fragment grafiki autorstwa Elizabeth Edwards, całość tutaj. |
O You Are Empty po raz pierwszy przeczytałem na blogu Jawne Sny, gdzie Paweł Schreiber przekonywał, iż ta wyglądająca jak niskobudżetowy klon Serious Sama strzelanina jest w istocie jedną z najbardziej przejmujących kreacji dystopicznego świata w historii gier video. Zapisałem sobie zatem tytuł gry w moim specjalnym kajecie, w którym zwykłem zapisywać tytuły tekstów kultury, z jakimi mam zamiar zapoznać się w bliżej nieokreślonej przyszłości, po czym zapomniałem o całej sprawie. O grze przypomniałem sobie na początku stycznia, kiedy to Polygamia radośnie poinformowała, że platforma cyfrowej dystrybucji muve.pl udostępniła You Are Empty do nieodpłatnego pobrania każdemu, kto tylko sprzeda jej duszę. Promocja trwa do końca stycznia, jeśli więc ktoś ma ochotę jeszcze się załapać, to radzę się pospieszyć.
You Are Empty na pierwszy rzut oka zalicza się do kategorii gier tak złych, że aż dobrych. Armie sklonowanych wrogów, niskiej jakości tekstury, ułomna ścieżka muzyczna, awaryjność (u mnie średnio co kilka godzin gra gwałci jeden ze sterowników, po czym wyskakuje do Windows) i ogólna bieda z nędzą. Fabuła też nie przedstawia się zbyt interesująco, ot – szalony radziecki naukowiec zamierza przejąć władzę nad światem za pomocą mentalnie sterowanych obywateli ZSRR zredukowanych do roli zombie, zaś nasz protagonista jest jedyną osobą, która ma wolę i możliwości, by go powstrzymać. Typowa gierka klasy B, która właściwie już w chwili premiery ląduje w koszach towarów przecenionych. Nużąca, liniowa, niepokazująca niczego ciekawego w kwestii rozgrywki i jakby żywcem wyjęta z przełomu tysiącleci, kiedy programiści nie do końca jeszcze chwytali, o co tak naprawdę biega z tym 3D. Wszystko to prawda, podpisuję się obiema rękami pod każdą negatywną recenzją You Are Empty. Ale to nieważne, bo świat gry jest po prostu fenomenalnie zaprojektowany, odurzający w swym topornym majestacie i niepozostawiający obojętnym. Rosyjski (a może powinienem napisać – postradziecki?) You Are Empty stał się jedną z moich ukochanych gier, daleko wyprzedzający wszystkie zachodnie hity, w których utopiono miliony dolarów, a kampania reklamowa sięgała nawet lodówek potencjalnych nabywców. Nie dlatego, że jest idealna, dopieszczona i wypromowana - bo nie jest. Ale dlatego, że jest prawdziwa.
Świat, w jakim toczy się akcja You Are Empty to radziecka rzeczywistość powojennej Rosji przepuszczona przez surrealistyczny, oniryczny filtr i mocno podlana przejaskrawionymi stereotypami charakteryzującymi tamtą epokę. Zwiedzamy miasta, przez które przetoczyła się jakaś bliżej niesprecyzowana katastrofa, która pogruchotała chodniki i powykolejała trolejbusy. Wszystko jest absurdalnie wręcz powiększone, wyolbrzymione i przesadzone. Żelbetonowe pomniki radzieckiej myśli budowlanej tu stają się lewiatanowymi monolitami, które trudno ogarnąć wzrokiem, a jeszcze trudniej – rozumem. Propagandowe plakaty różnej treści i wielkości porozwieszane wszędzie, gdzie się tylko da. A wszystko to skąpane w jakimś upiornym, padającym nie wiadomo skąd świetle. Zamieszkujące ten świat monstra to zombie pielęgniarki z gigantycznymi biustami, klony Jakuba Wędrowycza w walonkach, kufajce i z dwururkami w łapach, przodownicy pracy z gigantycznymi młotami, umięśnieni spawacze w fartuchach i maskach fruwający nad głowami bohatera na śmigłach-samoróbkach poprzyczepianych do pleców czy – moje ulubione – gigantyczne zmutowane kurczaki eksperymentalnie karmione sterydami, które wydostały się ze swoich zagród w kołchozie i sieją spustoszenie w okolicy.
Twórcy gry umyślnie spowolnili naszego bohatera z wariackiego galopu charakteryzującego większość głównych bohaterów typowych strzelanin do niespiesznego truchtu kojarzącego się nieco z Dear Esther (bez obaw – nie aż tak niespiesznego). Widać, że zdawali sobie sprawę, iż w ich grze nie walka jest najważniejsza (choć mechanice strzelania nie można niczego zarzucić, do wrogów praży się bardzo przyjemnie, zaś arsenał jest zróżnicowany), a podziwianie wykreowanego przez nich uniwersum. A jest co podziwiać. Twórcy interesująco rozliczają się z ustrojem komunistycznym, z tym, w jaki sposób manipulował nastrojami obywateli Związku Radzieckiego (czego metaforą jest fabuła gry), w jaki sposób zdewastował kraje byłego bloku sowieckiego, ile szaleństwa musieli znieść Białorusini, Ukraińcy i Rosjanie z powodu radzieckich wariatów chcących podporządkować sobie mentalnie i gospodarczo cały świat. I o walce z tym dziedzictwem, walce trudnej, mozolnej, szaleńczej i momentami wręcz absurdalnej. Tak chyba właśnie należy odczytywać You Are Epmty – jako popkulturowe rozliczenie z minioną epoką, a także jej widocznymi po dziś dzień rezultatami.
Co tu dużo mówić – gra po prostu niezwykła. Nie przypadnie do gustu każdemu, ale póki jest za darmo, myślę, że warto dać jej szansę, odpalić i pozachwycać się wykreowanym przez twórców koszmarnym snem radzieckiego milicjanta.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz