry Star Wars: Squadrons. W polskim tłumaczeniu… właściwie zrobiono coś, z czym spotykam się regularnie, a w czym polscy tłumacze mają dużo doświadczenia. Mianowicie – używano wobec tej postaci takich sformułowań, które nie wymagają używania jakichkolwiek zaimków, a co za tym idzie, nie ujawniają płci osoby, o której mowa. Ten sam wybieg użyty został w poprawionym tłumaczeniu dialogów z She-Ry. Wygląda to mniej więcej w taki sposób. Jeśli zdanie brzmi, dajmy na to: 

W końcu odzyskałeś przytomność. Zostałeś złapany na granicy, zgadza się? 

Tłumacz przeredagowuje w taki sposób, by ta wypowiedź nie miała w sobie żadnych słów sugerujących płeć konkretnej postaci. Na przykład tak: 

Hej ty! No nareszcie, dość już tego spania. Nie udało ci się przekroczyć granicy, prawda? 

Tego typu zabiegi wymagane są głównie w sytuacjach, gdy płeć postaci nie jest określona, na przykład w niektórych grach video, gdzie możemy wybrać czy postać jest mężczyzną czy kobietą przed rozpoczęciem rozgrywki, ale nie tylko. Czasami informacja o płci jakiejś postaci ukrywana jest przed odbiorcą celem niespodziewanego zwrotu akcji. Jak choćby w mandze Fullmetal Alchemist, w której mentor głównych bohaterów okazuje się być kobietą. Autorka mangi wykorzystała ten zabieg, umyślnie konstruując wypowiedzi odnoszące się do tej postaci w taki sposób, by jej płeć nie została ujawniona przed pojawieniem się jej na kartach komiksu. Polski tłumacz Fullmetal Alchemist, Paweł Dybała oddał to w przekładzie, unikając używania zaimków wobec tej bohaterki. 

Język polski jest o tyle specyficzny, że – w przeciwieństwie do angielskiego, japońskiego oraz wielu innych – jest mocno nacechowany genderowo i tworzenie neutralnych wypowiedzi nie zawsze jest wykonalne. A nawet gdy jest, nie zawsze brzmi to dobrze. To z kolei sprawia, że nasi biedni tłumacze muszą w takich sytuacjach kombinować i stawać na głowie, by tworzyć wypowiedzi, które jednocześnie będą brzmiały naturalnie i nie będą nacechowane płciowo. Co jest niełatwe. 

Dlatego gdy tłumacze widzą postacie w oryginale posługujące się zaimkami niebinarnymi, prawdopodobnie użyją tego typu zabiegów, by ominąć problem. I, jeśli mam być zupełnie szczery, w ogóle im się nie dziwię. Praca tłumacza jest trudna, jeśli chce się ją wykonywać dobrze. Wymaga znakomitej znajomości dwóch języków, sporej dozy wyobraźni, kreatywności, wiedzy – oraz umiejętności pozyskiwania nowej wiedzy. Dlatego gdy w grę wchodzi jeszcze niebinarność, która jest tematem kontrowersyjnym zarówno na gruncie społecznym, jak i językowym, nic dziwnego, że wiele osób abdykuje i omija temat udając, że go nie ma. Jestem w stanie to zrozumieć. 

Tym niemniej, według mnie jest to błąd. Język jest narzędziem komunikacji i jeśli twórcy jakiegoś tekstu kultury komunikują nam za jego pomocą niebinarność konkretnej postaci, tłumacz nie powinien zubażać przekładu, pozbawiając nas tego komunikatu albo czyniąc go nieczytelnym. To nie kwestia politycznej poprawności czy czegokolwiek podobnego. To kwestia precyzji. 

Ale, jak mówiłem, to nie jest proste. O ile w języku angielskim sprowadza się to wszystko właściwie tylko do kwestii zaimków, o tyle w języku polskim wymagane jest stworzenie zupełnie nowego rodzaju gramatycznego. Co jest trudne, ponieważ żaden język nie działa jak struktura matematyczna, w której wszystko logicznie z siebie wynika. Język jest raczej jak wielka kula posklejanych ze sobą śmieci, która toczy się po wysypisku i czasami niektóre elementy odklejają się od niej zupełnie, czasami zmienia się ich kształt albo położenie, a w międzyczasie cały czas przyklejają się nowe. Rolą językoznawców nie jest posprzątanie tego bałaganu, tylko obserwacja, w jaki sposób się on zmienia. 

Z drugiej jednak strony, jako filolog z wykształcenia i humanista aż do szpiku kości, uważam, że jest to absolutnie fascynujące zagadnienie, któremu warto poświęcić dłuższą chwilę. Ponieważ tego typu sytuacji będzie coraz więcej. Zmieniająca się obyczajowość sprawia, że kultura popularna staje się coraz bardziej otwarta na nienormatywność płciową – a, co za tym idzie, również niebinarność. Dlatego już teraz warto zacząć rozmowę o tym, jak podchodzimy do tej sprawy na rodzimym gruncie językowym. Bo to jest problem, który nie zniknie. 

Okej, porozmawiajmy rodzajach gramatycznych w języku polskim. Dla czytelności wywodu będę korzystał z uproszczonej formy podziału rodzajów gramatycznych – takiej, której uczy się w szkołach, więc poloniści dupa cicho. Proszę mi tu nie wyskakiwać z rodzajem męskorzeczowym i męskozwierzęcym, to jest wideoesej dla normalnych ludzi. Generalnie język polski wyróżnia pięć różnych rodzajów gramatycznych. Trzy dla liczby pojedynczej – męski, żeński i nijaki – oraz dwa dla liczby mnogiej – męskoosobowy i niemęskoosobowy. 

Jak widzicie, nie istnieje tu rodzaj gramatyczny dla osób niebinarnych. 

W ramach przygotowywania tego materiału miałem okazję porozmawiać z kilkunastoma osobami niebinarnymi posługującymi się językiem polskim. Było to bardzo pouczające doświadczenie, z którego dowiedziałem się między innymi tego, że nie istnieje żadna domyślna forma samookreślania się osób niebinarnych w języku polskim. Z istniejących już rodzajów najbardziej intuicyjny wydaje się rodzaj nijaki. I istotnie, część z nich go używa. Co ciekawe, w 2003 roku rada języka polskiego wypowiedziała się na temat używania rodzaju nijakiego w pierwszej i drugiej osobie liczby pojedynczej. Zdania członków rady były podzielone, jednak konsensus wygląda w taki sposób, że forma ta uznana jest za dopuszczalną. 

Rodzaj nijaki tradycyjnie odnosi się jednak do dzieci oraz przedmiotów, więc niektórym osobom nieprzyjemnie kojarzy się z infantylizowaniem albo nawet dehumanizacją. Dlatego część z nich szuka alternatyw. Niektórzy określają się różnymi zaimkami naprzemiennie. Niektórzy używają męskiego albo żeńskiego rodzaju w zależności od tego, do której tożsamości jest im bliżej albo z którą czują się bardziej komfortowo. Niektórzy używają tak zwanych dukaizmów. 

„Dukaizmy” są potoczną nazwą fikcyjnego rodzaju gramatycznego wymyślonego przez polskiego pisarza science-fiction Jacka Dukaja na potrzeby jego cyklu książkowego zapoczątkowanego powieścią noszącą tytuł Perfekcyjna Niedoskonałość. W świecie przedstawionym ludzkość wyewoluowała w taki sposób, że część przedstawicieli naszego gatunku zdecydowała się przejść na wyższy poziom egzystencji i odrzucić fizyczną postać na rzecz czysto cyfrowego, bezcielesnego istnienia. Takie osoby używają wobec siebie rodzaju postludzkiego, onu. 

Powieść ukazała się w dwa tysiące czwartym roku i w chwili nagrywania tego videoeseju nie mamy żadnych wieści o kontynuacji. Między innymi z tego powodu ta pozycja jest stosunkowo mało znanym dziełem Jacka Dukaja. A szkoda, bo – przynajmniej według mnie – była to jedna z najciekawszych rzeczy, które napisał ten autor. W każdym razie Perfekcyjna Niedoskonałość jest trochę zapomniana, ale wymyślony przez Dukaja rodzaj gramatyczny został podchwycony przez niektóre osoby niebinarne. 

Niektóre, ale bynajmniej nie wszystkie. Jak już pewnie zdążyłyście zauważyć, osoby niebinarne są równie pogubione w tej sytuacji, co cała reszta. Spokojnie, zaraz zrobi się jeszcze gorzej. Na samym początku tego materiału wspomniałem o trzech postaciach niebinarnych – Chaos z gry video Hades, Double Trouble z serialu She-Ra i Księżniczki Mocy oraz Keo Venzee z gry Star Wars: Squadrons. W oryginalnej, angielskiej wersji językowej każde z nich identyfikuje się – oaz inne postacie identyfikują je – za pomocą tak zwanego „singular they”. 

Osoby, które liznęły język angielski na przynajmniej podstawowym poziomie wiedzą, że „they” używa się w tym języku analogicznie do naszych zaimków „oni” oraz „one”, w liczbie mnogiej. Co jednak ciekawe, od co najmniej XV wieku „they” używane jest również w liczbie pojedynczej, gdy mowa jest o osobie, której płeć jest nieznana albo nieokreślona. Początkowo używane było wyłącznie w takich sytuacjach, jednak od co najmniej kilkunastu lat anglojęzyczne osoby niebinarne zaczęły traktować pojedyncze „they” jako domyślny zaimek wobec nich samych. W języku angielskim jest to zdecydowanie najpowszechniejsza, choć oczywiście niejedyna metoda komunikowania niebinarności otoczeniu za pomocą języka. 

Co najmniej cztery osoby niebinarne, z którymi miałem przyjemność rozmawiać w ramach pracowania nad tym materiałem w języku polskim używają wobec siebie analogicznego rodzaju męskoosobowego albo niemęskoosobowego. Przykładem takiego użycia zaimków może być zdanie „Byliśmy w kinie” albo „idziemy teraz do toalety, a potem do ciebie dołączymy” wypowiedziane przez osobę niebinarną. Co ciekawe, tej formy wypowiedzi używa się czasami w języku polskim tak jak w angielskim – zwracając się do osoby, której płci nie znamy. Przykładem może być choćby kilkanaście pierwszych sekund tego materiału. 

Z tej formy komunikowania swojej niebinarności za pomocą języka korzystają, między innymi osobami, Ginny Nawroccy – autorzy publikujący literaturę fantastyczną w Internecie, zinach oraz antologiach takich jak opublikowany kilka miesięcy temu zbiór opowiadań Tęczowe i Fantastyczne. 

Ktoś może stwierdzić, że niektóre – albo nawet wszystkie – zaproponowane formy brzmią nienaturalnie. Jest to dość powszechną krytyką za każdym razem, gdy zaczyna krystalizować się nowa norma językowa. Feminatywy – żeńskie nazwy zawodów pokroju posłanki, sędziny, hydrauliczki i tak dalej – przeszły podobną drogę. W momencie, gdy dopiero zaczynały się upowszechniać, spotykały się z zarzutami, że są niepotrzebnym dodatkiem do języka. Z czasem jednak upowszechniły się i dziś są integralną częścią współczesnej polszczyzny. 

W ogóle zawsze bawiły mnie zarzuty o nienaturalność takich albo innych form językowych. Język mówiony nie jest naturalny. Używamy kawałków naszego ciała, które służą do przeżuwania pokarmu, by wydawać z siebie skomplikowane kombinacje dźwięków, za pomocą których komunikujemy innym tak złożone idee jak filozofia, matematyka czy nauki społeczne. Nie ma w tym absolutnie nic naturalnego. 

„Uzus” to słowo oznaczające – uogólniając – pewną tendencję pojawiającą się w języku, zanim stanie się ona tak zwaną normą językową. Jak już pewnie zdążyłyście się przekonać, w przypadku zwracania się do osób niebinarnych w języku polskim uzus nie istnieje. Podejrzewam, że prędzej czy później jakiś się wykształci, ale – o czym warto pamiętać – normy językowe nie powstają w próżni. Normy językowe powstają na przestrzeni kultury, w której się obracamy. Wpływ na to, w którą stronę potoczy ta gigantyczna kula śmieci zwana językiem, mamy my wszyscy. Najwięcej tego wpływu mają oczywiście osoby posługujące się językiem zawodowo – zajmujące się pisarstwem, publicystyką, szeroko pojmowaną pracą w mediach, scenopisarstwem oraz tłumaczeniami z języków obcych. Spójrzmy chociaż na przywołany wcześniej przykład Jacka Dukaja, który mimowolnie – ponieważ nie wydaje mi się, by był to jego cel, ale kto wie? – przyczynił się do rozpowszechnienia nowego rodzaju gramatycznego wśród osób niebinarnych. Dlatego uważam, że rozmawianie o tym teraz jest tak istotne i tak ciekawe – ponieważ jesteśmy w tym momencie, w którym uzus dopiero się krystalizuje. Dlatego ważne jest odpowiedzialne operowanie językiem przez osoby, które są w stanie wpłynąć na to, jak kształtują się normy językowe. 

No dobrze, ale co w takiej sytuacji mają zrobić tłumacze? W jaki sposób odpowiedzialnie i sensownie podejść do tej sprawy, gdy nie mamy jeszcze uzusu? No cóż, to już indywidualna decyzja każdej osoby dokonującej przekładu, w którym pojawia się niebinarność. Jeśli jednak mogę coś zasugerować – naprawdę nie wydaje mi się, by zabawy ze stroną bierną i ukrywanie niebinarności za pomocą neutralnych płciowo sformułowań było tu rozwiązaniem. Tak jak mówiłem wcześniej, jeśli tekst kultury jednoznacznie komunikuje nam tożsamość płciową jakiejś postaci, to przekład tego tekstu na język polski też powinien to robić. Chciałbym polecić w tym momencie stronę internetową zaimki.pl, na której gromadzone są przykłady używania niebinarnych form gramatycznych przez polskich tłumaczy, dziennikarzy oraz publicystów. Jest ona prowadzona przez grupkę językoznawców, wśród których znajdują się również osoby niebinarne. Polecam również fanpejdża Słownik Neuratywów języka Polskiego oraz powiązaną z nim grupę. Jestem pewien, że każda osoba, która jest zainteresowana tematem i wykaże minimum dobrej woli, dowie się dzięki niej wielu użytecznych dla siebie rzeczy. 

Pracowałem nad tym materiałem dość długo. W międzyczasie polska strona internetowa Electronic Arts opublikowała krótkie opowiadanie zatytułowane „Światło, które niesiesz”. Jedną z postaci występujących w tym tekście jest Keo Venzee. Co mocno mnie zaskoczyło, tłumacz zdecydował się użyć wobec jenu dukajowej, postludzkiej formy gramatycznej. Wygląda to naprawdę fajnie i, jeśli mam być szczery, jestem pozytywnie zaskoczony taką decyzją. Link do opowiadania, tak jak i wszystkie inne materiały, z których korzystałem przy pracy nad tym wideoesejem, umieszczę w opisie. 

Na sam koniec chciałbym podzielić się z wami pewną refleksją. Jak już mówiłem wcześniej, w trakcie pracy nad tym materiałem rozmawiałem z kilkunastoma osobami niebinarnymi, z których każda miała nieco inne spojrzenie na tę sytuację. Niektóre preferowały takie formy gramatyczne, niektóre inne, ale każda – właściwie bez wyjątku – podkreślała, że o ile ona sama może nie lubić jakiegoś konkretnego typu zaimków czy form gramatycznych, o tyle szanuje i respektuje inne osoby niebinarne, które używają tych form. I to wydaje mi się kluczowe w całej tej dyskusji. Różne osoby mają różne idee odnośnie komunikowania niebinarności za pomocą języka. I to dobrze. Uzus może z czasem się wykrystalizuje, może nie, ale musimy pamiętać o wzajemnym szacunku. To nie jest wojna idei. To dyskurs. 

A na dyskursie zyskujemy wszyscy. 



Bibliografia:

Strona internetowa zaimki.pl https://zaimki.pl/
Misgendered in Translation?: Genderqueerness in Polish Translations of English-language Television Series https://anglica-journal.com/resources/html/article/details?id=207730
Opinie Rady Języka Polskiego w sprawie używania rodzaju nijakiego w pierwszej i drugiej osobie liczby pojedynczej: https://rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=317:byom-byo&catid=44&Itemid=208
Niebinarna postać w grze Star Wars: Squadrons: https://gaymingmag.com/2020/10/a-star-wars-squadrons-character-uses-they-them-pronouns/
Artykuł o aferze tłumaczeniowej Double Trouble: https://noizz.pl/lgbt/she-ra-i-ksiezniczki-mocy-niebinarna-postac-w-polskim-tlumaczeniu-jest-mezczyzna/xkbd2b8
Artykuł opowiadający o sposobach używania „singular they” https://apastyle.apa.org/style-grammar-guidelines/grammar/singular-they
Ginny Nawrocka – Strona autorska: https://www.facebook.com/ginnynawrocka/
Słownik Neuratywów Języka Polskiego: https://www.facebook.com/neutratywy/

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...